Najlepsza przyjaciółka pomogła mi przy porodzie – wtedy odkryłam, że mój mąż skrywał przede mną niewyobrażalną tajemnicę

– Trzymaj mnie mocniej, Anka! – krzyczała Magda, ściskając moją dłoń tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. Pot lał się jej po czole, a ja czułam, jak moje serce wali jak oszalałe. Byłam przy niej od pierwszego USG, przez mdłości, aż po ten moment – poród w szpitalu na Banacha. Zawsze powtarzała, że jestem dla niej jak siostra. I rzeczywiście, przez te wszystkie lata byłyśmy nierozłączne.

Mój mąż, Tomek, nie mógł z nami być – tłumaczył się delegacją do Poznania. Magda nie miała nikogo bliskiego w Warszawie, więc to ja dostałam opaskę „tata” i mogłam być przy niej na sali porodowej. Czułam się wyróżniona i dumna. Kiedy w końcu usłyszałyśmy pierwszy płacz małego Stasia, obie płakałyśmy ze szczęścia.

Po wszystkim wróciłyśmy do mieszkania Magdy. Pomagałam jej przy wszystkim – przewijałam, karmiłam, gotowałam rosół. Pewnego wieczoru, kiedy Magda zasnęła wykończona karmieniem, usłyszałam płacz Stasia. Wzięłam go na ręce i zaczęłam przewijać. Wtedy zobaczyłam coś, co sprawiło, że zamarłam.

Na lewej łydce noworodka był mały, ciemny znamię – identyczne jak to, które miał Tomek. Zawsze żartował, że to „rodzinny znak rozpoznawczy”, bo miał je też jego ojciec i dziadek. Przez chwilę patrzyłam na to znamię jak zahipnotyzowana. Próbowałam sobie wmówić, że to przypadek. Ale im dłużej patrzyłam na twarz Stasia, tym bardziej widziałam w nim rysy Tomka.

Następnego dnia nie mogłam już wytrzymać. – Magda… muszę cię o coś zapytać – zaczęłam drżącym głosem.
– Co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
– Kto jest ojcem Stasia?
Magda zbladła. Przez chwilę milczała, a potem zaczęła płakać.
– Anka… przepraszam… Nie chciałam… To był tylko jeden raz…

Poczułam się tak, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Przez chwilę nie mogłam oddychać.
– Tomek? – zapytałam cicho.
Magda tylko skinęła głową.

Wybiegłam z mieszkania jak oszalała. Dzwoniłam do Tomka bez przerwy, ale nie odbierał. W końcu wrócił do domu późnym wieczorem. Stał w drzwiach z walizką i spojrzał na mnie z przerażeniem.
– Anka…
– Nie mów nic! – krzyknęłam. – Wiem wszystko! Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś zdradzić mnie z moją najlepszą przyjaciółką?

Tomek usiadł na podłodze i schował twarz w dłoniach.
– To był błąd… Byłem pijany… Pokłóciliśmy się wtedy… Ty wyjechałaś do rodziców… Magda przyszła po pomoc…

Nie chciałam tego słuchać. W mojej głowie kłębiły się obrazy: wspólne święta, nasze rozmowy o dzieciach, plany na przyszłość. Wszystko nagle straciło sens.

Przez kolejne dni nie wychodziłam z domu. Nie odbierałam telefonów od Magdy ani Tomka. Mama próbowała mnie pocieszać:
– Dziecko, musisz być silna. Ale pamiętaj – każdy popełnia błędy.
Ale jak wybaczyć zdradę dwóch najbliższych osób?

Po tygodniu Magda przyszła pod moje drzwi z małym Stasiem na rękach.
– Anka… błagam cię… Nie chcę cię stracić… Wiem, że zawiodłam… Ale Staś nie jest niczemu winien…
Patrzyłam na nią długo. Widziałam w jej oczach rozpacz i strach.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś?
– Bałam się… Bałam się stracić ciebie i wszystko, co mamy…

Nie potrafiłam jej wybaczyć. Ale nie potrafiłam też jej nienawidzić. Przez kolejne tygodnie żyliśmy obok siebie – ja zamknięta w swoim bólu, ona próbująca naprawić to, co się stało.

Tomek wyprowadził się do wynajętego mieszkania na Ursynowie. Próbował się ze mną kontaktować, pisał długie listy pełne przeprosin i obietnic poprawy. Ale ja nie byłam gotowa na rozmowę.

Najgorsze były noce. Leżałam w łóżku i myślałam o tym, jak jedno wydarzenie może zniszczyć całe życie. Czy powinnam walczyć o nasze małżeństwo? Czy powinnam wybaczyć Magdzie? Czy Staś powinien znać swojego ojca?

Pewnego dnia spotkałyśmy się z Magdą na spacerze w parku Skaryszewskim. Staś spał w wózku, a my siedziałyśmy na ławce milcząc.
– Anka… wiem, że już nigdy nie będzie jak dawniej… Ale chcę być uczciwa wobec ciebie i wobec Stasia…
Spojrzałam na nią i po raz pierwszy od dawna poczułam coś innego niż ból – poczułam żal i współczucie.

Dziś minęły trzy miesiące od tamtego dnia. Nadal nie wiem, co będzie dalej. Czasem myślę o rozwodzie, czasem o terapii dla nas wszystkich. Jedno wiem na pewno: życie potrafi zaskoczyć nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że wszystko mamy pod kontrolą.

Czy można odbudować zaufanie po takiej zdradzie? Czy warto walczyć o ludzi, którzy nas skrzywdzili? A może lepiej zacząć wszystko od nowa?