Dlaczego ona, a nie ja? Historia o niesprawiedliwości w rodzinie Kowalskich, która rozdarła moje serce
– Znowu ona? – syknęłam przez zaciśnięte zęby, patrząc, jak mama z czułością głaszcze Anię po ramieniu. Siedziały przy kuchennym stole, a ja stałam w progu, z kubkiem zimnej już kawy. W powietrzu wisiała ciężka cisza, przerywana tylko szelestem papierów, które mama właśnie podpisywała.
– Mamo, mogę z tobą porozmawiać? – zapytałam, starając się, by mój głos nie drżał. Ania spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, jakby wiedziała coś, czego ja nie wiem. Mama odłożyła długopis i westchnęła.
– Oczywiście, Kasiu. Co się stało?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Ania wstała i wyszła z kuchni, zostawiając za sobą zapach perfum i echo kroków. Usiadłam naprzeciwko mamy. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.
– Dlaczego dałaś Ani pieniądze na mieszkanie? – wyrzuciłam z siebie. – Przecież obie jesteśmy twoimi córkami.
Mama spuściła wzrok. – Kasiu, Ania jest w trudnej sytuacji. Wiesz, że z Pawłem się rozstali, została sama z dzieckiem…
– A ja? – przerwałam jej. – Ja też mam swoje problemy. Pracuję na dwa etaty, ledwo wiążę koniec z końcem. Nigdy nie prosiłam cię o pomoc, ale to nie znaczy, że jej nie potrzebuję.
Mama milczała. W jej oczach zobaczyłam coś, czego nie potrafiłam nazwać – może żal, może bezradność. Wstałam gwałtownie, przewracając krzesło.
– Wiesz co? – powiedziałam cicho. – Zawsze byłam ta silna. Ta, która sobie poradzi. Ale czasem chciałabym być po prostu twoją córką, a nie żołnierzem na froncie życia.
Wybiegłam z domu, trzaskając drzwiami. Na klatce schodowej spotkałam Anię. Stała oparta o ścianę, z telefonem w ręku.
– Kasiu… – zaczęła niepewnie.
– Nie teraz, Aniu – rzuciłam i zbiegłam po schodach.
Przez kolejne dni nie odbierałam telefonów od mamy. W pracy byłam jak cień samej siebie. Koleżanka z biura, Magda, zauważyła, że coś jest nie tak.
– Kasia, co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś nie spała od tygodnia.
– Może dlatego, że nie spałam – odpowiedziałam gorzko. – Wiesz, co to znaczy czuć się niewidzialną dla własnej matki?
Magda pokiwała głową. – U mnie w domu zawsze brat był oczkiem w głowie mamy. Ja byłam tą „ogarniętą”. Ale to boli, wiem.
Wieczorem wróciłam do pustego mieszkania. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Dławił mnie żal, gniew i poczucie niesprawiedliwości. Przypomniałam sobie dzieciństwo – jak zawsze musiałam ustępować Ani, jak mama powtarzała: „Kasiu, jesteś starsza, bądź mądrzejsza”.
Zadzwonił telefon. To była Ania.
– Kasiu, proszę, porozmawiajmy. Nie chcę, żebyś myślała, że to wszystko moja wina.
– Ale to nie chodzi tylko o ciebie – wybuchłam. – Chodzi o to, że mama zawsze stawia cię na pierwszym miejscu. Ja jestem tylko tłem.
Ania milczała przez chwilę.
– Wiesz, że ja też czasem ci zazdrościłam? – powiedziała cicho. – Tego, że jesteś taka silna, niezależna. Mama zawsze mówiła: „Kasia sobie poradzi”.
– Ale czy ktoś kiedyś zapytał, czy chcę sobie radzić sama?
Rozłączyłam się. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok. W końcu napisałam mamie SMS-a: „Chcę z tobą porozmawiać. Ale tym razem chcę być wysłuchana”.
Spotkałyśmy się w parku. Mama wyglądała na zmęczoną i starszą niż zwykle.
– Kasiu, przepraszam – zaczęła. – Może za bardzo się martwiłam o Anię, a ciebie traktowałam jak dorosłą, która nie potrzebuje wsparcia. Ale jesteście dla mnie tak samo ważne.
– To dlaczego czuję się jak ta gorsza? – zapytałam łamiącym się głosem.
Mama wzięła mnie za rękę.
– Może popełniłam błąd. Chciałam dobrze…
– Ale wyszło jak zawsze – przerwałam jej. – Mamo, ja też czasem potrzebuję twojej pomocy. Chcę poczuć, że jestem dla ciebie ważna.
Mama przytuliła mnie mocno. Poczułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Przez chwilę trwałyśmy tak w milczeniu.
Od tamtej pory coś się zmieniło. Mama zaczęła częściej dzwonić, pytać, jak się czuję. Ale rana w sercu nie goi się tak łatwo. Z Anią rozmawiamy więcej, ale czasem wciąż czuję ukłucie zazdrości, gdy widzę ich razem.
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek uda mi się wybaczyć mamie. Czy można odbudować zaufanie, które raz zostało złamane? Czy wy też kiedyś czuliście się mniej ważni w swojej rodzinie?