Kim naprawdę jest mój ojciec? Historia Oli z warszawskiego blokowiska

— Kto jest moim ojcem? — to pytanie wracało do mnie jak bumerang, zwłaszcza w te długie, ciche wieczory, kiedy mama zamykała się w swoim pokoju, a ja siedziałam na parapecie i patrzyłam na światła Warszawy. Czułam się wtedy jak bohaterka filmu, tylko że nikt nie napisał dla mnie scenariusza.

— Ola, pójdziemy w niedzielę do kina? — zapytała Kinga, moja najlepsza przyjaciółka, kiedy wracałyśmy ze szkoły przez szare podwórko naszego blokowiska na Pradze.

— Nie wiem. Mama nigdy nie pozwala mi wychodzić wieczorem. Jeśli tylko w dzień — odpowiedziałam, spuszczając wzrok.

— To pójdźmy w dzień. Kupię bilety? — Kinga patrzyła na mnie z nadzieją.

Podniosłam głowę i spojrzałam w okna trzeciego piętra. Wydawało mi się, że w jednym momencie dostrzegłam sylwetkę mamy, która szybko odsunęła się od firanki. Zawsze była taka czujna. Jakby bała się, że ktoś odkryje jej sekret.

Weszłam po schodach na nasze piętro i zanim zdążyłam otworzyć drzwi, usłyszałam podniesione głosy. Mama rozmawiała przez telefon. — Nie możesz tu przychodzić! Nie teraz! Ola nic nie wie! — krzyczała szeptem, ale ja słyszałam każde słowo. Zamarłam. Czy to był on? Mój ojciec?

Kiedy weszłam do mieszkania, mama szybko schowała telefon do kieszeni i uśmiechnęła się sztucznie.

— Jak było w szkole?

— Dobrze — odpowiedziałam automatycznie, ale w głowie miałam tylko jedno pytanie: kim jest mój ojciec?

Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w sufit i próbowałam sobie przypomnieć wszystkie momenty z dzieciństwa, kiedy pytałam o tatę. Mama zawsze mówiła: „Nie ma go z nami i tyle. Nie pytaj więcej.” Ale teraz już nie mogłam przestać pytać.

Następnego dnia w szkole byłam rozkojarzona. Kinga zauważyła, że coś jest nie tak.

— Ola, co się dzieje?

— Nic… Po prostu… Zastanawiam się czasem, dlaczego moja mama nigdy nie mówi o tacie.

Kinga spojrzała na mnie poważnie.

— Może powinnaś ją zapytać jeszcze raz? Jesteś już prawie dorosła.

Wróciłam do domu z mocnym postanowieniem, że dziś się dowiem. Mama siedziała przy stole i czytała gazetę. Usiadłam naprzeciwko niej.

— Mamo, muszę cię o coś zapytać.

Spojrzała na mnie z niepokojem.

— O co chodzi?

— Kim jest mój ojciec?

Zapanowała cisza tak gęsta, że aż bolały mnie uszy. Mama odłożyła gazetę i przez chwilę patrzyła przez okno.

— To nie jest takie proste… — zaczęła cicho.

— Proszę cię, powiedz mi prawdę. Mam już szesnaście lat. Mam prawo wiedzieć.

Mama westchnęła ciężko i zaczęła opowiadać. O tym, jak poznała mojego ojca na studiach. O tym, jak był czarujący, ale też nieodpowiedzialny. O tym, jak pewnego dnia po prostu zniknął i zostawił ją samą ze mną w brzuchu. O tym, jak próbowała go odnaleźć, ale on nie chciał mieć ze mną nic wspólnego.

— Przepraszam cię, Olu. Chciałam cię chronić przed rozczarowaniem — powiedziała ze łzami w oczach.

Poczułam się tak, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Przez chwilę nie mogłam oddychać.

— Czy on wie o mnie?

— Tak… Ale nigdy nie chciał cię poznać.

Wybiegłam z domu i pobiegłam do Kingi. Musiałam z kimś porozmawiać.

— Ola! Co się stało? — zapytała przerażona Kinga.

Opowiedziałam jej wszystko. Przytuliła mnie mocno.

— To nie twoja wina. On stracił najwięcej — powiedziała cicho.

Przez kolejne dni chodziłam jak cień. W szkole unikałam ludzi, w domu milczałam. Mama próbowała ze mną rozmawiać, ale ja byłam zamknięta jak nigdy wcześniej.

Pewnego wieczoru usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama otworzyła i zamarła. W progu stał mężczyzna około czterdziestki, wysoki, z siwiejącymi włosami.

— Cześć, Aniu… — powiedział cicho.

Mama spojrzała na mnie przerażona.

— Ola… To jest twój ojciec — wyszeptała.

Patrzyliśmy na siebie przez długą chwilę. On pierwszy odwrócił wzrok.

— Chciałem tylko zobaczyć… Przepraszam… — powiedział i już miał odejść, ale zatrzymałam go.

— Dlaczego mnie zostawiłeś?

Zawahał się.

— Byłem młody i głupi. Bałem się odpowiedzialności. Ale myślałem o tobie przez te wszystkie lata…

Nie wiedziałam, czy mu wierzyć. Chciałam krzyczeć, płakać, rzucić mu się na szyję albo uderzyć go pięścią w pierś za te wszystkie samotne noce i święta bez ojca.

Mama płakała cicho w kącie kuchni. Ojciec stał jak skamieniały w przedpokoju.

W końcu powiedział:

— Jeśli kiedyś będziesz chciała porozmawiać… Tu masz mój numer — podał mi kartkę i wyszedł bez słowa.

Zostałyśmy z mamą same w ciszy tak głośnej, że aż bolały uszy.

Minęły tygodnie zanim odważyłam się zadzwonić pod ten numer. Spotkaliśmy się w kawiarni na Powiślu. Rozmawialiśmy długo o wszystkim i o niczym. O jego życiu, o moich marzeniach, o tym co straciliśmy przez te lata milczenia.

Nie wiem jeszcze, czy kiedykolwiek będziemy rodziną. Ale wiem jedno: zasługuję na prawdę i na szansę poznania siebie samej przez poznanie jego historii.

Czasem zastanawiam się: czy lepiej żyć w błogiej nieświadomości czy znać nawet najtrudniejszą prawdę? Czy wybaczenie jest możliwe po tylu latach bólu? Co wy byście zrobili na moim miejscu?