„Znalazłam Testament Mojego Ojca na Jego Szafce Nocnej i Rozpłakałam Się”
Dorastając w małym miasteczku w Polsce, moja relacja z ojcem zawsze była trochę napięta. Był surowym człowiekiem, weteranem wojny w Wietnamie, który wierzył w dyscyplinę i ciężką pracę. Ja natomiast byłam buntowniczą nastolatką, która chciała wytyczyć własną ścieżkę. Nasz dom często wypełniały dźwięki naszych kłótni, trzaskanie drzwi i cisza, która następowała po nich.
Gdy dorosłam, wyprowadziłam się do Warszawy, aby realizować swoje marzenia o zostaniu pisarką. Dystans między nami tylko się powiększał, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Rozmawialiśmy od czasu do czasu przez telefon, ale nasze rozmowy były krótkie i formalne. Byłam zbyt zajęta gonieniem za marzeniami, by zauważyć upływ czasu lub wpływ, jaki miało to na naszą relację.
Pewnej zimy otrzymałam telefon od mojej mamy. Brzmiała zaniepokojona, jej głos drżał, gdy powiedziała mi, że mój ojciec został zdiagnozowany z terminalnym rakiem. Wiadomość uderzyła mnie jak tona cegieł. Zarezerwowałam najbliższy lot do domu, a moje myśli były pełne żalu i poczucia winy.
Kiedy przyjechałam do naszego rodzinnego domu, było jasne, że mój ojciec znacznie się pogorszył. Leżał w łóżku, jego kiedyś silna sylwetka była teraz krucha i słaba. Moja mama była przy jego boku, jej oczy pełne smutku i wyczerpania. Poczułam ukłucie winy za to, że nie byłam tam wcześniej, za to, że nie starałam się bardziej naprawić naszej relacji.
Pewnego wieczoru, gdy siedziałam przy jego łóżku, zauważyłam stos papierów na jego szafce nocnej. Ciekawość wzięła górę i sięgnęłam po nie. Wśród papierów był jego testament. Serce mi zamarło, gdy zdałam sobie sprawę, co to jest. Łzy napłynęły mi do oczu, gdy zaczęłam czytać.
Testament był prosty i przejrzysty, opisujący, jak jego majątek zostanie podzielony między moją mamę, rodzeństwo i mnie. Ale najbardziej uderzył mnie ręcznie napisany list adresowany do mnie. Drżącymi rękami rozwinęłam list i zaczęłam czytać.
„Droga Emilko,
Jeśli to czytasz, to znaczy, że nie ma mnie już z tobą. Chcę, żebyś wiedziała, że mimo naszych różnic zawsze cię kochałem. Jestem dumny z osoby, którą się stałaś, nawet jeśli nie zawsze to okazywałem. Przepraszam za chwile, kiedy byłem zbyt surowy wobec ciebie, za kłótnie i ostre słowa. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Zadbaj o swoją mamę i rodzeństwo. Bądź dla nich wsparciem w sposób, w jaki ja nie mogłem być. I co najważniejsze, żyj bez żalu.
Kocham cię,
Tata”
Gdy skończyłam czytać, łzy płynęły mi po twarzy. Ciężar jego słów przytłoczył mnie. Wszystkie te lata urazy i gniewu wydawały się teraz tak błahe. Chciałam mu powiedzieć, że mu wybaczam, że też go kocham, ale było już za późno.
Mój ojciec zmarł kilka dni później. Dom wydawał się bardziej pusty niż kiedykolwiek bez jego obecności. Pogrzeb był ponurym wydarzeniem, pełnym przyjaciół i rodziny dzielących się opowieściami o jego dobroci i sile. Słuchając ich wspomnień, zdałam sobie sprawę, jak mało naprawdę o nim wiedziałam.
W tygodniach, które nastąpiły po jego śmierci, próbowałam poskładać fragmenty naszej relacji. Rozmawiałam z mamą i rodzeństwem, dowiadując się więcej o jego życiu i doświadczeniach, które go ukształtowały. Ale bez względu na to, ile się dowiedziałam, zawsze pozostawała pustka, której nigdy nie dało się wypełnić.
Wróciłam do Warszawy z ciężkim sercem, niosąc ze sobą ciężar ostatnich słów mojego ojca. Miasto wydawało się inne teraz; jego jasne światła i tętniące życiem ulice nie mogły odwrócić mojej uwagi od żalu. Rzuciłam się w wir pracy, próbując znaleźć ukojenie w pisaniu.
Ale bez względu na to, ile historii napisałam czy ile nagród otrzymałam, zawsze była część mnie tęskniąca za szansą na naprawienie relacji z ojcem. Żal za to, że nie spędziłam z nim więcej czasu i nie zadałam więcej pytań prześladował mnie każdego dnia.
W końcu nasza historia nie miała szczęśliwego zakończenia. Nie było wzruszających pojednań ani łzawych pożegnań. Tylko stos papierów na szafce nocnej i list pełen niewypowiedzianych słów.