„Nie martw się o dzieci, jesteśmy, aby pomóc—potrzebujemy tylko Twojej pomocy”
Ewa zawsze ceniła sobie pomysł na małą, zorganizowaną rodzinę. Ona i Wojtek zgodzili się na dwoje dzieci, i z ich synem Karolem oraz córką Lilianą, wydawało się, że ich rodzina jest kompletna. Jednak życie rzuciło im wyzwanie, gdy Ewa odkryła, że jest w ciąży z ich trzecim dzieckiem, będąc jeszcze na urlopie macierzyńskim.
Wiadomość była szokiem. Finansowo i emocjonalnie nie byli przygotowani na kolejne dziecko. Wojtek, nauczyciel w liceum, i Ewa, graficzka pracująca na część etatu, dopiero zaczęli odzyskiwać stabilność. Perspektywa powrotu do bezsennych nocy i niekończących się zmian pieluch, przy jednoczesnym zarządzaniu karierami, była przytłaczająca.
Halina, matka Wojtka, natychmiast wkroczyła do akcji, gdy usłyszała wiadomość. „Nie martw się o dzieci, jestem tutaj, aby pomóc—potrzebuję tylko twojej pomocy w kilku sprawach,” uspokajała ich. Halina, emerytowana pielęgniarka, zawsze była matką-założycielką rodziny, oferując pomoc z dominującą obecnością, która czasami graniczyła z wścibstwem.
W miarę upływu miesięcy, obecność Haliny w ich domu rosła. Przeprowadziła się tymczasowo, aby pomóc, gdy urodził się ich syn, Grzegorz. Jej pomoc, choć nieoceniona, miała swoją cenę. Halina miała silne opinie na wszystko, od tego, jak Ewa powinna dochodzić do siebie po porodzie, po to, jak Wojtek powinien dyscyplinować Karola i Lilianę. Dom pary przestał być ich własnym; wydawało się, jakby Halina powoli przejmowała kontrolę.
Ewa czuła się coraz bardziej wykluczona we własnej rodzinie. Krytyka Haliny sprawiła, że zaczęła wątpić w swoje zdolności jako matki trojga dzieci. Wojtek, złapany między matką a żoną, próbował pośredniczyć, ale często kończyło się to poparciem dla matki, nie chcąc jej zasmucić.
Napięcie osiągnęło punkt krytyczny pewnego wieczoru. Ewa postanowiła postawić na swoim i skonfrontować Halinę z jej dominującymi sposobami. Rozmowa szybko przerodziła się w zażartą kłótnię. Halina, czując się niedoceniana i zaatakowana, postanowiła odejść, stwierdzając, że tylko próbowała pomóc.
Wojtek, zły z powodu konfrontacji i jej skutków, obwiniał Ewę za odejście Haliny. Różnica zdań między Ewą a Wojtkiem pogłębiała się, każda rozmowa zamieniała się w grę w winę. Ewa czuła się coraz bardziej izolowana, jej depresja poporodowa, która pozostała w dużej mierze niezauważona wśród rodzinnych dramatów, zaczęła się pogarszać.
Pewnej deszczowej nocy, czując się przytłoczona i potrzebująca powietrza, Ewa postanowiła wyjść na krótki spacer. Śliskie chodniki były niebezpieczne, a rozproszona burzliwymi myślami, Ewa nie zauważyła błotnistej kałuży przed sobą. Poślizgnęła się, upadając mocno. Upadek spowodował poważne zwichnięcie kostki, co sprawiło, że była przykuta do łóżka i bardziej niż kiedykolwiek zależna od innych.
Z Haliną poza domem i Wojtkiem walczącym o pogodzenie pracy z opieką nad dziećmi, rodzina pogrążyła się w chaosie. Kontuzja Ewy była ponurym przypomnieniem o ich napiętych okolicznościach. Para, kiedyś tak zgrana, teraz zmagała się z urazą i wyczerpaniem, a fundament ich rodziny był zachwiany.
W końcu pomoc, która miała ich zbliżyć, tylko ich bardziej rozdzieliła. Ewa i Wojtek stanęli przed trudnym zadaniem naprawienia swojego związku, teraz bardziej dla dobra swoich dzieci niż siebie. Przyszłość ich rodziny wisiała na włosku, radość z narodzin nowego dziecka przyćmiona przez próby, przed którymi stanęli.