Mój mąż kupił kwiaty swojej byłej żonie na urodziny, a ja od dwóch lat nie dostałam nawet czekoladki! Czy naprawdę jestem dla niego tylko tłem?

– Naprawdę? Kwiaty dla niej? – wykrztusiłam, patrząc na bukiet róż leżący na kuchennym stole. Dawid nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.

– To tylko urodziny, Aniu. Przecież mamy normalne relacje – odpowiedział spokojnie, jakby to było coś zupełnie naturalnego.

W tej chwili poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Od dwóch lat jestem jego żoną. Dwa lata czekania na drobny gest, czekoladkę, kwiatka bez okazji. Dwa lata tłumaczenia sobie, że przecież nie każdy mężczyzna jest romantyczny. Ale teraz? Kiedy zobaczyłam ten bukiet, coś we mnie pękło.

Moja mama zawsze powtarzała: „Nie ufaj rozwiedzionemu mężczyźnie. Jeśli kobieta od niego odeszła, musiał być powód.” Zawsze się z nią kłóciłam. Wierzyłam, że Dawid jest inny. Że to ja będę tą kobietą, która go zrozumie i pokocha bezwarunkowo. Ale dziś jej słowa dźwięczą mi w głowie jak złowroga przepowiednia.

– A ja? – zapytałam cicho. – Czy ja kiedyś dostanę od ciebie kwiaty?

Dawid westchnął i spojrzał na mnie z lekkim zniecierpliwieniem.

– Aniu, przecież wiesz, że nie lubię takich rzeczy. Ty jesteś moją żoną, nie muszę ci niczego udowadniać.

Zamilkłam. Przez chwilę miałam ochotę rzucić tym bukietem o ścianę. Ale zamiast tego po prostu wyszłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Usiadłam na zimnych kafelkach i pozwoliłam łzom płynąć po policzkach.

Przypomniałam sobie nasze początki. Jak bardzo się starałam, żeby jego córka mnie zaakceptowała. Jak znosiłam spotkania z jego byłą żoną – Martą – która zawsze była uprzejma, ale chłodna. Jak tłumaczyłam wszystkim dookoła, że Dawid to dobry człowiek, tylko życie go trochę poturbowało.

Ale czy ja naprawdę byłam dla niego kimś ważnym? Czy może tylko łatwym rozwiązaniem po rozwodzie?

Wróciłam do kuchni późnym wieczorem. Dawid oglądał mecz w telewizji. Bukiet róż już zniknął ze stołu.

– Zawiozłeś jej te kwiaty? – zapytałam.

– Tak. Była z córką. Zostawiłem im też tort – odpowiedział bez emocji.

– A pamiętasz, kiedy ja mam urodziny? – zapytałam nagle.

Zawahał się przez chwilę.

– No… w maju chyba? – mruknął.

Poczułam się jak powietrze. Jak cień w jego życiu. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, analizując każdy szczegół naszego małżeństwa. Czy naprawdę jestem dla niego tylko tłem? Kimś wygodnym, kto nie robi problemów?

Następnego dnia zadzwoniła mama.

– Aniu, wszystko w porządku? Słyszałam twój głos przez telefon…

Nie wytrzymałam i opowiedziałam jej wszystko. O kwiatach dla Marty, o braku prezentów dla mnie, o tym, jak bardzo czuję się niewidzialna.

– A mówiłam ci… – zaczęła mama, ale przerwałam jej płaczem.

– Mamo, ja go kocham! Ale nie chcę być tylko dodatkiem do jego życia!

Mama milczała przez chwilę.

– Córciu… czasem trzeba postawić granicę. Może on nawet nie wie, jak bardzo cię rani?

Wieczorem postanowiłam porozmawiać z Dawidem szczerze.

– Dawid… czuję się nieważna. Czuję się jak cień twojej przeszłości. Rozumiem, że masz córkę i musisz utrzymywać kontakt z Martą. Ale dlaczego ona dostaje kwiaty, a ja nawet nie dostaję od ciebie czekolady?

Patrzył na mnie długo w milczeniu.

– Aniu… Marta była ze mną przez dziesięć lat. To… inna relacja. Chcę mieć z nią dobre stosunki dla dobra naszej córki.

– A ja? Czy ja też się liczę?

Dawid spuścił wzrok.

– Nie wiem… chyba nie umiem tego okazywać…

Poczułam się jeszcze gorzej niż wcześniej. Bo co to znaczy? Że nie zasługuję na gesty czułości? Że muszę być silna i wyrozumiała do końca życia?

Przez kolejne dni unikaliśmy rozmów. W pracy byłam rozkojarzona, w domu milcząca. Nawet nasza kotka wyczuwała napięcie i tuliła się do mnie częściej niż zwykle.

W końcu przyszedł weekend i Dawid zaproponował wspólny spacer nad Wisłą.

– Chciałem ci coś powiedzieć – zaczął niepewnie. – Wiem, że cię zaniedbałem. Może za bardzo skupiam się na tym, co było… Boję się, że jeśli Marta poczuje się odtrącona, odbije się to na naszej córce.

– Ale ja też jestem twoją rodziną! – przerwałam mu ze łzami w oczach.

Dawid przytulił mnie mocno pierwszy raz od dawna.

– Przepraszam cię, Aniu. Postaram się to zmienić…

Nie wiem, czy mu wierzę. Nie wiem nawet, czy potrafię jeszcze zaufać. Ale wiem jedno: nie chcę być tylko tłem w czyimś życiu.

Czy naprawdę można kochać kogoś i jednocześnie czuć się tak bardzo samotnym? Czy warto walczyć o miłość, jeśli druga strona nie widzi twojego cierpienia?