„Mój Syn Ma Do Mnie Żal, Że Nie Wspieram Go Finansowo Tak Jak Jego Teściowie”

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że moja relacja z synem, Michałem, dojdzie do takiego punktu. Jako emerytowana nauczycielka żyjąca z skromnej emerytury zawsze wierzyłam, że miłość i wartości, które mu przekazałam, będą wystarczające. Jednak ostatnio Michał jest coraz bardziej rozżalony, że nie mogę wspierać go finansowo tak jak jego teściowie.

Michał ożenił się z Anią trzy lata temu. Rodzice Ani są odnoszącymi sukcesy przedsiębiorcami, którzy zawsze byli hojni ze swoim majątkiem. Kupili młodej parze dom jako prezent ślubny i często pomagają im w pokrywaniu wydatków. Tymczasem ja mieszkam w małym mieszkaniu i starannie planuję mój miesięczny budżet, aby pokryć podstawowe potrzeby.

Urodziłam Michała w wieku 42 lat, po latach starań o dziecko z moim zmarłym mężem. Byliśmy przeszczęśliwi, gdy w końcu się pojawił, i poświęciłam się jego wychowaniu z całą miłością i troską, na jaką było mnie stać. Mój mąż zmarł, gdy Michał miał zaledwie 10 lat, zostawiając mnie samą z jego wychowaniem. Pomimo trudności finansowych starałam się zapewnić mu wszystko, czego potrzebował i więcej.

Gdy Michał dorastał, zaczął dostrzegać nasze finansowe ograniczenia. Zawsze zachęcałam go do ciężkiej pracy i realizacji marzeń, mając nadzieję, że zrozumie wartość pieniądza i znaczenie samodzielności. Dobrze radził sobie w szkole i poszedł na studia, gdzie poznał Anię.

Rodzina Ani przyjęła Michała z otwartymi ramionami i traktowała go jak swojego. Obsypywali go prezentami i wsparciem finansowym, którego nigdy nie mogłam dorównać. Na początku byłam wdzięczna, że Michał ma tak hojnych teściów, ale z czasem stało się jasne, że zaczął oczekiwać tego samego ode mnie.

Pierwszy raz Michał poprosił mnie o pieniądze krótko po ślubie z Anią. Chcieli wyremontować swój nowy dom i choć rodzice Ani już znacznie się do tego przyczynili, potrzebowali więcej. Wyjaśniłam Michałowi, że po prostu nie mogę sobie pozwolić na pomoc finansową. Wydawało się, że wtedy to rozumiał, ale gdy prośby się powtarzały a moje odmowy trwały, jego stosunek do mnie zaczął się zmieniać.

Michał zaczął odwiedzać mnie rzadziej, a kiedy już przychodził, nasze rozmowy były napięte. Często wspominał o tym, jak inni mają szczęście mając rodziców mogących ich wspierać finansowo. Bolało mnie to głęboko widząc rozczarowanie w jego oczach, wiedząc że nie mogę dać mu tego, czego pragnie.

Pewnego dnia podczas szczególnie gorącej kłótni Michał oskarżył mnie o brak troski o jego przyszłość. Powiedział, że gdybym naprawdę go kochała, znalazłabym sposób na pomoc finansową. Jego słowa przebiły mnie jak nóż. Próbowałam wyjaśnić mu, że moja miłość do niego nie jest mierzona pieniędzmi, które mogę dać, ale poświęceniami jakie poniosłam przez całe jego życie. Ale nie chciał słuchać.

Nasza relacja pogorszyła się od tamtej pory. Michał rzadko dzwoni lub odwiedza. Kiedy to robi, zazwyczaj prosi o pieniądze lub narzeka na swoje problemy finansowe. Próbowałam do niego dotrzeć, przypomnieć mu o więzi jaka nas kiedyś łączyła, ale wydaje się, że teraz liczą się tylko pieniądze.

Nigdy tego dla nas nie chciałam. Zawsze miałam nadzieję, że Michał zrozumie wartość ciężkiej pracy i doceni poświęcenia jakie dla niego poniosłam. Ale wydaje się, że wpływ jego bogatych teściów przyćmił wszystko inne.

Siedząc samotnie w moim małym mieszkaniu nie mogę przestać zastanawiać się gdzie popełniłam błąd. Czy zawiodłam jako matka? Czy mogłam zrobić coś więcej? Te pytania dręczą mnie każdego dnia gdy patrzę jak moja relacja z synem rozpada się na moich oczach.