„Brat Zdecydował się na Ślub, Ale Nie Ma Pieniędzy na Mieszkanie: Żąda Udziału w Rodzinnym Domu”

Mam na imię Anna i mam 26 lat. Do niedawna myślałam, że moja rodzina jest jak z obrazka: kochająca mama, troskliwy tata i młodszy brat Andrzej, który zawsze był moim oczkiem w głowie. Wszystko zmieniło się w dniu, kiedy Andrzej skończył 18 lat.

Pewnego wieczoru, podczas kolacji, Andrzej oznajmił nam, że zamierza się ożenić. „Co?!” – wykrzyknęłam z niedowierzaniem. Mama upuściła widelec, a tata spojrzał na niego zaskoczony. „Tak, chcę się ożenić z Wiktorią” – powiedział z determinacją w głosie.

Nie chodziło o nieplanowaną ciążę, co było pewnym pocieszeniem, ale o wielką miłość, jaką darzył swoją dziewczynę. Mimo to, wszyscy byliśmy zaskoczeni jego decyzją. Andrzej miał dopiero 18 lat i jeszcze nie skończył szkoły.

„Jak zamierzasz utrzymać rodzinę?” – zapytała mama z troską. „Nie masz jeszcze pracy ani oszczędności.”

Andrzej spojrzał na nas z powagą. „Chcę sprzedać mój udział w naszym domu” – odpowiedział.

Zapanowała cisza. Nasz dom był dla nas wszystkim. To tutaj dorastaliśmy, przeżywaliśmy radości i smutki. Myśl o sprzedaży części domu była dla nas nie do przyjęcia.

„Nie możemy tego zrobić” – powiedział tata stanowczo. „To nasz dom rodzinny.”

Andrzej jednak nie ustępował. „Potrzebuję pieniędzy na wynajęcie mieszkania dla mnie i Wiktorii” – tłumaczył.

Próbowaliśmy go przekonać, że to zbyt pochopna decyzja, że powinien najpierw skończyć szkołę i znaleźć pracę. Ale on był nieugięty.

Z czasem sytuacja zaczęła się pogarszać. Andrzej stał się coraz bardziej zdeterminowany, a nasze relacje zaczęły się psuć. Mama płakała po nocach, a tata stawał się coraz bardziej zamknięty w sobie.

Pewnego dnia Andrzej spakował swoje rzeczy i wyprowadził się do Wiktorii. Zostawił nam tylko krótki list: „Przepraszam, ale muszę żyć swoim życiem.”

Nasza rodzina nigdy już nie była taka sama. Dom stał się pusty i cichy. Mama i tata starali się jakoś to przetrwać, ale ja czułam, że straciłam nie tylko brata, ale i część siebie.

Czasem zastanawiam się, czy mogliśmy zrobić coś inaczej. Czy mogliśmy go jakoś przekonać? Ale teraz jest już za późno. Andrzej wybrał swoją drogę, a my musimy nauczyć się żyć bez niego.