Mój syn chciał zamieszkać na naszej starej chacie – dlaczego powiedziałam „nie” i zaoferowałam pieniądze zamiast kluczy

– Mamo, czy moglibyśmy z Olą zamieszkać na chacie w Zalesiu? – zapytał Jakub, patrząc na mnie z niepokojem, jakby już przeczuwał odpowiedź. Siedzieliśmy przy kuchennym stole, a herbata w moim kubku dawno wystygła. W powietrzu wisiała cisza, którą przerywał tylko tykanie zegara i cichy szelest liści za oknem.

Zanim odpowiedziałam, przez głowę przetoczyła mi się lawina wspomnień. Ta chata… To nie był zwykły dom. Tam spędziliśmy najpiękniejsze wakacje, tam uczyłam Kubę łowić ryby, tam płakałam po śmierci mojego ojca. Każda deska, każdy kamień miał swoją historię. Czy mogłam pozwolić, by mój syn zaczął tam nowy rozdział życia – być może niszcząc to, co dla mnie było święte?

– Kuba… – zaczęłam ostrożnie. – Chata jest w kiepskim stanie. Nie nadaje się do mieszkania na stałe. Zimą tam zamarzniecie, a latem wilgoć was wykończy.

– Mamo, przecież możemy ją wyremontować! – przerwał mi z nadzieją. – Ola już wszystko zaplanowała. Chcemy zrobić to własnymi rękami. To dla nas szansa na coś swojego.

Poczułam ukłucie zazdrości i strachu. Bałam się, że jeśli oddam im chatę, już nigdy nie będzie taka jak dawniej. Ale jeszcze bardziej bałam się, że jeśli odmówię, stracę syna na zawsze.

– Kuba, posłuchaj… – westchnęłam ciężko. – Zamiast tego mogę wam pomóc inaczej. Dam wam pieniądze na wynajem mieszkania w mieście albo na wkład własny do kredytu. Chata… ona powinna zostać taka, jaka jest. To nasza historia.

Widziałam, jak twarz Jakuba twardnieje. Jego oczy pociemniały, a dłonie zacisnęły się w pięści.

– Czyli nie ufasz mi? Myślisz, że wszystko zniszczę? – zapytał z goryczą.

– Nie o to chodzi… – próbowałam tłumaczyć. – Po prostu chcę cię chronić przed błędami. Wiem, jak trudno utrzymać taki dom. Sama przez to przechodziłam.

– Ale ja nie jestem tobą! – wybuchł. – Może właśnie dlatego chcę spróbować po swojemu!

Ola siedziała cicho, patrząc w blat stołu. Czułam jej rozczarowanie i żal. Przez chwilę miałam ochotę cofnąć wszystko i powiedzieć: „Dobrze, spróbujcie”. Ale nie potrafiłam.

Wieczorem Jakub wyszedł trzaskając drzwiami. Ola podeszła do mnie i powiedziała cicho:

– On tego nie zrozumie, pani Aniu. On czuje się odrzucony.

Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym, czy postąpiłam słusznie. Przecież chciałam tylko dobrze…

Następnego dnia zadzwoniła moja siostra Maria:

– Anka, co ty najlepszego zrobiłaś? Kuba do mnie dzwonił cały roztrzęsiony! Przecież on zawsze marzył o tej chacie!

– Ale Maria… ja się boję! Boję się, że ją zniszczą albo sprzedadzą! To jedyne miejsce po rodzicach…

– A nie boisz się, że stracisz syna? – zapytała ostro.

Nie umiałam odpowiedzieć.

Przez kolejne dni Jakub nie odbierał telefonów. Ola napisała mi krótkiego SMS-a: „Musimy to przemyśleć”. Czułam się jak najgorsza matka świata. W pracy byłam rozkojarzona, w domu panowała cisza jak w grobie.

W końcu zebrałam się na odwagę i pojechałam do Jakuba. Otworzył mi drzwi bez słowa. W jego oczach widziałam żal i rozczarowanie.

– Synku… – zaczęłam niepewnie. – Może powinnam była ci zaufać. Ale ta chata to dla mnie coś więcej niż dom…

– Dla mnie też! – przerwał mi gwałtownie. – Chciałem tam stworzyć rodzinę! Chciałem pokazać ci, że potrafię być odpowiedzialny!

Usiedliśmy naprzeciwko siebie w milczeniu. Po chwili Jakub powiedział cicho:

– Może masz rację… Może to za dużo na początek. Ale chciałem tylko spróbować.

Objęłam go i oboje płakaliśmy jak dzieci.

Minęły tygodnie, zanim nasze relacje wróciły do normy. Ostatecznie Kuba i Ola wynajęli małe mieszkanie w centrum miasta za moje wsparcie finansowe. Chata została nietknięta – przynajmniej na razie.

Czasem myślę o tym wszystkim i pytam siebie: czy naprawdę ochroniłam syna przed błędami, czy tylko odebrałam mu szansę na dorosłość? Czy można kochać dziecko tak bardzo, że aż je tym skrzywdzić? Co wy byście zrobili na moim miejscu?