„Mój Mąż Zdecydował, że Jego Chora Matka Powinna się Wprowadzić: Kiedy Zaprotestowałam, Spakował Walizki i Powiedział, że się Rozwodzimy”

Kiedy poślubiłam Jana, nigdy nie wyobrażałam sobie, że nasze wspólne życie dojdzie do tego punktu. Byliśmy małżeństwem od dziesięciu lat i mimo że mieliśmy swoje wzloty i upadki, zawsze udawało nam się znaleźć wspólny język. Aż do momentu, gdy matka Jana, Maria, poważnie zachorowała.

Maria zawsze była silną, niezależną kobietą. Jednak w ciągu ostatniego roku jej zdrowie gwałtownie się pogorszyło. Zdiagnozowano u niej ciężką formę demencji, która powodowała halucynacje i okresowe zaniki pamięci. Bywały dni, kiedy nie rozpoznawała własnego syna, a innym razem wychodziła z domu i zapominała drogi powrotnej. Było to bolesne do oglądania, ale również niezwykle trudne do zarządzania.

Jan był zdecydowany, że powinniśmy ją przyjąć. „To moja matka,” powiedział. „Nie mogę jej zostawić w domu opieki.” Rozumiałam jego uczucia, ale wiedziałam też, jak wielkie obciążenie to będzie dla naszej rodziny. Mieliśmy dwoje małych dzieci, które potrzebowały naszej uwagi, a ja pracowałam na pełen etat jako pielęgniarka. Myśl o dodaniu odpowiedzialności za opiekę nad Marią była przytłaczająca.

„Jan, nie sądzę, że damy radę,” powiedziałam pewnego wieczoru po położeniu dzieci spać. „Musimy pomyśleć o tym, co jest najlepsze dla wszystkich, w tym dla twojej mamy.”

Spojrzał na mnie z mieszanką złości i rozczarowania. „Nie rozumiesz,” powiedział. „To moja matka. Nie mogę jej porzucić.”

„Wiem, że ją kochasz,” odpowiedziałam delikatnie. „Ale musimy być realistami co do tego, co możemy znieść. Ona potrzebuje profesjonalnej opieki, której nie możemy zapewnić.”

Kłótnia szybko się zaostrzyła. Jan oskarżył mnie o egoizm i brak troski, podczas gdy ja próbowałam pokazać mu praktyczną stronę rzeczy. Ale bez względu na to, co mówiłam, nie chciał ustąpić.

Kilka dni później Jan wrócił do domu z Marią. „Ona się wprowadza,” oznajmił. „Koniec dyskusji.”

Poczułam ścisk w żołądku. To nie chodziło tylko o Marię; chodziło o nasze małżeństwo i naszą rodzinę. Ale nie chciałam kłócić się przy niej, więc milczałam.

Pierwsze tygodnie były koszmarem. Stan Marii się pogorszył i potrzebowała stałego nadzoru. Budziła się w środku nocy, zdezorientowana i przestraszona, a uspokojenie jej zajmowało godziny. Kilka razy wyszła z domu i musieliśmy dzwonić na policję, aby pomogła ją odnaleźć. Nasze dzieci były przestraszone i zdezorientowane zachowaniem babci, a ja byłam wyczerpana próbując to wszystko pogodzić.

Pewnej nocy, po szczególnie trudnym epizodzie z Marią, załamałam się. „Jan, to nie działa,” powiedziałam przez łzy. „Nie możemy tak dalej.”

Spojrzał na mnie zimnymi oczami. „Jeśli nie możesz tego znieść, może powinnaś odejść,” powiedział.

Byłam oszołomiona. „Co ty mówisz?”

„Mówię, że jeśli nie możesz mnie wspierać w opiece nad moją matką, to może nie powinniśmy być razem.”

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. „Wybierasz swoją matkę ponad naszą rodzinę?”

„Wybieram to, co jest słuszne,” powiedział stanowczo.

Następnego ranka Jan spakował walizki i odszedł. Zabrał Marię ze sobą i przeprowadził się do małego mieszkania w pobliżu. Nasze dzieci były zdruzgotane, a ja zostałam sama z kawałkami naszego rozbitego życia.

Ostatecznie nie było szczęśliwego zakończenia. Jan i ja rozwiedliśmy się, a on nadal sam opiekował się swoją matką. Nasze dzieci zmagały się z rozstaniem, a ja starałam się zapewnić im stabilność i miłość.

Patrząc wstecz, nadal wierzę, że podjęliśmy właściwą decyzję dla dobra Marii. Ale kosztowało nas to wiele — nasze małżeństwo i nasza rodzina były ofiarami sytuacji bez łatwych rozwiązań.