Sekret mojego zięcia, który rozdarł naszą rodzinę
– Mamo, nie czekaj na nas z kolacją! – krzyknęła z przedpokoju moja córka, Aleksandra, zanim drzwi zatrzasnęły się za nią i jej mężem, Michałem. Zostałam sama w naszym trzypokojowym mieszkaniu na warszawskim Ursynowie. Był piątkowy wieczór, a ja, żeby nie myśleć o samotności, zabrałam się za porządki w ich pokoju gościnnym. To był mój sposób na radzenie sobie z ciszą, która od kilku miesięcy coraz częściej wypełniała nasze mieszkanie.
Przesuwając wieszak z kurtkami, natrafiłam na coś twardego ukrytego pod stertą swetrów Michała. Wyjęłam niewielką, granatową kasetkę. Serce zaczęło mi bić szybciej – nie powinnam była jej otwierać, ale ciekawość i niepokój zwyciężyły. W środku znalazłam gruby plik banknotów i kilka dokumentów. Jeden z nich przykuł moją uwagę – akt własności mieszkania na Pradze podpisany przez Michała i jakąś nieznaną mi kobietę: Annę Kwiatkowską. Obok leżały potwierdzenia przelewów na jej konto z ostatnich miesięcy.
Zamarłam. Przez głowę przetoczyły mi się najgorsze scenariusze. Kim była ta kobieta? Dlaczego Michał wysyłał jej pieniądze, skoro z Olą od miesięcy narzekali na brak gotówki i odkładali każdy grosz na własne mieszkanie? Usiadłam ciężko na łóżku, próbując uspokoić oddech.
Wieczorem, gdy wrócili, nie potrafiłam ukryć niepokoju. Ola od razu to zauważyła:
– Mamo, wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Michał rzucił mi szybkie spojrzenie i od razu skierował się do ich pokoju. Nie wytrzymałam.
– Michał, możemy porozmawiać?
Zatrzymał się w progu, wyraźnie spięty.
– Jasne… – odpowiedział cicho.
Ola spojrzała na mnie z niepokojem.
– Co się dzieje?
– Znalazłam coś w waszej szafie – powiedziałam spokojnie, choć głos mi drżał. – Chciałabym wiedzieć, o co chodzi.
Podałam im kasetkę. Michał wziął ją z wahaniem, a jego ręce lekko drżały.
– To nie jest to, co myślisz…
– To powiedz mi, co to jest – przerwałam mu ostro. – Kim jest Anna Kwiatkowska? Dlaczego jej wysyłasz pieniądze?
Ola spojrzała na niego z przerażeniem.
– Michał?!
Usiadł ciężko na krześle i schował twarz w dłoniach.
– Anna to… moja siostra – wydusił po dłuższej chwili ciszy. – Nie mówiłem wam o niej, bo… bo ona ma poważne problemy. Wpadła w długi przez hazard i alkohol. Pomagam jej spłacać zobowiązania, żeby nie skończyła na ulicy. Wstydziłem się tego wszystkiego. Nie chciałem obciążać Oli ani nikogo z was.
Ola wybuchła płaczem:
– Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Myślałam, że jesteśmy wobec siebie szczerzy!
Michał spojrzał na nią ze łzami w oczach:
– Nie chciałem cię martwić… Wiem, jak bardzo zależy ci na naszym mieszkaniu. Myślałem, że sam sobie poradzę.
Stałam między nimi, rozrywana między współczuciem a gniewem. Rozumiałam Michała – kto chciałby przyznać się do takiego ciężaru? Ale jak mógł ukrywać coś tak ważnego przed własną żoną?
Kolejne dni były jak chodzenie po polu minowym. Ola prawie nie rozmawiała z Michałem. Ja próbowałam ich pogodzić, ale napięcie było niemal namacalne. Pewnej nocy usłyszałam cichy szloch Oli w łazience. Moje matczyne serce pękało – chciałam ją ochronić przed całym złem świata, ale tym razem byłam bezradna.
W niedzielny poranek usiedliśmy we trójkę przy stole.
– Musimy zdecydować, co dalej – zaczęłam cicho. – Rodzina jest po to, by sobie pomagać. Ale bez zaufania niczego nie zbudujemy.
Michał skinął głową bez słowa.
Ola otarła łzy:
– Mogę zaakceptować prawdę, ale nie mogę zaakceptować kłamstwa.
Michał ujął jej dłoń:
– Obiecuję ci, już nigdy niczego przed tobą nie ukryję.
Minęły tygodnie zanim rany zaczęły się goić. Michał zaczął otwarcie mówić o siostrze i jej problemach. Ola mu wybaczyła, choć blizna po zdradzie została między nimi na zawsze. Ja zrozumiałam, jak łatwo można stracić zaufanie i jak trudno je odbudować.
Czasem leżę nocą bezsennie i pytam samą siebie: czy dobrze zrobiłam zaglądając do tej kasetki? A może pewne tajemnice powinny pozostać ukryte? Co wy byście zrobili na moim miejscu?