„Życie pod jednym dachem: Gorzka lekcja od teścia”
Moja matka zawsze mi powtarzała: „Mieszkanie razem z krewnymi męża to nie najlepszy pomysł, więc dobrze się zastanów.” Ale ja jej nie posłuchałam. Myślałam, że wszystko mi się uda, a moje umiejętności komunikacyjne mi w tym pomogą. Udało mi się nawet znaleźć wspólny język z teściową! Ale kiedy ona odeszła, wszystko nagle się zmieniło.
Od roku mieszkamy w dużym domu, który teść zbudował dla nas i dla swojego drugiego syna z rodziną. Dom ma dwa oddzielne wejścia, ale wspólne podwórko i garaż. Na początku wydawało się to idealnym rozwiązaniem. Mieliśmy swoją przestrzeń, ale jednocześnie byliśmy blisko rodziny.
Jednak po śmierci teściowej, teść stał się bardzo wymagający i kontrolujący. Zaczęły się problemy.
-
„Dlaczego znowu nie zamknęłaś bramy?” – krzyczał teść pewnego wieczoru.
-
„Przepraszam, zapomniałam” – odpowiedziałam spokojnie, choć w środku czułam narastającą frustrację.
Teść zaczął wtrącać się we wszystko. Od tego, jak wychowujemy dzieci, po to, co gotuję na obiad. Każdego dnia czułam się coraz bardziej przytłoczona.
-
„Nie powinnaś tak często wychodzić z domu” – mówił teść.
-
„Ale ja muszę pracować” – tłumaczyłam.
-
„Twoje miejsce jest tutaj, przy rodzinie” – odpowiadał stanowczo.
Mój mąż starał się mediować, ale sam był rozdarty między lojalnością wobec ojca a wsparciem dla mnie. Nasze małżeństwo zaczęło cierpieć.
-
„Musimy coś z tym zrobić” – powiedziałam do męża pewnego wieczoru.
-
„Wiem, ale co? To jego dom” – odpowiedział bezradnie.
Czułam się jak w pułapce. Każdego dnia narastało we mnie poczucie bezsilności i frustracji. Nawet dzieci zaczęły odczuwać napięcie.
-
„Mamo, dlaczego dziadek jest taki zły?” – zapytała mnie pewnego dnia córka.
-
„Nie wiem, kochanie. Może jest smutny po śmierci babci” – próbowałam tłumaczyć.
Ale prawda była taka, że teść zawsze miał skłonność do kontrolowania wszystkiego i wszystkich wokół siebie. Śmierć teściowej tylko pogorszyła sytuację.
Pewnego dnia doszło do kulminacji. Teść wszedł do naszego mieszkania bez pukania i zaczął krzyczeć na mnie za to, że nie posprzątałam garażu.
-
„To jest nie do przyjęcia! Jak możesz być tak nieodpowiedzialna?” – krzyczał.
-
„To nie jest twoja sprawa!” – wybuchłam. – „Mam dość twojego wtrącania się we wszystko!”
Teść spojrzał na mnie z niedowierzaniem i wyszedł trzaskając drzwiami. Wiedziałam, że przekroczyłam granicę, ale czułam ulgę, że w końcu powiedziałam to, co myślałam.
Niestety, od tego momentu relacje tylko się pogorszyły. Teść zaczął nas unikać, a atmosfera w domu stała się nie do zniesienia. Mój mąż był coraz bardziej zestresowany i nasza rodzina zaczęła się rozpadać.
Po kilku miesiącach zdecydowaliśmy się wyprowadzić. Znaleźliśmy małe mieszkanie na drugim końcu miasta. Było ciasno i skromnie, ale przynajmniej mieliśmy spokój.
Matka miała rację. Mieszkanie razem z krewnymi męża to nie najlepszy pomysł. Teraz wiem, że czasem lepiej posłuchać rad starszych i bardziej doświadczonych osób.