Zobaczyłam coś, czego nie powinnam – szokująca prawda o mojej teściowej i moim dziecku
– Co ty robisz?! – krzyknęłam do ekranu telefonu, choć wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Moje serce waliło jak oszalałe, a dłonie drżały tak mocno, że ledwo utrzymałam telefon. Na ekranie aplikacji do niani elektronicznej widziałam Natalię, moją teściową, jak pochyla się nad łóżeczkiem mojego synka, Adasia. Ale to nie był zwykły widok babci doglądającej wnuka. To, co zobaczyłam, nie dawało mi spokoju.
Natalia szeptała coś do Adasia, głaszcząc go po głowie. Jej twarz była dziwnie napięta, a w oczach pojawił się wyraz, którego nigdy wcześniej u niej nie widziałam – coś pomiędzy złością a desperacją. W pewnym momencie zaczęła płakać i mówić do niego: „Tylko ty mnie rozumiesz… Tylko ty mnie kochasz naprawdę…”. Adaś miał zaledwie siedem miesięcy! Potem przytuliła go tak mocno, że aż się przestraszyłam, czy nie zrobi mu krzywdy. Zamarłam.
Wiedziałam, że powinnam wrócić do pracy – miałam ważne spotkanie online – ale nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Czułam się jak intruz w jej świecie, ale jednocześnie byłam matką i musiałam chronić swoje dziecko. W końcu zadzwoniłam do męża.
– Michał, musisz wrócić do domu. Coś jest nie tak z twoją mamą…
– O czym ty mówisz? – zapytał zniecierpliwiony. – Przecież zawsze chciała pomagać.
– Widziałam ją przez nianię. Zachowuje się dziwnie…
– Przesadzasz. Może jest po prostu zmęczona.
Ale ja wiedziałam, że to coś więcej. Kiedy wróciłam do domu po pracy, Natalia siedziała na kanapie z Adasiem na kolanach. Uśmiechała się do mnie szeroko, jakby nic się nie stało.
– Jak minął dzień? – zapytała słodkim głosem.
– Dobrze – odpowiedziałam chłodno. – Chciałabym porozmawiać.
Michał patrzył na mnie z niepokojem. Wiedział, że jeśli zaczynam rozmowę w ten sposób, to sprawa jest poważna.
– Widziałam cię przez nianię elektroniczną – powiedziałam wprost. – Martwi mnie twoje zachowanie przy Adasiu.
Natalia pobladła. Przez chwilę milczała, po czym wybuchła:
– Podsłuchujesz mnie?! To moja prywatność! Jak śmiesz!
– To nie o ciebie chodzi, tylko o Adasia! – krzyknęłam. – Byłaś… dziwna. Mówiłaś rzeczy, których nie rozumiem.
Michał próbował nas uspokoić:
– Proszę was… Może po prostu źle się zrozumiałyście?
Ale Natalia już się rozkręciła:
– Od początku mnie nie lubisz! Zawsze patrzysz na mnie podejrzliwie! Chciałam tylko pomóc! To wy mnie inwigilujecie!
Wybiegła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Adaś zaczął płakać. Michał patrzył na mnie z wyrzutem:
– Po co to zrobiłaś? Przecież ona nic złego nie zrobiła.
– Nie rozumiesz… Ona traktuje Adasia jak swoją własność! Mówiła do niego rzeczy…
– Może jest samotna? Tata odszedł, pamiętasz? Może potrzebuje pomocy?
Zaczęliśmy się kłócić. Michał bronił matki, ja broniłam siebie i Adasia. Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta jak struna. Natalia przestała przychodzić. Michał zamknął się w sobie. Ja czułam się winna i zagubiona.
Zaczęłam analizować wszystko od początku. Czy naprawdę przekroczyłam granicę? Czy miałam prawo ją podglądać? A może to ona przekroczyła granicę bliskości z moim dzieckiem?
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie moja mama:
– Eluś, wszystko w porządku?
Nie wytrzymałam i opowiedziałam jej wszystko.
– Kochanie… Może twoja teściowa naprawdę jest samotna? Ale masz prawo czuć się nieswojo. To twoje dziecko.
Po tej rozmowie postanowiłam spotkać się z Natalią twarzą w twarz. Zaprosiłam ją na kawę.
Przyszła niechętnie, z podkrążonymi oczami.
– Przepraszam – zaczęłam cicho. – Może rzeczywiście przesadziłam z tą nianią… Ale bałam się o Adasia.
Natalia spuściła wzrok.
– Ja też przepraszam… Czasem czuję się taka pusta od kiedy Janek odszedł… Adaś daje mi sens życia. Ale wiem, że to nie moje dziecko.
Siedziałyśmy długo w milczeniu. W końcu Natalia powiedziała:
– Może powinnam poszukać pomocy…
Poczułam ulgę i smutek jednocześnie. Wiedziałam, że to dopiero początek trudnej drogi dla nas wszystkich.
Dziś patrzę na Adasia i zastanawiam się: czy można kochać za bardzo? Gdzie jest granica między troską a obsesją? Czy powinnam była zaufać Natalii bardziej – czy może właśnie uratowałam swoje dziecko przed czymś, czego nawet nie potrafię nazwać?