„Syn przyszedł prosić o pieniądze, ale odmówiłam mu”: Niedługo będziemy na emeryturze, trzeba oszczędzać
Mój mąż, Janek, i ja żyjemy razem od 40 lat. Nasze życie nie zawsze było usłane różami. Były momenty, kiedy myśleliśmy o rozwodzie, ale teraz, kiedy emocje opadły, przewinienia poszły w niepamięć. Chcemy tylko spokoju. Mieszkamy w naszym dużym mieszkaniu i mamy kota, który jest naszym ulubieńcem. Oboje z mężem go kochamy.
Niedawno nasz syn, Marek, przyszedł do nas z prośbą o pieniądze. Był w trudnej sytuacji finansowej i potrzebował wsparcia. Marek zawsze był ambitny, ale jego plany nie zawsze się udawały. Tym razem chodziło o spłatę długów, które narosły przez nieudane inwestycje.
- Mamo, tato, potrzebuję waszej pomocy – powiedział Marek, siedząc przy naszym kuchennym stole. – Wiem, że to dużo proszę, ale naprawdę nie mam innego wyjścia.
Spojrzałam na Janka. Widziałam w jego oczach to samo zmartwienie, które czułam. Wiedzieliśmy, że nasza emerytura jest tuż za rogiem i musimy oszczędzać każdy grosz.
- Marek, rozumiemy twoją sytuację – zaczęłam ostrożnie. – Ale my też musimy myśleć o naszej przyszłości. Nie możemy sobie pozwolić na takie wydatki.
Marek spuścił głowę. Widziałam, jak bardzo jest rozczarowany.
-
Ale mamo, tato… – zaczął ponownie, ale Janek przerwał mu stanowczo.
-
Synu, musisz zrozumieć, że my też mamy swoje ograniczenia. Nie możemy ryzykować naszej przyszłości dla twoich problemów.
Marek wstał od stołu i bez słowa wyszedł z mieszkania. Czułam się okropnie, ale wiedziałam, że podjęliśmy właściwą decyzję.
Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta. Janek i ja unikaliśmy rozmów na ten temat, ale oboje wiedzieliśmy, że to nas dręczy. Nasz kot, Mruczek, wyczuwał nasze napięcie i starał się nas pocieszyć swoim mruczeniem.
Kilka tygodni później dowiedzieliśmy się, że Marek wpadł w jeszcze większe kłopoty. Jego długi rosły, a on sam zaczął unikać kontaktu z nami. Czułam się bezradna i winna. Czy naprawdę podjęliśmy właściwą decyzję?
Pewnego wieczoru zadzwonił telefon. To była policja. Marek został aresztowany za oszustwa finansowe. Świat mi się zawalił. Jak mogliśmy do tego dopuścić?
Janek próbował mnie pocieszyć, ale oboje wiedzieliśmy, że to nasza wina. Może gdybyśmy mu pomogli wtedy, kiedy nas prosił…
Teraz siedzę w naszym dużym mieszkaniu z Jankiem i Mruczkiem. Cisza jest przytłaczająca. Myślimy tylko o tym, co mogliśmy zrobić inaczej.