Moja córka zdradza męża – czy powinnam milczeć?

Drzwi trzasnęły tak głośno, że aż podskoczyłam na krześle. Stałam w kuchni z kubkiem zimnej już herbaty, a serce waliło mi jak młot. Moja córka, Natalia, wbiegła do mieszkania, rzuciła torebkę na podłogę i bez słowa pobiegła do swojego pokoju. Znowu. Od kilku miesięcy nasze relacje przypominały pole minowe – jedno nieostrożne słowo i wszystko wybuchało. Ale tego wieczoru wiedziałam już, co się dzieje. Wiedziałam, że Natalia zdradza swojego męża, Michała. I nie umiałam sobie z tym poradzić.

Nie jestem święta. Wiem, że życie potrafi być skomplikowane, a ludzie błądzą. Ale nigdy nie sądziłam, że to właśnie moja córka stanie się tą osobą, która złamie przysięgę, która zniszczy rodzinę. Michał był dla niej dobry – spokojny, pracowity, zawsze gotowy pomóc. Poznali się jeszcze na studiach w Poznaniu, pobrali się młodo, ale wydawało się, że są szczęśliwi. Przez lata byli dla mnie wzorem młodego małżeństwa.

Wszystko zaczęło się zmieniać po narodzinach ich synka, Jasia. Natalia wróciła do pracy w agencji reklamowej i coraz częściej zostawała po godzinach. Michał przejął większość obowiązków domowych – gotował, sprzątał, odbierał Jasia z przedszkola. Ja pomagałam jak mogłam, ale czułam, że coś się psuje. Natalia była rozdrażniona, zamknięta w sobie. Przestała rozmawiać z Michałem o czymkolwiek poza sprawami dziecka.

Pewnego dnia znalazłam w jej płaszczu paragon z drogiej restauracji w centrum Warszawy – kolacja dla dwojga. Znałam ją na pamięć: nie jadała tam z Michałem, bo on nie lubił takich miejsc. Zaczęłam podejrzewać najgorsze. Przez kilka tygodni próbowałam wypierać myśli z głowy, ale potem zobaczyłam ją przez okno – stała pod blokiem przy samochodzie z jakimś mężczyzną. Przytulali się długo, a potem pocałowali.

Zamarłam. To był Adam – jej kolega z pracy, rozwodnik po czterdziestce, zawsze elegancki i pewny siebie. Wiedziałam, że Natalia często z nim współpracuje przy projektach. Nigdy jednak nie przypuszczałam…

Wieczorem usiadłam na kanapie i czekałam na nią do późna. Kiedy wróciła, zapytałam wprost:
– Natalia… czy ty mnie okłamujesz?
Spojrzała na mnie lodowato.
– O czym ty mówisz?
– Widziałam cię dzisiaj z Adamem.
Zbladła. Przez chwilę myślałam, że się rozpłacze, ale tylko wzruszyła ramionami.
– To nie twoja sprawa.
– Jesteś moją córką! – głos mi się załamał. – Masz męża! Dziecko!
– Mamo… – westchnęła ciężko i usiadła naprzeciwko mnie. – Nie rozumiesz… Ja już nie kocham Michała. Adam daje mi coś, czego nigdy nie miałam.
– A Jaś? Co z nim? Co z rodziną?
– Nie chcę o tym rozmawiać.

Od tamtej pory nasze rozmowy były coraz rzadsze i coraz bardziej bolesne. Michał niczego się nie domyślał – był tak pochłonięty opieką nad Jasiem i pracą, że nie widział sygnałów. Czułam się jak wspólniczka w zdradzie. Każdego dnia patrzyłam mu w oczy i udawałam, że wszystko jest w porządku.

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie moja siostra, Teresa:
– Słuchaj, widziałam Natalię w galerii handlowej z jakimś facetem…
Musiałam ją uciszyć:
– Proszę cię, nie mieszaj się w to.
Ale wiedziałam już, że plotki zaczną krążyć po rodzinie. Bałam się rodzinnych spotkań – świąt, urodzin Jasia…

Najgorsze były rozmowy z Natalią. Raz próbowałam przemówić jej do rozsądku:
– Córko… Zastanów się! Zdrada to nie jest rozwiązanie! Porozmawiaj z Michałem…
Wybuchła:
– Mamo! Ty nic nie rozumiesz! Ty całe życie byłaś podporządkowana tacie! Ja chcę być szczęśliwa!
– Ale czy szczęście buduje się na kłamstwie?
– Może czasem trzeba…

Zaczęłyśmy się od siebie oddalać. Natalia coraz częściej nocowała poza domem „na delegacji”, a Michał dzwonił do mnie wieczorami:
– Pani Aniu… Czy wie pani może, kiedy Natalia wróci? Jaś za nią tęskni…
Czułam się podle. Chciałam mu powiedzieć prawdę, ale bałam się zniszczyć ich rodzinę własnymi rękami.

W końcu przyszły święta Bożego Narodzenia. Cała rodzina zebrała się u nas – siostra Teresa z mężem i córką Olą, mój brat Marek z żoną i dwójką dzieci. Natalia przyszła sama – powiedziała, że Michał źle się czuje i został z Jasiem w domu.
Przy stole atmosfera była napięta jak struna. Teresa patrzyła na Natalię podejrzliwie:
– A gdzie Michał? Dawno go nie widzieliśmy…
Natalia wzruszyła ramionami:
– Praca go wykańcza.
Ola nie wytrzymała:
– A może po prostu już nie chce tu przychodzić?
Zapadła cisza.

Po kolacji podeszłam do Natalii w kuchni:
– Długo jeszcze zamierzasz tak żyć?
Odwróciła się do mnie plecami:
– Nie wiem…
– Zastanów się nad tym wszystkim…
Wybiegła z kuchni ze łzami w oczach.

Kilka dni później zadzwonił do mnie Michał:
– Pani Aniu… Czy mogę przyjechać porozmawiać?
Serce mi stanęło.
Przyjechał wieczorem. Był blady i wyraźnie zdenerwowany.
– Coś jest nie tak z Natalią… Ona mnie unika… Ja już nie wiem, co robić…
Nie umiałam spojrzeć mu w oczy.
– Może powinniście porozmawiać szczerze? – powiedziałam tylko cicho.
Michał pokiwał głową i wyszedł ze spuszczoną głową.

Następnego dnia Natalia przyszła do mnie roztrzęsiona:
– Mamo… Michał wszystko wie…
Usiadłyśmy razem na kanapie. Płakała długo i bezgłośnie.
– Powiedziałam mu prawdę… O Adamie… O wszystkim…
Objęłam ją mocno.
– I co teraz?
– Nie wiem… On chce rozwodu…

Przez kolejne tygodnie byłam świadkiem rozpadu ich małżeństwa. Michał wyprowadził się do rodziców na wieś pod Gnieznem. Jaś został z Natalią, ale tęsknił za ojcem – płakał nocami i pytał: „Kiedy tata wróci?”. Natalia była cieniem samej siebie – schudła, przestała dbać o siebie i o dom.
Adam? Po kilku tygodniach zerwał z nią kontakt – powiedział jej prosto w twarz:
– Nie jestem gotowy na rodzinę…
Natalia została sama – bez męża, bez kochanka, z dzieckiem pogrążonym w smutku.

Rodzina zaczęła szeptać za plecami:
– Widzisz? Miała wszystko i wszystko straciła przez własną głupotę…
Teresa przestała zapraszać ją na rodzinne spotkania.
Marek powiedział mi prosto:
– Anka, trzeba było wcześniej reagować!
A ja? Czułam się winna wszystkiemu – że nie umiałam zatrzymać Natalii przed tą decyzją, że nie powiedziałam Michałowi prawdy wcześniej, że pozwoliłam na kłamstwo.

Dziś minął już rok od rozwodu Natalii i Michała. Jaś spędza weekendy u ojca na wsi – wraca stamtąd spokojniejszy, ale smutny. Natalia powoli podniosła się po upadku – znalazła nową pracę w innej firmie, wynajmuje mieszkanie bliżej centrum Warszawy. Ale nasza relacja nigdy już nie będzie taka sama.
Często pytam siebie: czy powinnam była powiedzieć prawdę wcześniej? Czy matka powinna chronić dziecko za wszelką cenę? Czy lojalność wobec córki jest ważniejsza niż lojalność wobec zięcia i wnuka?

Czasem patrzę na Natalię i widzę w niej zagubioną dziewczynkę sprzed lat – tę samą, którą tuliłam po nocnych koszmarach. Chciałabym ją ochronić przed całym światem… Ale wiem już dziś: są błędy, których nawet matczyna miłość nie naprawi.

Czy wy bylibyście w stanie wydać własne dziecko dla dobra innych? Czy milczenie matki to współudział w zdradzie? A może każdy powinien sam ponosić konsekwencje swoich wyborów?