„Zamiast Samemu Zająć Się Naszym Dzieckiem, Zwrócił Się do Swojej Matki: Moja Przyjaciółka Powiedziała, Że To Moja Wina”
Emilia zawsze była osobą, która stawiała innych na pierwszym miejscu. W wieku 29 lat była świeżo upieczoną mamą na urlopie macierzyńskim, próbującą poradzić sobie z wyzwaniami macierzyństwa, jednocześnie starając się utrzymać pozory normalności w swoim małżeństwie. Zawsze wierzyła, że wspieranie swojego męża, Marka, jest kluczowe dla ich związku. Nie chciała obciążać go swoimi problemami, zwłaszcza teraz, gdy mieli nowonarodzonego syna, Eryka.
Przed narodzinami Eryka, Emilia i Marek mieli stosunkowo gładki związek. Oboje pracowali na pełen etat i dzielili się obowiązkami domowymi. Emilia była skrupulatna w tym, aby nie przeciążać Marka swoimi problemami, wierząc, że szczęśliwy mąż to szczęśliwy dom. Ale po narodzinach Eryka wszystko się zmieniło.
Bezsenne noce, ciągłe karmienia i niekończące się zmiany pieluch odbiły się na Emilii. Czuła się wyczerpana i przytłoczona, ale nadal starała się nadążać z pracami domowymi i być wsparciem dla Marka. Miała nadzieję, że Marek bardziej zaangażuje się w opiekę nad Erykiem, ale ta pomoc nigdy nie nadeszła.
Marek wydawał się nieświadomy trudności Emilii. Kontynuował swoją rutynę tak, jakby nic się nie zmieniło. Chodził do pracy, wracał do domu i oczekiwał obiadu na stole. Kiedy Emilia prosiła o pomoc przy Eryku, Marek często mówił, że jest zbyt zmęczony lub że nie wie, jak sobie radzić z dzieckiem. Zamiast uczyć się i próbować, zwracał się o pomoc do swojej matki.
Matka Marka, Anna, była więcej niż chętna do pomocy. Uwielbiała Eryka i chętnie się nim zajmowała zawsze, gdy Marek o to poprosił. Chociaż Emilia doceniała pomoc Anny, nie mogła pozbyć się uczucia, że Marek unika swoich obowiązków jako ojciec. Czuła się samotna i niewspierana.
Pewnego wieczoru Emilia zwierzyła się swojej najlepszej przyjaciółce, Sarze. Wylała swoje serce, tłumacząc, jak Marek polegał na swojej matce zamiast zaangażować się jako ojciec. Sara słuchała cierpliwie, zanim przedstawiła swoją perspektywę.
„Emilio, nie chcę tego mówić, ale to częściowo twoja wina,” powiedziała delikatnie Sara. „Zawsze starałaś się robić wszystko sama i nie obciążać Marka swoimi problemami. On prawdopodobnie myśli, że możesz sobie ze wszystkim poradzić, bo zawsze tak robiłaś.”
Emilia była zaskoczona słowami Sary. Nigdy nie pomyślała, że jej starania o ochronę Marka przed stresem mogły przyczynić się do jego braku zaangażowania. Poczuła ukłucie winy, ale także falę frustracji. Dlaczego miałaby ponosić ciężar wszystkiego tylko dlatego, że starała się być wyrozumiała?
Zdeterminowana, aby rozwiązać problem, Emilia postanowiła szczerze porozmawiać z Markiem. Wyjaśniła mu, jak bardzo czuje się przytłoczona i jak bardzo potrzebuje jego wsparcia. Marek słuchał, ale wydawał się obojętny.
„Rozumiem, Emilio,” powiedział. „Ale moja mama ma więcej doświadczenia z dziećmi. Tak jest po prostu łatwiej.”
Emilia poczuła gulę w gardle. Zdała sobie sprawę, że Marek nie zamierza się zmienić. Był zadowolony polegając na swojej matce i zostawiając Emilię samą sobie. Ciężar tej realizacji zdruzgotał jej ducha.
Dni zamieniły się w tygodnie, a frustracja Emilii rosła. Czuła się uwięziona w cyklu wyczerpania i samotności. Jej związek z Markiem pogarszał się wraz z oddalaniem się od siebie. Kiedyś kochające partnerstwo teraz wydawało się odległym wspomnieniem.
Urlop macierzyński Emilii w końcu dobiegł końca i wróciła do pracy, żonglując obowiązkami zawodowymi i macierzyńskimi z niewielkim wsparciem ze strony Marka. Napięcie odbiło się na jej zdrowiu psychicznym i fizycznym. Często zastanawiała się, czy wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby od początku wyznaczyła wyraźniejsze granice.
Ostatecznie Emilia nauczyła się bolesnej lekcji o znaczeniu komunikacji i podziału obowiązków w związku. Słowa jej przyjaciółki Sary brzmiały jej w głowie: „To częściowo twoja wina.” Chociaż było to bolesne do usłyszenia, sprawiło to, że Emilia zdała sobie sprawę, że musi walczyć o siebie i domagać się wsparcia, na które zasługiwała.