Moja była teściowa na urodzinach córki – czy zrobiłam dobrze, wpuszczając ją do naszego życia?

– Ivana, czy ty naprawdę zamierzasz ją wpuścić? – głos mojej mamy rozbrzmiał w kuchni ostrym szeptem, gdy kroiłam tort na kawałki. Drżały mi ręce, choć próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku. Lena biegała po salonie z balonem, a ja czułam, jakby powietrze w mieszkaniu gęstniało z każdą minutą.

Wiedziałam, że to nie będzie zwykły dzień. Drugi roczek Leny – mój mały cud, moje światło po burzy. Darek, mój były mąż, nie zadzwonił nawet z życzeniami. Ale jego matka, pani Maria, napisała mi już tydzień wcześniej: „Ivana, czy mogłabym przyjść na urodziny Leny? Bardzo za nią tęsknię”.

Nie spałam pół nocy, rozważając za i przeciw. Z jednej strony – to babcia Leny. Z drugiej – po rozwodzie z Darkiem relacje z jego rodziną były napięte jak struna. Moja mama uważała, że powinnam odciąć się od przeszłości. Przyjaciółki mówiły: „Nie komplikuj sobie życia”. Ale ja pamiętałam, jak pani Maria tuliła Lenę w szpitalu zaraz po porodzie. Jak przywoziła zupę, gdy byłam wykończona karmieniem i płaczem.

W końcu napisałam: „Przyjdź. Lena się ucieszy”.

Teraz stałam w kuchni, słysząc dźwięk domofonu. Moja mama spojrzała na mnie z wyrzutem. – To ona.

Otworzyłam drzwi. Pani Maria stała na klatce schodowej z wielkim bukietem różowych tulipanów i torbą prezentów. Miała łzy w oczach.

– Dzień dobry, Ivano. Dziękuję… Naprawdę dziękuję, że mogę być tu dzisiaj – powiedziała cicho.

Lena podbiegła do niej z okrzykiem radości: – Babciu! Babciu!

Przez chwilę wszystko wydawało się proste. Pani Maria usiadła na dywanie i zaczęła układać z Leną klocki. Moja mama patrzyła na to z napięciem, a ja czułam się rozdarta na pół.

Po godzinie atmosfera zgęstniała. Moja siostra Anka szepnęła mi do ucha:
– Nie boisz się, że ona będzie opowiadać Darkowi wszystko, co tu zobaczy?

Zignorowałam to. Ale potem usłyszałam rozmowę mamy z panią Marią w kuchni:
– Proszę pani, nie rozumiem, po co tu pani przyszła. Darek nawet nie pamiętał o urodzinach własnej córki.
– Ja nie jestem Darkiem – odpowiedziała cicho pani Maria. – Lena jest moją wnuczką.

Wróciłam do salonu i zobaczyłam, jak Lena tuli się do babci. Przez chwilę miałam ochotę wyrzucić wszystkich za drzwi i zostać tylko z córką.

Wieczorem, gdy goście już wyszli, a Lena spała wtulona w nowego misia od babci Marii, usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Czułam się winna wobec mamy – bo ją zraniłam. Wobec siebie – bo znów pozwoliłam przeszłości wejść do mojego życia. Ale najbardziej wobec Leny – bo nie wiedziałam, co jest dla niej najlepsze.

Następnego dnia zadzwoniła do mnie przyjaciółka Magda:
– Ivana, słyszałam od Anki, że była u was była teściowa. Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Przecież Darek może teraz żądać kontaktów albo nawet walczyć o opiekę.

Zacisnęłam pięści.
– Magda, to nie jest takie proste… Ona kocha Lenę. I Lena ją kocha.

Ale w głowie miałam słowa mojej mamy: „To nie jest twoja rodzina”.

Wieczorem zadzwoniła pani Maria:
– Ivano… Przepraszam za wszystko, co było między mną a tobą. Ale Lena jest dla mnie wszystkim. Jeśli kiedyś uznasz, że nie powinnam jej widywać… Zrozumiem.

Milczałam długo.
– Pani Mario… Ja też nie wiem, co robić. Chcę tylko, żeby Lena była szczęśliwa.

Przez kolejne dni temat wracał jak bumerang. W pracy koleżanki pytały: „A co na to twój nowy partner?” (nie mam żadnego). Mama przestała się odzywać na dwa dni. Siostra wysyłała mi linki do artykułów o „toksycznych byłych teściowych”.

A ja patrzyłam na Lenę i widziałam jej radość po spotkaniu z babcią Marią. Widziałam też smutek w oczach mojej mamy.

W końcu zebrałam wszystkich na rozmowę przy stole.
– Słuchajcie – zaczęłam drżącym głosem – wiem, że każdy z was chce dla Leny dobrze. Ale to ja jestem jej mamą i to ja muszę podjąć decyzję. Nie chcę jej odbierać babci tylko dlatego, że ja i Darek nie potrafiliśmy być razem.

Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach:
– Boję się o ciebie… Boję się o Lenę.

– Ja też się boję – odpowiedziałam szczerze. – Ale jeszcze bardziej boję się tego, że Lena kiedyś zapyta mnie: „Mamo, dlaczego nie pozwoliłaś mi widywać babci?”

Od tamtej pory pozwalam pani Marii widywać Lenę raz w miesiącu. Czasem jest trudno. Czasem czuję się jak zdrajczyni własnej rodziny. Ale kiedy widzę uśmiech Leny…

Czy zrobiłam dobrze? Czy można naprawdę odciąć dziecko od kogoś, kto je kocha? A może powinnam postawić granicę raz na zawsze?

Czasem sama siebie pytam: czy można być dobrą matką i jednocześnie pozwolić przeszłości wracać do naszego życia? Co wy byście zrobili na moim miejscu?