„Odkąd Dzieci Dzwonią Codziennie, Martwię Się o Ich Intencje”

Siedzę przy oknie, patrząc na opadające liście. Jesień zawsze była moją ulubioną porą roku, ale teraz wydaje się bardziej melancholijna niż kiedykolwiek. Moje dzieci, Ania, Kasia i Tomek, są już dorosłe i mają swoje życie. Czasem zastanawiam się, czy pamiętają o moich urodzinach. Czy zadzwonią? Czy przyjdą?

Kiedyś byliśmy blisko. Po tym, jak mój mąż odszedł, musiałam sama wychować trójkę dzieci. Było ciężko, ale daliśmy radę. Każdego dnia walczyłam o to, by miały wszystko, czego potrzebują. Teraz, gdy jestem starsza, czuję się coraz bardziej samotna.

Ostatnio zaczęli dzwonić codziennie. Na początku byłam szczęśliwa. „Mamo, jak się czujesz?” – pyta Ania przez telefon. „Dobrze, kochanie” – odpowiadam, choć w środku czuję niepokój. Dlaczego nagle tak się interesują moim zdrowiem?

Kasia dzwoni wieczorem. „Mamo, pamiętasz, jak mówiłaś o tym testamencie?” – pyta niby mimochodem. „Tak, pamiętam” – odpowiadam ostrożnie. Zaczynam rozumieć, że ich nagłe zainteresowanie może mieć drugie dno.

Tomek przyjechał w zeszły weekend. „Mamo, musisz dbać o siebie” – mówił z troską w głosie. Ale jego oczy zdradzały coś innego. Czy naprawdę martwi się o mnie, czy może o to, co po mnie zostanie?

Czuję się rozdarta. Z jednej strony cieszę się, że są blisko, z drugiej strony nie mogę pozbyć się wrażenia, że chodzi im o coś więcej niż tylko o moje zdrowie. Może to ja jestem przewrażliwiona? Może po prostu chcą być blisko?

Jednak te myśli nie dają mi spokoju. Każdy telefon przypomina mi o samotności i o tym, jak bardzo chciałabym wierzyć w ich szczere intencje. Ale coś we mnie mówi, że to nie jest prawdziwe.

Dziś rano znów zadzwoniła Ania. „Mamo, pamiętasz o wizycie u lekarza?” – zapytała z troską. „Tak, pamiętam” – odpowiedziałam krótko. Po rozmowie długo siedziałam w ciszy.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może kiedyś zrozumieją, że najważniejsze jest to, co mamy teraz, a nie to, co zostanie po mnie. Ale na razie pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję.