Mąż każe mi pogodzić się z mamą, ale nie wie, przez co przeszłam. Czy powinnam mu ulec?

– Znowu dzwoniła – powiedział Michał, odkładając mój telefon na stół. Jego głos był spokojny, ale czułam w nim nutę irytacji. – Może powinnaś w końcu z nią porozmawiać?

Zamarłam. W kuchni pachniało kawą i świeżym chlebem, a ja poczułam, jak ściska mnie w żołądku. Znowu ten temat. Znowu moja mama. Od lat nie rozmawiałyśmy. Każda próba kontaktu z jej strony kończyła się dla mnie atakiem paniki albo napadem złości. Michał tego nie rozumiał. On miał normalną rodzinę – ciepłą, wspierającą, pełną śmiechu i niedzielnych obiadów. U nas było inaczej.

– Michał, prosiłam cię… – zaczęłam, ale przerwał mi gestem.

– Wiem, wiem. Ale ona się stara. Może już czas…

Zacisnęłam dłonie na kubku tak mocno, że aż zabolały mnie palce. Przed oczami stanęły mi obrazy z dzieciństwa: mama stojąca w drzwiach mojego pokoju, krzycząca, że jestem niewdzięczna; mama płacząca w kuchni po kolejnej kłótni z tatą; mama zamykająca się w łazience na godziny, zostawiająca mnie samą z moimi lękami.

– Ty nie rozumiesz – wyszeptałam. – Ty nigdy nie widziałeś jej takiej…

Michał westchnął ciężko i usiadł naprzeciwko mnie.

– Może właśnie dlatego powinnaś spróbować? Ludzie się zmieniają, Ola. Może ona żałuje?

Poczułam łzy pod powiekami. Ile razy już to słyszałam? Od znajomych, od ciotek na weselach, od psychologa, do którego poszłam po pierwszym ataku paniki na studiach. „To twoja matka, powinnaś jej wybaczyć” – mówili wszyscy. Tylko nikt nie pytał, czy ja tego chcę.

– A jeśli nie potrafię? – zapytałam cicho. – Jeśli za bardzo mnie zraniła?

Michał milczał przez chwilę.

– Ola… Ja po prostu nie chcę patrzeć, jak się zadręczasz. Wiem, że cię to boli.

Boli. Tak bardzo boli, że czasem budzę się w nocy z krzykiem, śniąc o tamtych dniach. O tym, jak mama potrafiła przez tydzień się do mnie nie odzywać za to, że dostałam czwórkę zamiast piątki. O tym, jak zabroniła mi jechać na szkolną wycieczkę, bo „nie zasłużyłam”. O tym, jak po rozwodzie z tatą obwiniała mnie za wszystko.

Wstałam od stołu i podeszłam do okna. Za szybą padał deszcz. Krople spływały po szkle jak łzy.

– Wiesz, co jest najgorsze? – powiedziałam cicho. – Że czasem tęsknię za nią. Za tą mamą sprzed rozwodu. Za tą, która piekła ze mną ciasto i śmiała się z moich głupich żartów. Ale potem przypominam sobie wszystko inne… I nie potrafię jej wybaczyć.

Michał podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.

– Może spróbuj napisać do niej list? Nie musisz od razu dzwonić ani się spotykać. Po prostu napisz wszystko, co czujesz.

Pokręciłam głową.

– Boję się. Boję się, że znowu mnie zrani. Że powie coś, co sprawi, że poczuję się jak wtedy…

– Ale może już nie jest taka sama? – Michał spojrzał mi w oczy. – Może ona też cierpi?

Nie odpowiedziałam. W głowie miałam tysiące myśli. Przypomniałam sobie ostatnią rozmowę z mamą sprzed pięciu lat:

– Jesteś niewdzięczna! – krzyczała wtedy przez telefon. – Poświęciłam dla ciebie wszystko!

A ja płakałam i błagałam ją, żeby przestała mnie obwiniać za swoje życie.

Teraz byłam dorosła. Miałam własny dom, własną rodzinę. Ale tamta mała dziewczynka we mnie wciąż bała się swojej mamy.

Wieczorem Michał znów wrócił do tematu.

– Ola… Ja tylko chcę ci pomóc.

Spojrzałam na niego bezradnie.

– A jeśli to nie jest pomoc? Jeśli to tylko rozdrapywanie ran?

Usiadł obok mnie na kanapie i ujął moją dłoń.

– Kocham cię i chcę dla ciebie dobrze. Ale decyzja należy do ciebie.

Przez kolejne dni unikałam telefonu jak ognia. Każde powiadomienie przyprawiało mnie o dreszcze. W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do starszej siostry.

– Anka… Co byś zrobiła na moim miejscu?

Usłyszałam westchnienie po drugiej stronie.

– Ola… Ja próbowałam się z nią pogodzić. Ale ona się nie zmieniła. Nadal uważa, że to my jesteśmy winne jej nieszczęściom.

Zamilkłyśmy na chwilę.

– Ale może ty będziesz miała więcej szczęścia – dodała Anka cicho.

Po tej rozmowie długo siedziałam w ciszy. W końcu napisałam do mamy SMS-a: „Cześć mamo. Może kiedyś porozmawiamy?”

Odpisała po godzinie: „Czekałam na to od dawna”.

Serce waliło mi jak oszalałe. Michał był ze mnie dumny, ale ja czułam tylko strach i ulgę jednocześnie.

Spotkanie ustaliłyśmy na neutralnym gruncie – w małej kawiarni na Mokotowie. Mama przyszła pierwsza. Wyglądała starzej niż ją zapamiętałam, jakby życie ją przygniotło.

– Ola… – zaczęła niepewnie.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.

– Przepraszam – wyszeptała w końcu mama. – Nie byłam dobrą matką.

Łzy napłynęły mi do oczu.

– Też przepraszam… Za to, że nie potrafiłam ci wybaczyć.

Rozmawiałyśmy długo. Było dużo łez i niewypowiedzianych żali. Nie wszystko dało się naprawić jednym spotkaniem. Ale coś się zmieniło.

Wieczorem Michał zapytał:

– I jak?

Uśmiechnęłam się smutno.

– To dopiero początek…

Czasem zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć komuś tak bliskiemu? Czy warto próbować odbudować coś, co było tak bardzo zniszczone? Co wy byście zrobili na moim miejscu?