Dylemat Matki: „Żona Mojego Syna Chce Dziecka Bez Pracy i Domu”
Albert zawsze był odpowiedzialnym młodym człowiekiem. Po ukończeniu studiów wrócił do mojego domu, aby zaoszczędzić pieniądze, szukając stabilnej pracy. Był sumienny i pracowity, a ja byłam z niego dumna. Jego dziewczyna, Zosia, miała jednak inne podejście do życia. Była beztroska i spontaniczna, często zmieniała pracę i dzieliła wynajmowane mieszkanie z przyjaciółką Grażyną.
Kiedy Albert i Zosia zaczęli rozmawiać o małżeństwie, byłam szczęśliwa. Wydawali się naprawdę zakochani, a ja wierzyłam, że swobodna natura Zosi będzie uzupełniać bardziej ugruntowaną osobowość Alberta. Postanowili zamieszkać razem, a Zosia opuściła swoje wynajmowane mieszkanie, aby tymczasowo zamieszkać z Albertem w moim domu.
Na początku wszystko wydawało się w porządku. Przyzwyczajali się do nowego życia razem, a ja cieszyłam się ich obecnością. Jednak nie minęło dużo czasu, zanim zaczęły pojawiać się napięcia. Zosia zrezygnowała z pracy krótko po przeprowadzce, twierdząc, że chce poświęcić trochę czasu na zastanowienie się, co naprawdę chce robić w życiu. Albert ją wspierał, ale widziałam, jak bardzo go to obciąża. Pracował długie godziny, aby związać koniec z końcem, a presja zaczynała być widoczna.
Pewnego wieczoru, podczas kolacji, Zosia rzuciła bombę. „Albert i ja rozmawialiśmy,” powiedziała, „i chcemy założyć rodzinę.”
Omal nie zakrztusiłam się jedzeniem. „Rodzinę? Ale Zosiu, nie masz pracy, a wy dwoje nawet nie macie własnego mieszkania.”
Zosia wzruszyła ramionami. „Jakoś sobie poradzimy. Ludzie mają dzieci cały czas bez idealnych warunków.”
Albert wyglądał na nieswojego, ale nic nie powiedział. Widziałam konflikt w jego oczach. Chciał wspierać swoją żonę, ale również znał realia ich sytuacji.
W ciągu następnych kilku tygodni napięcie w domu rosło. Albert i Zosia mieli kilka gorących kłótni na temat swojej przyszłości. Albert chciał poczekać, aż będą bardziej stabilni finansowo przed założeniem rodziny, ale Zosia była nieugięta. Wierzyła, że wszystko jakoś się ułoży.
Pewnej nocy, po kolejnej kłótni, Albert przyszedł do mnie wyglądając na załamanego. „Mamo, nie wiem co robić,” powiedział. „Kocham Zosię, ale nie sądzę, że jesteśmy gotowi na dziecko.”
Starałam się go pocieszyć, ale wiedziałam, że nie ma łatwego rozwiązania. Następnego ranka Zosia spakowała swoje rzeczy i odeszła. Wróciła do Grażyny, zostawiając Alberta złamanego i zdezorientowanego.
Albert rzucił się w wir pracy, próbując odwrócić uwagę od bólu po stracie Zosi. Rzadko o niej mówił, ale widziałam smutek w jego oczach. Mijały miesiące, a życie toczyło się dalej, ale rana nigdy się całkowicie nie zagoiła.
Zosia w końcu znalazła inną pracę i ruszyła dalej ze swoim życiem. Ona i Albert nigdy się nie pogodzili, a marzenie o założeniu rodziny pozostało tylko marzeniem.