Jeśli jutro nie będzie pieniędzy, rozstaniemy się – historia Kasi
– Jeśli jutro nie będzie pieniędzy, to się rozstaniemy – powiedział Tomek, patrząc mi prosto w oczy. Jego głos był zimny, jakby mówił o pogodzie, a nie o naszym życiu. Siedzieliśmy przy kuchennym stole w moim mieszkaniu na Pradze, a ja czułam, jakby ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody. Trzy tygodnie do ślubu. Trzy tygodnie do dnia, który miał być najpiękniejszy w moim życiu. A teraz wszystko wisiało na włosku – na pieniądzach, których nie miałam.
– Tomek, przecież wiesz, że robię wszystko, co mogę – wyszeptałam, próbując powstrzymać łzy. – Może po prostu weźmiemy ślub cywilny? Bez wesela, bez tych wszystkich wydatków…
On tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie z wyższością. – Kasia, ja nie chcę się wstydzić przed rodziną. Moja matka już i tak uważa, że nie jesteś dla mnie odpowiednia. Jeśli nie będzie wesela z prawdziwego zdarzenia, to po co to wszystko?
Wtedy poczułam pierwszy raz, że coś się we mnie łamie. Przez ostatnie miesiące żyłam pod presją – rodzice Tomka ciągle powtarzali, że powinnam być bardziej ambitna, że powinnam znaleźć lepszą pracę niż ta w bibliotece na Ochocie. Moja mama milczała, tata tylko wzdychał i mówił: „Kasiu, ważne żebyś była szczęśliwa”. Ale czy byłam szczęśliwa?
Pamiętam dzień, kiedy Tomek mi się oświadczył. Było lato, siedzieliśmy nad Wisłą i śmialiśmy się z byle czego. Wtedy wydawało mi się, że niczego więcej nie potrzebuję. Ale z każdym tygodniem przygotowań do ślubu czułam coraz większy ciężar na sercu. Lista gości rosła, wymagania rodziców Tomka też. Moja rodzina nie była bogata – tata pracował jako kierowca autobusu miejskiego, mama była pielęgniarką. Nie mieliśmy oszczędności na wielkie wesele.
– Kasia, musisz coś wymyślić – powiedziała mi kiedyś przyszła teściowa przez telefon. – Tomek zasługuje na porządne przyjęcie. Nie chcemy wstydu przed rodziną.
Przez kilka tygodni próbowałam znaleźć dodatkową pracę. Roznosiłam ulotki po zajęciach w bibliotece, pomagałam sąsiadce w sklepie spożywczym. Ale to wszystko było kroplą w morzu potrzeb. W końcu poprosiłam rodziców o pomoc.
– Córeczko, damy ci wszystko, co mamy – powiedziała mama i wyciągnęła z szuflady kopertę z oszczędnościami na czarną godzinę. – Ale czy naprawdę musisz się tak poświęcać?
Nie odpowiedziałam jej wtedy. Bałam się przyznać nawet przed sobą, że coraz częściej myślę o ucieczce od tego wszystkiego.
Wróćmy do tej nocy przy kuchennym stole. Tomek siedział naprzeciwko mnie i czekał na odpowiedź. Czułam się jak oskarżona w sądzie.
– Jeśli jutro nie będzie pieniędzy… – powtórzył.
– To co? – przerwałam mu nagle. – To mnie zostawisz?
Spojrzał na mnie z chłodem. – Tak. Nie będę żył w biedzie.
Wtedy coś we mnie pękło. Wstałam od stołu i spojrzałam mu prosto w oczy.
– A ja nie chcę żyć z kimś, kto kocha tylko pieniądze.
Tomek milczał przez chwilę, potem tylko wzruszył ramionami i wyszedł bez słowa.
Całą noc nie spałam. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym, co powiedzieć rodzicom, jak odwołać ślub, co zrobić z suknią schowaną w szafie. Rano zadzwoniła mama.
– Kasiu, wszystko w porządku?
Nie wytrzymałam i rozpłakałam się do słuchawki.
– Mamo… Tomek mnie zostawił.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Może to i lepiej – powiedziała po chwili cicho. – Lepiej teraz niż później.
Przez kolejne dni czułam się jak cień samej siebie. W pracy wszyscy patrzyli na mnie ze współczuciem, sąsiadka przynosiła mi ciasto i próbowała pocieszać. Ale najbardziej bolało mnie to, że pozwoliłam komuś traktować siebie jak towar na sprzedaż.
Po tygodniu Tomek przyszedł pod moje mieszkanie.
– Kasia… może przesadziłem – zaczął niepewnie. – Może spróbujemy jeszcze raz?
Popatrzyłam na niego i poczułam tylko pustkę.
– Nie, Tomek. Już nie chcę próbować.
Odwróciłam się i zamknęłam drzwi.
Dziś minął miesiąc od tamtej nocy. Nadal boli, ale czuję się silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Zaczęłam oszczędzać na własne marzenia – małe podróże po Polsce, kurs fotografii, nowe książki do biblioteki. Rodzice są ze mnie dumni.
Czasem zastanawiam się: ile jesteśmy warci dla innych ludzi? Czy naprawdę trzeba płacić za miłość? A może najważniejsze jest to, żeby umieć powiedzieć „dość” wtedy, kiedy ktoś chce kupić twoje szczęście za cudze pieniądze?