Czy powinnam wybaczyć mężowi zdradę, jeśli wciąż go kocham? Moja historia o miłości, rozczarowaniu i walce o siebie

– Jak mogłeś mi to zrobić, Paweł? – mój głos drżał, a łzy płynęły po policzkach, kiedy trzymałam w dłoni jego telefon. Wiadomości były jasne, nie pozostawiały miejsca na wątpliwości. „Tęsknię za tobą. Wczoraj było cudownie.” To nie były słowa skierowane do mnie.

Paweł stał w kuchni, blady jak ściana. Przez chwilę patrzył na mnie bez słowa, potem spuścił głowę. – Aniu… To był błąd. Proszę, wysłuchaj mnie…

Wysłać go do diabła? Wyrzucić z domu? Przez głowę przelatywały mi setki myśli. Jeszcze wczoraj śmialiśmy się razem przy kolacji, planowaliśmy kolejny wyjazd do Toskanii. Nasze życie wyglądało jak z katalogu: mieszkanie na Mokotowie, dwa koty, stabilna praca w agencji reklamowej i on – mój mąż, mój najlepszy przyjaciel. A teraz?

Wszystko zaczęło się niewinnie. Praca Pawła pochłaniała go coraz bardziej. Często zostawał po godzinach, tłumacząc się „ważnymi projektami”. Ja też byłam zajęta – deadline’y, spotkania z klientami, wieczorne jogi z koleżankami. Ale zawsze wracaliśmy do siebie. Tak myślałam.

Pewnego dnia wróciłam wcześniej do domu. Chciałam zrobić Pawłowi niespodziankę – upiekłam jego ulubione ciasto marchewkowe. Zastałam go na balkonie, rozmawiającego przez telefon. Gdy mnie zobaczył, od razu się rozłączył i uśmiechnął się nerwowo. Wtedy jeszcze nie podejrzewałam niczego złego.

Kilka tygodni później znalazłam ten telefon na stole. Przypadkiem zobaczyłam powiadomienie od „Kasia z pracy”. Zawsze ufałam Pawłowi, ale coś mnie tknęło. Otworzyłam wiadomość. Potem kolejną i kolejną. Każda bolała bardziej niż poprzednia.

– To trwało tylko kilka tygodni – mówił Paweł, gdy w końcu usiedliśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole. – Byłem głupi. Sam nie wiem, jak do tego doszło. Byłem zmęczony, czułem się samotny… Kasia była miła, słuchała mnie…

– A ja? – przerwałam mu. – Ja cię nie słuchałam?

– To nie tak… Po prostu… Zgubiłem się.

Przez kolejne dni chodziłam jak we śnie. W pracy nie mogłam się skupić, unikałam znajomych, nawet mama wyczuła przez telefon, że coś jest nie tak.

– Aniu, co się dzieje? – zapytała pewnego wieczoru.

– Mamo… Paweł mnie zdradził.

Zapadła cisza. Potem usłyszałam jej cichy głos:

– Córeczko… To twoja decyzja. Ale pamiętaj: nie musisz być silna dla innych. Bądź silna dla siebie.

Wróciły wspomnienia: nasz ślub w małym kościele na Żoliborzu, pierwszy wspólny wyjazd nad morze, wieczory spędzone na rozmowach o przyszłości. Czy to wszystko miało przestać istnieć przez jeden błąd?

Paweł próbował wszystko naprawić. Pisał mi liściki, kupował kwiaty, gotował kolacje. Prosił o drugą szansę.

– Kocham cię, Aniu. Wiem, że zawiodłem. Ale chcę to naprawić. Pójdziemy razem na terapię, jeśli tylko chcesz…

Ale ja nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy bez bólu.

Pewnego dnia spotkałam się z Martą, moją przyjaciółką jeszcze z liceum.

– Anka, musisz pomyśleć o sobie – powiedziała stanowczo. – On cię zranił. Może się zmienił, może nie… Ale czy ty będziesz umiała mu zaufać?

To było najtrudniejsze pytanie. Każdego ranka budziłam się z nadzieją, że to tylko zły sen. Ale rzeczywistość była inna: Paweł zdradził mnie z kobietą, którą znałam z jego opowieści.

W pracy coraz częściej łapałam się na tym, że zazdroszczę koleżankom ich „normalnych” problemów: spóźniony autobus, popsuty ekspres do kawy… Ja miałam wrażenie, że moje życie rozpadło się na milion kawałków.

Rodzina Pawła próbowała mnie przekonać do wybaczenia.

– Aniu, każdy popełnia błędy – mówiła jego mama podczas niedzielnego obiadu u teściów. – Paweł naprawdę cię kocha.

Ale moja mama była innego zdania:

– Zdrada to nie jest zwykły błąd. To wybór.

Czułam się rozdarta między tymi dwoma światami: jednym pełnym nadziei i drugim pełnym żalu.

Wieczorami siadałam przy oknie i patrzyłam na światła miasta. Myślałam o tym, jak bardzo kocham Pawła i jak bardzo mnie zranił. Czy można kochać kogoś i jednocześnie czuć do niego żal?

Zaczęliśmy chodzić na terapię dla par. Psycholog pytała:

– Aniu, czego najbardziej się boisz?

Odpowiedź była prosta:

– Że już nigdy mu nie zaufam.

Paweł starał się jak mógł:

– Oddam ci wszystkie hasła do maili, będę mówił ci wszystko… Chcę być z tobą szczery do bólu.

Ale czy to wystarczy?

Minęły miesiące. Czasem było lepiej – śmialiśmy się razem jak dawniej, planowaliśmy przyszłość. Innym razem wystarczyło jedno słowo czy gest i wszystko wracało: ból, niepewność, strach przed kolejnym zawodem.

Któregoś wieczoru spojrzałam Pawłowi prosto w oczy:

– Kocham cię. Ale nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć.

On tylko skinął głową i wyszedł do drugiego pokoju.

Dziś stoję na rozdrożu. Wiem jedno: już nigdy nie będę tą samą Anią co kiedyś. Może wybaczę Pawłowi i spróbujemy zacząć od nowa? A może wybiorę siebie i pójdę własną drogą?

Czy można odbudować zaufanie po zdradzie? Czy miłość wystarczy? A może czasem trzeba pozwolić sobie odejść?