Gdy Prawda Rozdziera Rodzinę: Historia Magdy i Pawła
– Paweł, musimy porozmawiać – powiedziałam, czując jak serce wali mi w piersi tak mocno, że aż drżą mi ręce. Siedziałam na brzegu łóżka, a on właśnie wrócił z pracy, zmęczony, z siatką zakupów i oczami pełnymi codziennych trosk. Nie wiedział jeszcze, że za chwilę jego świat się zatrzęsie.
Spojrzał na mnie z niepokojem. – Co się stało, Magda? – zapytał, odkładając siatkę na podłogę. W tej chwili nasz sześcioletni syn, Kuba, bawił się w swoim pokoju klockami Lego. Słychać było jego śmiech – ten śmiech, który zawsze rozjaśniał nam dom.
– To o Kubę… – zaczęłam, a głos mi się załamał. Paweł usiadł obok mnie i chwycił mnie za dłoń. – Co z Kubą? Jest chory? – dopytywał z narastającą paniką.
Zamknęłam oczy. – Paweł… Jest szansa, że Kuba nie jest twoim synem.
Cisza. Najpierw taka, że aż dzwoniło mi w uszach. Potem usłyszałam jego oddech – ciężki, urywany. Wstał gwałtownie, jakby coś go oparzyło.
– Co ty mówisz? – wyszeptał. – Magda… Ty żartujesz?
Pokręciłam głową. Łzy napływały mi do oczu. – Przepraszam… Nie mogłam już dłużej żyć w kłamstwie.
Paweł spojrzał na mnie tak, jakby widział mnie pierwszy raz w życiu. – Kiedy? Z kim? Dlaczego?!
Zaczęłam się tłumaczyć, choć wiedziałam, że żadne słowa nie będą wystarczające. – To było wtedy, gdy miałeś ten wyjazd służbowy do Warszawy… Byłam sama przez dwa tygodnie… Pokłóciliśmy się wtedy o twoją mamę i… Przyszedł do mnie Bartek z pracy. Piliśmy wino… Stało się.
Paweł zacisnął pięści. – Bartek?! Ten twój kolega od projektów?!
Skinęłam głową. – To był tylko jeden raz… Potem już nigdy więcej go nie widziałam poza pracą. Nie miałam odwagi ci powiedzieć.
Paweł odwrócił się do okna. Widziałam jak drżą mu ramiona. Po chwili usiadł na podłodze i ukrył twarz w dłoniach. – Przez sześć lat żyłem w kłamstwie…
Wybuchłam płaczem. – Przepraszam! Kocham cię! Kocham Kubę! Jesteście moim życiem!
W tej chwili do pokoju wbiegła moja mama, która mieszkała z nami od śmierci taty. – Co tu się dzieje?! Kuba płacze w swoim pokoju! – krzyknęła.
Paweł spojrzał na nią z rozpaczą. – Moja żona mnie zdradziła… Kuba może nie być moim synem…
Mama spojrzała na mnie z niedowierzaniem i pogardą. – Magda… Jak mogłaś?!
– Mamo, proszę…
– Nie mów do mnie teraz! – syknęła i wybiegła z pokoju.
Paweł podszedł do drzwi Kuby i zajrzał do środka. Nasz synek patrzył na niego wielkimi oczami pełnymi łez. – Tato… czemu mama płacze?
Paweł ukląkł przy nim i przytulił go mocno. – Wszystko będzie dobrze, synku…
Ale wiedziałam, że nic już nie będzie dobrze.
Następne dni były piekłem. Paweł spał na kanapie w salonie, a ja leżałam sama w naszej sypialni, słuchając jego cichych łkań nocą. Mama przestała ze mną rozmawiać; tylko zajmowała się Kubą i patrzyła na mnie z wyrzutem.
W pracy nie mogłam się skupić. Bartek próbował ze mną rozmawiać, ale unikałam go jak ognia. Plotki zaczęły krążyć po biurze szybciej niż mogłam je zatrzymać.
Pewnego wieczoru Paweł przyszedł do sypialni z dokumentami w ręku.
– Chcę testu DNA – powiedział chłodno.
– Zrobimy go…
Test trwał dwa tygodnie. Dwa tygodnie piekła, w których Paweł był cieniem człowieka, a ja cieniem kobiety. Kuba pytał coraz częściej: „Mamo, czy tata mnie już nie kocha?”
W końcu przyszły wyniki. Paweł otworzył kopertę przy mnie i mamie.
– Kuba nie jest moim synem – powiedział cicho i wyszedł z domu.
Mama spojrzała na mnie z pogardą:
– Zniszczyłaś życie swojemu dziecku! I Pawłowi!
Zostałam sama z Kubą i matką, która traktowała mnie jak powietrze.
Paweł wyprowadził się do swojego brata na drugi koniec miasta. Przez miesiąc nie odbierał ode mnie telefonów. Kuba płakał nocami i pytał: „Kiedy tata wróci?”
W końcu Paweł przyszedł po swoje rzeczy. Stałam w przedpokoju jak skazaniec.
– Chcę widywać Kubę – powiedział tylko.
– Oczywiście… On cię potrzebuje…
– A ty? Ty już dla mnie nie istniejesz.
Po tych słowach poczułam się martwa za życia.
Minęły miesiące. Paweł regularnie zabiera Kubę na weekendy. Ja chodzę na terapię i próbuję odbudować relację z synem i matką. Bartek został zwolniony z pracy po tym jak Paweł przyszedł do biura i zrobił mu awanturę przy wszystkich.
Czasem myślę o tym jednym wieczorze sprzed lat i o tym, jak jedna decyzja może zniszczyć wszystko.
Czy można naprawić rodzinę po takim trzęsieniu ziemi? Czy miłość naprawdę wybacza wszystko? Czekam na wasze historie i opinie…