Zobaczyłam mojego szwagra z inną kobietą i milczałam, by chronić ciężarną siostrę: teraz cała rodzina obwinia mnie o wszystko
— Widziałam ich. Naprawdę ich widziałam — powtarzałam w myślach, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Moje dłonie drżały, a serce waliło jak oszalałe. To był zwykły sobotni spacer po parku, miałam kupić świeże bułki dla rodziców. I wtedy zobaczyłam Pawła, mojego szwagra, jak obejmuje nieznajomą kobietę. Ich dłonie splatały się ze sobą, śmiali się, całowali. Zamarłam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
Wróciłam do domu z pustką w głowie. Moja siostra, Ania, była już w ósmym miesiącu ciąży. Siedziała na kanapie, głaskała się po brzuchu i uśmiechała do siebie. — Zobaczysz, Martyna, wszystko się ułoży — powiedziała wtedy, jakby przeczuwała, że coś jest nie tak. Chciałam jej powiedzieć prawdę, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Bałam się, że jeśli się dowie, coś stanie się jej albo dziecku. Przecież zawsze była taka wrażliwa.
Przez kolejne dni unikałam Pawła jak ognia. Kiedy przychodził do nas na obiad, czułam jego spojrzenie na sobie. Czy wiedział, że widziałam? Czy to był przypadek? A może chciał, żebym zobaczyła? W nocy nie mogłam spać. W głowie słyszałam głos mamy: — Rodzina jest najważniejsza, Martynko. Trzeba się wspierać.
Tydzień później wszystko runęło. Ania znalazła w telefonie Pawła wiadomości od tej kobiety. Były zdjęcia, wyznania miłości, plany na wspólną przyszłość. Wybuchła awantura. Krzyki słychać było na całej klatce schodowej. Paweł wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Ania płakała całą noc. Siedziałam przy niej i głaskałam ją po włosach. — Dlaczego mi nie powiedziałaś? — zapytała nagle przez łzy. — Przecież jesteś moją siostrą! Powinnaś była mnie ostrzec!
Nie umiałam odpowiedzieć. Tłumaczyłam się: — Bałam się o ciebie… O dziecko… Nie chciałam cię skrzywdzić.
— Ale skrzywdziłaś! — krzyknęła. — Teraz czuję się podwójnie zdradzona! Przez niego i przez ciebie!
Mama przyszła rano i od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Ania opowiedziała jej wszystko — o zdradzie Pawła i o moim milczeniu. Mama spojrzała na mnie z wyrzutem: — Martyna… Jak mogłaś? Przecież zawsze mówiłam ci, że prawda jest najważniejsza.
Od tamtej pory w domu zapanowała cisza pełna napięcia. Tata nie odzywał się do mnie przez kilka dni. Mama patrzyła na mnie z rozczarowaniem. Ania przestała odbierać moje telefony. Nawet babcia, która zawsze była po mojej stronie, powiedziała tylko: — Czasem dobre intencje prowadzą do piekła.
W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanka zapytała: — Coś się stało? Wyglądasz jak cień człowieka.
Chciałam jej powiedzieć wszystko, ale bałam się oceny. W końcu wybuchnęłam płaczem w łazience.
Minęły dwa tygodnie. Ania urodziła córeczkę — Zosię. Nie zaprosiła mnie do szpitala. Dowiedziałam się od mamy przez SMS-a: „Ania już po wszystkim. Zosia zdrowa”. Siedziałam na łóżku z telefonem w dłoni i czułam się jak najgorszy człowiek na świecie.
Próbowałam naprawić relacje. Pisałam Ani długie wiadomości, dzwoniłam codziennie. Bez odpowiedzi.
Pewnego wieczoru zadzwonił Paweł. Był pijany.
— To twoja wina! — wrzeszczał do słuchawki. — Gdybyś powiedziała wcześniej, może bym się opamiętał! Może bym nie stracił rodziny!
Rozłączył się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Zostałam sama ze swoim żalem i poczuciem winy. Każdy w rodzinie miał mi coś za złe: mama — że nie powiedziałam prawdy; tata — że rozbiłam rodzinę; Ania — że ją zdradziłam; Paweł — że nie powstrzymałam katastrofy.
Czasem myślę, że gdybym cofnęła czas… Ale czy naprawdę mogłam postąpić inaczej? Czy powiedzenie prawdy od razu uratowałoby Anię przed cierpieniem? Czy lepiej było milczeć i chronić ją przed szokiem?
Dziś mijam ich wszystkich na rodzinnych spotkaniach jak cień. Nikt nie pyta, co u mnie słychać. Nikt nie patrzy mi w oczy.
Czy naprawdę jestem winna wszystkiemu? Czy można być złym człowiekiem tylko dlatego, że chciało się chronić najbliższych?
Może czasem nie ma dobrych wyborów…
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy milczenie to zdrada?