„Kolacja, Którą Straciłem w Korku”
Praca w firmie technologicznej była dla mnie spełnieniem marzeń. Po latach nauki i zdobywania doświadczenia, w końcu mogłem nazywać się „informatykiem”. Moje dni były pełne wyzwań, a ja czułem się potrzebny. Jednak życie zawodowe miało swoją cenę. Często musiałem podróżować do klientów, co oznaczało długie godziny spędzone w samochodzie.
Pewnego dnia, po szczególnie męczącym tygodniu, moja żona Ania postanowiła zorganizować dla nas wyjątkową kolację. „Kochanie, zrobiłam twoje ulubione danie – pierogi z grzybami i kapustą. Czekam na ciebie o 19:00,” powiedziała przez telefon. Byłem podekscytowany i obiecałem, że zrobię wszystko, aby być na czas.
Niestety, tego dnia wszystko poszło nie tak. Ostatni klient miał poważny problem z serwerem, który wymagał natychmiastowej interwencji. „Nie mogę teraz wyjść, muszę to naprawić,” tłumaczyłem Ani przez telefon. „Rozumiem, ale postaraj się wrócić jak najszybciej,” odpowiedziała z nutą rozczarowania w głosie.
Kiedy w końcu udało mi się wyjść z biura, było już późno. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu. Niestety, trafiłem na gigantyczny korek. „Nie wierzę, że to się dzieje właśnie dzisiaj,” pomyślałem z frustracją. Czas mijał, a ja stałem w miejscu. Z każdą minutą moja nadzieja na dotarcie na kolację malała.
W końcu zadzwoniłem do Ani. „Przepraszam, kochanie, ale utknąłem w korku. Nie wiem, kiedy uda mi się dotrzeć,” powiedziałem zrezygnowany. „To nic, odgrzeję ci kolację, kiedy wrócisz,” odpowiedziała cicho.
Kiedy w końcu dotarłem do domu, było już po 22:00. Ania siedziała przy stole z książką w ręku. „Przepraszam,” powiedziałem, czując się winny. „Wiem, że to nie twoja wina,” odpowiedziała z uśmiechem, ale widziałem smutek w jej oczach.
Kolacja była zimna, a ja czułem się jakbym przegapił coś więcej niż tylko posiłek. To był moment, który miał być dla nas wyjątkowy, a ja go straciłem przez pracę i korki. Zrozumiałem wtedy, że czasami trzeba postawić granice między pracą a życiem osobistym.
Niestety, takich sytuacji było więcej. Moje życie zawodowe coraz częściej kolidowało z życiem prywatnym. Zaczynałem tracić to, co najważniejsze – czas spędzony z bliskimi.