Kiedy Teściowa Skrytykowała Wygląd Mojego Męża – I Oddałam Jej Stery. Nie Spodziewałam Się, Co Się Wydarzy…
– Boże, Paweł, znowu te stare dżinsy? – głos mojej teściowej przebił się przez gwar rozmów w kuchni. Stała w drzwiach, z rękami założonymi na piersi, patrząc na mojego męża z wyraźnym niesmakiem. – Czy ty nie masz żony, która by cię ogarnęła?
Zamarłam z kubkiem herbaty w dłoni. Paweł tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej łagodnie, jakby nie słyszał. Ale ja słyszałam. Słyszałam to już setki razy – zawsze te same pretensje, zawsze ta sama nuta rozczarowania w jej głosie. „Jak ty wyglądasz?”, „Co ludzie powiedzą?”, „Nie dbasz o siebie od ślubu!”. Przez lata próbowałam tłumaczyć, że Paweł po prostu lubi wygodę, że nie czuje się dobrze w eleganckich ubraniach. Ale ona nigdy nie słuchała.
Tym razem coś we mnie pękło.
– Mamo, skoro tak bardzo ci to przeszkadza, może sama się tym zajmiesz? – powiedziałam spokojnie, choć serce waliło mi jak młotem. – Może to ty wybierzesz mu ubrania na przyszły tydzień? Ja już nie mam siły się z nim szarpać.
W kuchni zapadła cisza. Paweł spojrzał na mnie zaskoczony, a teściowa uniosła brwi.
– No dobrze – odpowiedziała po chwili. – Skoro ty sobie nie radzisz, ja się tym zajmę. Zobaczymy, czy matka nie potrafi lepiej zadbać o syna niż żona.
Nie spodziewałam się, że potraktuje to poważnie. Ale już następnego dnia zadzwoniła do Pawła i zaprosiła go na zakupy. On zgodził się bez słowa sprzeciwu – zawsze był uległy wobec matki, nawet jeśli go to irytowało.
Wrócił wieczorem z torbą pełną nowych ubrań – koszul w kratę, swetrów w stonowanych kolorach i spodni z kantem. Wyglądał na zmęczonego i przybitego.
– I jak było? – zapytałam ostrożnie.
– Jak zawsze – westchnął. – Mama wybierała wszystko za mnie. Nawet nie pytała, czy mi się podoba. Po prostu kazała przymierzać i kupowała.
Przez kilka następnych dni Paweł chodził do pracy w nowych ubraniach. Był spięty, cichy, wieczorami długo siedział przed komputerem albo wychodził na samotne spacery. Zaczęłam się martwić.
W sobotę przyszła teściowa z wizytą. Przyniosła ciasto i od progu zaczęła komentować:
– No widzisz, jak ładnie teraz wygląda? W końcu nie muszę się za niego wstydzić!
Poczułam, jak narasta we mnie złość.
– Mamo, czy naprawdę wygląd jest najważniejszy? Paweł jest dorosły. Może sam decydować, w czym czuje się dobrze.
– Ty nic nie rozumiesz! – oburzyła się teściowa. – Ludzie patrzą! Sąsiedzi mówią! Ty też powinnaś dbać o to, jak prezentuje się twój mąż!
Paweł milczał. Widziałam, że jest mu przykro.
Wieczorem usiedliśmy razem w kuchni.
– Przepraszam cię – powiedziałam cicho. – Nie powinnam była oddawać jej tej sprawy. Myślałam, że może wtedy da nam spokój…
Paweł pokręcił głową.
– To nie twoja wina. Po prostu… ona zawsze taka była. Odkąd pamiętam, próbowała mnie zmieniać. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry.
Przytuliłam go mocno.
Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z teściową szczerze. Zaprosiłam ją na kawę.
– Mamo, musimy ustalić granice – zaczęłam stanowczo. – Paweł jest dorosły i sam decyduje o sobie. Proszę cię, żebyś przestała go krytykować i narzucać mu swoje zdanie.
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Myślisz, że robię to dla siebie? Ja chcę tylko jego dobra!
– Ale on nie czuje się dobrze w tych ubraniach – odpowiedziałam spokojnie. – I nie czuje się dobrze, kiedy ciągle go oceniasz.
Teściowa milczała przez dłuższą chwilę.
– Może masz rację… – powiedziała w końcu cicho. – Może za bardzo chcę go chronić przed światem…
Od tego dnia coś się zmieniło. Teściowa rzadziej komentowała wygląd Pawła. Zaczęła pytać go o zdanie i czasem nawet chwaliła za wybór wygodnych ubrań. Nasze relacje stały się spokojniejsze, choć nigdy już nie były takie jak dawniej.
Często zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam oddając jej wtedy stery. Czy powinnam była wcześniej postawić granicę? Czy w rodzinie da się naprawdę pogodzić różne oczekiwania i wartości?
Może wy mi powiecie: czy warto czasem pozwolić komuś przejąć kontrolę tylko po to, by pokazać mu własne błędy? A może lepiej od razu walczyć o swoje granice?