„Nie Mogę Znieść, że Mój Mąż Ciągle Pożycza Pieniądze Swoim Znajomym”: Kiedy Mu o Tym Powiedziałam, Nazwał Mnie Samolubną
Nazywam się Kasia i mieszkam w małym miasteczku w Polsce z moim mężem, Marcinem, i naszymi dwójką dzieci, Anią i Jankiem. Oboje mamy zwykłe prace—Marcin pracuje jako mechanik, a ja jestem pielęgniarką w lokalnym szpitalu. Nasze życie jest dość typowe, pełne wzlotów i upadków związanych z wychowywaniem rodziny. Ale jest jeden problem, który nas dzieli: nawyk Marcina ciągłego pożyczania pieniędzy swoim znajomym.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy jeden ze starych kolegów Marcina z liceum, Tomek, miał trudny okres. Tomek stracił pracę i miał problemy z utrzymaniem się. Marcin, będąc osobą o wielkim sercu, postanowił mu pomóc pożyczką. Na początku nie myślałam o tym zbyt wiele; w końcu przyjaciele sobie pomagają, prawda?
Ale potem zdarzyło się to ponownie. I ponownie. I ponownie. Wydawało się, że co kilka miesięcy kolejny znajomy przychodził do Marcina z opowieścią o swoich problemach, a on bez wahania otwierał nasz portfel. Na początku starałam się to zrozumieć. Wiedziałam, że Marcin ma wielkie serce i chce pomóc swoim znajomym. Ale gdy pożyczki się piętrzyły, a spłaty nigdy nie nadchodziły, zaczęłam się frustrować.
Mamy dwójkę dzieci do myślenia i nasze finanse są już napięte. Każda złotówka, która idzie do jednego z przyjaciół Marcina, to złotówka, która mogłaby pójść na edukację naszych dzieci lub na nasze domowe wydatki. Próbowałam rozmawiać z Marcinem o tym, ale zawsze mnie zbywał, mówiąc, że jego znajomi go potrzebują i że jestem samolubna, nie chcąc im pomóc.
Ostatnia kropla przelała czarę w zeszłym miesiącu, kiedy Marcin pożyczył 4 000 zł swojemu przyjacielowi Dawidowi. Dawid został eksmitowany ze swojego mieszkania i potrzebował pieniędzy na nowe miejsce. Marcin nawet nie skonsultował się ze mną przed przekazaniem gotówki. Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam wściekła. Właśnie otrzymaliśmy niespodziewany rachunek za leczenie astmy Ani i mieliśmy trudności ze znalezieniem pieniędzy na jego opłacenie.
Skonfrontowałam się z Marcinem na ten temat i kłótnia szybko eskalowała. Powiedziałam mu, że musi przestać pożyczać pieniądze swoim znajomym i zacząć myśleć najpierw o naszej rodzinie. Nazwał mnie samolubną i oskarżył o brak troski o dobro jego przyjaciół. Kłótnia zakończyła się tym, że oboje poszliśmy w przeciwnych kierunkach.
Od tamtej pory między nami jest napięcie. Prawie nie rozmawiamy, a kiedy już to robimy, to zazwyczaj o banalnych rzeczach jak lista zakupów czy odbieranie dzieci ze szkoły. Kwestia pieniędzy stworzyła między nami przepaść, którą wydaje się niemożliwa do pokonania.
Próbowałam sprawić, żeby Marcin zobaczył mój punkt widzenia, ale on uparcie trzyma się pomocy swoim znajomym, bez względu na koszty dla naszej rodziny. Nawet zasugerowałam założenie osobnego konta na te pożyczki, aby nasz domowy budżet nie był dotknięty, ale on nie chce tego rozważyć.
Nie wiem już co robić. Kocham Marcina, ale jego niezdolność do priorytetyzowania potrzeb naszej rodziny nad problemami jego znajomych rozdziera nas na kawałki. Myślałam o szukaniu pomocy u terapeuty, ale nie jestem pewna, czy Marcin będzie chciał pójść. Ciągły stres i kłótnie odbijają się na mnie i martwię się o wpływ, jaki to ma na nasze dzieci.
Ania i Janek zaczęli zauważać napięcie między nami i nienawidzę tego, że dorastają w środowisku pełnym konfliktów. Chcę znaleźć rozwiązanie, ale za każdym razem gdy próbuję porozmawiać z Marcinem o tym, kończymy kolejną gorącą kłótnią.
Czuję się uwięziona w niekończącym się cyklu frustracji i urazy. Nie chcę stracić mojego małżeństwa, ale też nie mogę dalej tak żyć. Coś musi się zmienić, ale nie wiem jak to osiągnąć.