„Nasz Syn Nie Odwiedził Nas, Bo Jego Żona Powiedziała Nie: Twierdzi, Że Zawsze Czegoś Chcemy. Jeśli Wziąłby Wolne, Powinien Spędzić Je z Rodziną. I Nie Lubi Naszego Domu”

Ela siedziała na werandzie, jej oczy przeszukiwały horyzont w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku jej syna, Jakuba. Słońce zachodziło, rzucając złoty blask na pola, ale jej serce było ciężkie. Czekała na tę wizytę od miesięcy, ale w głębi duszy wiedziała, że to się nie stanie.

„Wygląda na to, że nie przyjedzie,” westchnęła, zwracając się do swojego męża, Wojtka, który siedział obok niej, pogrążony w myślach. „Mój mąż i ja już się do tego przyzwyczailiśmy, więc nawet się nie denerwujemy.”

Wojtek skinął głową, jego twarz była wyryta liniami zmartwienia i rozczarowania. „Co się tym razem stało?” zapytał, choć już miał dobre przeczucie. „Może jego żona nie pozwoliła mu przyjechać? Jeśli dobrze pamiętam, nigdy się z nią nie dogadywałaś.”

Oczy Eli napełniły się łzami, gdy pomyślała o swojej synowej, Hani. „Może tak, ale mój syn nigdy nam nic nie powiedział,” wyszeptała, jej głos łamał się. „Hania zawsze twierdzi, że czegoś od nich chcemy. Mówi, że jeśli Jakub wziąłby wolne, powinien spędzić je z rodziną. I nie lubi naszego domu.”

Wojtek pokręcił głową, frustracja była widoczna w jego oczach. „To niesprawiedliwe, Ela. Wychowaliśmy go, kochamy go, a teraz nie możemy go nawet zobaczyć przez nią.”

Ela otarła łzy i próbowała się uśmiechnąć. „Nie możemy zmienić jej uczuć, Wojtek. Musimy to po prostu zaakceptować.”

Para siedziała w milczeniu, ciężar niewypowiedzianych słów wisiał w powietrzu. Ela myślała o dniach, kiedy Jakub był małym chłopcem, biegającym po podwórku, śmiejącym się i bawiącym. Te wspomnienia wydawały się jak z innego życia.

Jakub zawsze był dobrym synem, ale wszystko zmieniło się, gdy poślubił Hanię. Była silną kobietą i Ela starała się jak mogła dogadać się z nią, ale nigdy nie było łatwo. Hania miała swoje własne pomysły na temat rodziny i priorytetów, a Ela często czuła się odsunięta na bok.

Pierwsze kilka lat ich małżeństwa było najtrudniejsze. Jakub odwiedzał coraz rzadziej, a kiedy już przyjeżdżał, zawsze było to w pośpiechu. Hania zostawała w domu, twierdząc, że ma inne zobowiązania. Ela starała się to zrozumieć, ale mimo to bolało.

Pewnego Bożego Narodzenia Ela miała nadzieję na spotkanie całej rodziny. Spędziła tygodnie na przygotowaniach, gotując wszystkie ulubione potrawy Jakuba. Ale w dniu spotkania Jakub zadzwonił i powiedział, że nie przyjadą. Hania zdecydowała, że muszą spędzić święta z jej rodziną.

Serce Eli pękło tego dnia, ale dla Wojtka udawała silną. „W porządku,” powiedziała wtedy, choć było to dalekie od prawdy. „Będziemy mieć inne Boże Narodzenia.”

Ale inne Boże Narodzenia nigdy nie nadeszły. Każdego roku pojawiała się nowa wymówka, nowy powód, dla którego nie mogli przyjechać. Ela i Wojtek spędzali święta sami, ich dom wypełniały echa tego, co mogło być.

Z biegiem lat Ela i Wojtek przyzwyczaili się do rozczarowania. Przestali robić wielkie plany i nauczyli się cenić rzadkie chwile, kiedy mogli zobaczyć Jakuba. Ale to nigdy nie było wystarczające.

Pewnego lata Jakub w końcu udało się odwiedzić ich dom, ale napięcie było wyczuwalne. Hania została w domu, a Jakub wydawał się odległy i zamyślony. Ela próbowała zbliżyć się do niego, ale było jasne, że coś się zmieniło. Jej syn nie był już beztroskim chłopcem, którego pamiętała.

„Mamo, tato, kocham was oboje, ale teraz jest inaczej,” powiedział Jakub z żalem w głosie. „Hania i ja mamy swoje życie, swoją rodzinę. Nie mogę zawsze tu być.”

Ela skinęła głową ze zrozumieniem, choć z bólem w sercu. „Wiemy, Jakubie. Po prostu tęsknimy za tobą.”

Teraz, gdy słońce zanurzało się za horyzontem, Ela czuła ciężar tych słów bardziej niż kiedykolwiek. Tęskniła za swoim synem i za więzią, którą kiedyś mieli. Ale wiedziała, że życie poszło naprzód i musiała znaleźć sposób na zaakceptowanie tego.

Wojtek wyciągnął rękę i ujął jej dłoń, oferując ciche wsparcie. Siedzieli razem, patrząc na nocne niebo pełne gwiazd, każda z nich przypominała im o miłości do syna, nawet jeśli był daleko.