Powrót do domu, który zmienił wszystko: Czy można odbudować zaufanie po zdradzie?
— Znowu cię nie będzie na kolacji? — głos Michała drżał od tłumionej złości, kiedy pakowałam laptopa do torby. — Ela, czy ty w ogóle jeszcze mieszkasz w tym domu?
Nie odpowiedziałam. W głowie miałam tylko prezentację na jutro, klienta, który czekał na odpowiedź i szefa, który nie znosił opóźnień. Wyszłam, zostawiając za sobą ciszę gęstą jak mgła nad Wisłą.
Praca w agencji reklamowej była moim marzeniem od studiów. Zawsze powtarzałam sobie, że kiedyś to się opłaci — że Michał zrozumie, że robię to dla nas. Ale z każdym kolejnym weekendem spędzonym w biurze czułam, jak oddalamy się od siebie. On wracał coraz później z pracy w szkole, ja coraz częściej spałam na kanapie z laptopem na kolanach.
Pewnego piątkowego popołudnia klient odwołał spotkanie. Zamiast wracać do biura, postanowiłam zrobić Michałowi niespodziankę. Kupiłam jego ulubione ciasto drożdżowe w cukierni na rogu i z uśmiechem na twarzy weszłam do mieszkania.
Już w przedpokoju usłyszałam śmiech. Kobiecy śmiech. Zamarłam. Przez chwilę stałam bez ruchu, nasłuchując. Potem powoli otworzyłam drzwi do salonu.
Michał siedział na kanapie z Anką — naszą sąsiadką z góry. Jej ręka spoczywała na jego udzie. Oboje zamarli na mój widok.
— Ela… — zaczął Michał, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
— Nie chcę słuchać — powiedziałam cicho, czując jak łzy napływają mi do oczu. — Po prostu wyjdźcie.
Anka wybiegła bez słowa. Michał został. Patrzył na mnie bezradnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział od czego zacząć.
Przez kolejne dni unikaliśmy się jak ognia. Ja wychodziłam wcześniej niż zwykle, on wracał później. W domu panowała cisza, której nie potrafiłam znieść. Zaczęłam rozmawiać z mamą przez telefon częściej niż kiedykolwiek wcześniej.
— Eluś, nie możesz tak tego zostawić — mówiła mama. — Musicie porozmawiać. Może to tylko chwila słabości?
Ale ja nie chciałam rozmawiać. Chciałam krzyczeć, płakać, rzucać talerzami o ścianę. Czułam się zdradzona i upokorzona. Przecież robiłam wszystko, żeby było nam dobrze! Pracowałam ponad siły, żebyśmy mogli pojechać na wakacje, kupić nowe meble do salonu… Czy to naprawdę było tak mało warte?
W końcu Michał sam przyszedł do mnie wieczorem.
— Ela, musimy pogadać — powiedział cicho.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole. On bawił się obrączką, ja patrzyłam przez okno na ciemne podwórko.
— To nie było nic poważnego — zaczął. — Byłem samotny… Ty ciągle w pracy… Anka po prostu przyszła pogadać… Jakoś tak wyszło…
— Jakoś tak wyszło? — przerwałam mu ostro. — Michał, ja też jestem samotna! Ale nie szukam pocieszenia u sąsiada!
Zamilkliśmy oboje. W powietrzu wisiało pytanie: co dalej?
Przez kolejne tygodnie żyliśmy obok siebie jak współlokatorzy. Ja rzuciłam się w wir pracy jeszcze bardziej, on zaczął wychodzić z kolegami ze szkoły. Nasze rozmowy ograniczały się do pytań o zakupy i rachunki.
W końcu coś we mnie pękło. Po jednej z dłuższych rozmów z mamą postanowiłam pojechać do niej na weekend do rodzinnego domu pod Warszawą. Tam, wśród zapachu świeżo pieczonego chleba i dźwięków starych piosenek z radia, zaczęłam myśleć o sobie.
Czy naprawdę chcę żyć w takim zawieszeniu? Czy praca jest ważniejsza niż rodzina? Czy jestem gotowa wybaczyć Michałowi?
Mama patrzyła na mnie uważnie podczas niedzielnego śniadania.
— Eluś, życie to nie reklama — powiedziała cicho. — Czasem trzeba wybrać sercem, nie rozumem.
Wróciłam do Warszawy z ciężkim sercem. Michał czekał na mnie w kuchni.
— Ela… Przepraszam — powiedział tylko i spojrzał mi prosto w oczy.
Nie odpowiedziałam od razu. Usiadłam naprzeciwko niego i po raz pierwszy od dawna zaczęliśmy naprawdę rozmawiać: o tym, co nas boli, czego nam brakuje i czego się boimy.
To nie była łatwa rozmowa. Były łzy, pretensje i wyrzuty sumienia. Ale gdzieś pod tym wszystkim była jeszcze iskra — coś, co kiedyś nas połączyło.
Nie wiem jeszcze, czy potrafię wybaczyć Michałowi całkowicie. Nie wiem nawet, czy chcę dalej być jego żoną. Ale wiem jedno: nie chcę już żyć w kłamstwie ani udawać, że wszystko jest w porządku.
Czasem zastanawiam się: czy można odbudować zaufanie po zdradzie? Czy warto walczyć o miłość, która została tak bardzo zraniona? Co wy byście zrobili na moim miejscu?