Zostawił mnie w dniu moich urodzin. Jedno zdanie, które zmieniło wszystko…
„Nie czekaj z kolacją.”
To jedno zdanie wyświetliło się na ekranie mojego telefonu dokładnie wtedy, gdy wyciągałam z piekarnika grzanki. Pachniały czosnkiem i masłem, a ja byłam dumna z siebie – pierwszy raz od dawna. Nowa sukienka, którą kupiłam specjalnie na tę okazję, opinała się na mnie idealnie. Stałam w kuchni, między zupą a tortem, z sercem bijącym szybciej niż zwykle. Na stole paliły się świece, sałatka była schłodzona, a ja czekałam na niego – na Pawła. Miał być za chwilę.
Dzwonek do drzwi nie zabrzmiał. Telefon nie zadzwonił. Tylko to jedno zdanie, krótsze niż życzenia od ciotki Zosi: „Nie czekaj z kolacją.”
Przez chwilę stałam nieruchomo, jakby ktoś wyłączył mi dźwięk świata. W uszach szumiało mi od ciszy. Przecież jeszcze rano całował mnie w czoło i mówił: „Wszystkiego najlepszego, kochanie.” Przecież planowaliśmy wspólne życie, kredyt na mieszkanie, wakacje nad Bałtykiem. Przecież…
Zadzwoniłam do niego. Raz. Drugi. Trzeci. Odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. W końcu usiadłam przy stole, sama naprzeciwko pustego krzesła. Zupa stygnęła, świece zaczęły się wypalać. Zjadłam kawałek tortu – był za słodki, jakby cukier miał przykryć gorycz w gardle.
Mama zadzwoniła po godzinie:
– No i jak tam? Paweł już jest? – zapytała z entuzjazmem.
– Nie… – odpowiedziałam cicho.
– Co się stało?
– Nie przyszedł.
Zamilkła. Wiedziałam, że zaraz zacznie się lawina pytań, ale nie miałam siły tłumaczyć. Rozłączyłam się.
Wieczorem przyszła Ola, moja siostra. Weszła bez pukania, jak zawsze.
– Co się dzieje? – rzuciła od progu.
– Zostawił mnie – powiedziałam i pierwszy raz tego dnia się rozpłakałam.
Ola przytuliła mnie mocno.
– Skurwiel – syknęła przez zęby. – Ale wiesz co? To nie twoja wina.
Nie wierzyłam jej. Przez kolejne dni analizowałam każdą rozmowę, każdy gest Pawła z ostatnich miesięcy. Czy coś przeoczyłam? Może byłam za bardzo skupiona na pracy? Może za mało go doceniałam?
Mama przyjechała po tygodniu z torbą pełną jedzenia i dobrych rad:
– Musisz się pozbierać! Życie to nie bajka, ale nie możesz się poddać.
– Mamo, ja nie chcę już walczyć…
– Musisz! Dla siebie!
Wtedy wybuchłam:
– A może to ty powinnaś była walczyć o tatę?!
Zapadła cisza cięższa niż koc z ołowiu. Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach i wyszła bez słowa. Zawsze unikałyśmy rozmów o tacie – odszedł do innej kobiety, gdy miałam dziesięć lat. Mama nigdy nie wybaczyła sobie ani jemu.
Przez kolejne tygodnie żyłam jak automat: praca-dom-praca. Koledzy pytali o Pawła, a ja odpowiadałam wymijająco. Ola próbowała mnie wyciągnąć na miasto:
– Chodź na piwo! Poznasz kogoś nowego!
Ale ja nie chciałam nikogo poznawać. Bałam się kolejnego rozczarowania.
Pewnego dnia zobaczyłam Pawła na ulicy – szedł z jakąś dziewczyną pod rękę. Śmiali się, wyglądali na szczęśliwych. Poczułam ukłucie zazdrości i wstydu jednocześnie. Czy to ze mną było coś nie tak?
Wieczorem zadzwoniła do mnie ciotka Zosia:
– Słyszałam, że Paweł cię zostawił…
– Tak – odpowiedziałam sucho.
– Wiesz, twoja mama też kiedyś myślała, że świat jej się zawalił po rozstaniu z twoim tatą… Ale potem byłaś ty i Ola. I to dało jej siłę.
Zaczęłam płakać po raz kolejny tej nocy.
Po kilku miesiącach wróciłam do życia. Zaczęłam biegać po parku, zapisałam się na kurs fotografii. Poznałam ludzi, którzy nie pytali o Pawła ani o powód mojego smutku. Z Olą zaczęłyśmy częściej rozmawiać o dzieciństwie, o mamie, o tacie.
Pewnego dnia mama przyszła do mnie z ciastem drożdżowym:
– Przepraszam za tamto… – powiedziała cicho.
– Ja też przepraszam.
Usiadłyśmy razem przy stole i po raz pierwszy od lat rozmawiałyśmy szczerze o wszystkim: o bólu po odejściu taty, o samotności, o tym, jak trudno jest zaufać komuś na nowo.
Minął rok od tamtych urodzin. Dziś wiem, że nie jestem już tą samą osobą. Nadal boli mnie wspomnienie tamtego wieczoru – zapachu grzanek i ciszy przy stole – ale nauczyłam się żyć dla siebie.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można jeszcze zaufać komuś po takim zawodzie? Czy warto otwierać serce na nowo? Może wy też kiedyś musieliście zacząć wszystko od początku? Jak sobie z tym poradziliście?