Wciąż nie ten sam: Opowieść o miłości, która dzieli rodzinę

— No i co z tego, Córciu, po co ci ten łobuz? Nic dobrego ci w życiu nie da! Ojej, jeszcze się naczujesz z nim, na pewno się naczujesz… Na pewno w końcu wyląduje za kratkami! Będziesz na niego czekać latami jak żona zesłańca, co?

Słowa mamy dźwięczały mi w uszach jeszcze długo po tym, jak trzasnęłam drzwiami jej mieszkania. Stałam na klatce schodowej, ściskając w dłoni klucze i próbując powstrzymać łzy. Zawsze byłam tą rozsądną córką, tą, która nie sprawiała problemów. Ale teraz… teraz byłam dla niej tylko głupią dziewczyną zakochaną w kimś, kogo ona nigdy nie zaakceptuje.

— Mamo, nie mów tak! Leszek nie jest żadnym łobuzem. Jest inny, ale to nie znaczy, że zły! — krzyknęłam jeszcze przez drzwi, ale odpowiedziała mi tylko cisza.

Wyszłam na zewnątrz. Było już ciemno, a powietrze pachniało deszczem. Przez chwilę stałam pod latarnią i patrzyłam na swoje odbicie w kałuży. Czy naprawdę jestem taka naiwna? Czy to ja się mylę, czy wszyscy wokół mnie?

Poznałam Leszka pół roku temu na koncercie w klubie na Pradze. Był głośny, pewny siebie, miał tatuaże i śmiał się tak, jakby niczego się nie bał. Od razu mnie zauważył. — Ty tu sama? — zapytał z uśmiechem. — Nie boisz się takich miejsc?

— A powinnam? — odpowiedziałam, próbując brzmieć odważnie.

— Ze mną nie musisz — mrugnął porozumiewawczo.

To był początek czegoś, czego nigdy wcześniej nie czułam. Z nim świat był inny — bardziej kolorowy, intensywny. Ale też bardziej niebezpieczny. Leszek miał swoją przeszłość: bójki, zawiasy, znajomych z marginesu. Ale przy mnie był czuły, opiekuńczy. Tylko ja widziałam tę jego drugą twarz.

Moja mama od początku była przeciwna. — On cię skrzywdzi! — powtarzała. — Zobaczysz, jeszcze będziesz płakać przez niego!

Ojciec milczał. Odkąd odszedł do innej kobiety pięć lat temu, rzadko się odzywał. Ale kiedy dowiedział się o Leszku, zadzwonił do mnie po raz pierwszy od miesięcy.

— Magda… Zastanów się dobrze. Nie chcę cię widzieć zniszczonej przez jakiegoś bandytę — powiedział cicho.

— Tato, on nie jest bandytą! — krzyknęłam przez łzy.

— Ja też kiedyś myślałem, że wiem wszystko o ludziach…

Zostałam sama ze swoimi myślami. Leszek był dla mnie wszystkim. Ale czy ja byłam dla niego kimś więcej niż kolejną dziewczyną? Czasem znikał na całe noce, nie odbierał telefonu. Tłumaczył się potem: — Praca, Magda. Muszę zarabiać.

Nie pytałam gdzie i jak. Bałam się odpowiedzi.

Pewnego wieczoru przyszłam do niego bez zapowiedzi. Drzwi otworzył mi jego kolega z podbitym okiem.

— Leszek śpi — mruknął.

Weszłam do środka. W powietrzu czuć było alkohol i papierosy. Leszek leżał na kanapie, przykryty kocem. Obok niego leżała torba pełna pieniędzy.

— Skąd to masz? — zapytałam drżącym głosem.

Otworzył oczy i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

— Magda… Nie pytaj. Dla nas to robię.

— Dla nas? Czy dla siebie?

Nie odpowiedział. Wyszłam stamtąd z poczuciem pustki.

Następnego dnia zadzwoniła mama.

— Widzisz? Mówiłam ci! On cię wciągnie w swoje bagno!

Nie chciałam jej słuchać. Ale w głębi duszy zaczynałam się bać.

Leszek coraz częściej był nerwowy. Krzyczał na mnie bez powodu, potem przepraszał i przynosił kwiaty.

— Kocham cię, Magda. Tylko ty mnie rozumiesz — szeptał wieczorami.

Ale czy naprawdę go rozumiałam?

Pewnej nocy obudził mnie dźwięk telefonu.

— Magda… Leszka zabrali — usłyszałam głos jego matki.

Pojechałam na komisariat. Siedziałam na zimnej ławce przez całą noc. W końcu pozwolili mi go zobaczyć przez szybę.

— Przepraszam… — powiedział tylko i spuścił wzrok.

Wróciłam do domu nad ranem. Mama czekała na mnie w kuchni.

— I co teraz? Będziesz czekać latami jak żona zesłańca?

Nie odpowiedziałam jej nic. Położyłam się do łóżka i płakałam do poduszki.

Minęły tygodnie. Leszek siedział w areszcie. Pisał do mnie listy:

„Magda, nie zasługuję na ciebie. Jeśli chcesz odejść — odejdź. Ale jeśli zostaniesz… obiecuję ci nowe życie.”

Mama codziennie powtarzała: — Odetnij się od niego! Zacznij żyć normalnie!

Ale czym jest normalność? Czy to życie bez ryzyka, bez emocji? Czy to życie według cudzych oczekiwań?

Któregoś dnia poszłam nad Wisłę i patrzyłam na przepływające barki. Zastanawiałam się: czy jestem gotowa poświęcić wszystko dla miłości? Czy to naprawdę miłość… czy tylko iluzja?

Leszek wyszedł po trzech miesiącach za kaucją. Przyszedł do mnie z bukietem róż i łzami w oczach.

— Magda… Zacznijmy od nowa. Obiecuję ci: już nigdy cię nie zawiodę.

Patrzyłam na niego długo. Widziałam w nim chłopca zagubionego w świecie dorosłych problemów. Chciałam wierzyć, że się zmieni.

Ale czy ludzie naprawdę się zmieniają?

Dziś siedzę przy oknie i patrzę na Warszawę nocą. Mama już się ze mną nie odzywa. Ojciec przysłał mi SMS-a: „Dbaj o siebie”.

A ja? Wciąż kocham Leszka… ale coraz częściej pytam siebie: czy to wystarczy?

Może miłość to za mało? Może czasem trzeba wybrać siebie?

Czy ktoś z was też kiedyś musiał wybierać między sercem a rozsądkiem?