Zdradzona przez Przyjaciółkę: Jak Moja Najlepsza Koleżanka Wyrzuciła Mnie z Wesela, Bo Nie Pasowałam do Jej Wizji

– Magda, musimy pogadać – napisała mi Kasia o 22:13. Siedziałam wtedy na kanapie, wpatrzona w ekran telefonu, z kubkiem herbaty w ręku. Czułam, że coś jest nie tak. Ostatnio Kasia była jakaś inna – bardziej spięta, mniej się odzywała. Ale przecież byłam jej najlepszą przyjaciółką od podstawówki, jej świadkową, jej powierniczką wszystkich sekretów.

– O co chodzi? – odpisałam, choć serce już waliło mi jak młot.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Wibracja telefonu przecięła ciszę mieszkania.

– Chodzi o ślub… – zaczęła. – Wiesz, bardzo cię kocham i jesteś dla mnie ważna, ale… muszę cię poprosić, żebyś nie była moją świadkową.

Zamarłam. Przecież wszystko już było ustalone! Sukienki zamówione, wieczór panieński zaplanowany, nawet przemowę zaczęłam pisać. Przez chwilę miałam nadzieję, że to żart.

– Żartujesz? – napisałam drżącymi palcami.

– Nie… Po prostu… Chciałabym, żeby wszystko wyglądało idealnie. Wiesz, zdjęcia, film… A ty ostatnio trochę przytyłaś i… no… Asia lepiej pasuje do reszty dziewczyn.

Czytałam te słowa kilka razy, nie wierząc własnym oczom. Przez chwilę miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę. Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Przez głowę przelatywały mi obrazy: nasze wspólne wagary w liceum, nocne rozmowy o chłopakach, wsparcie po rozstaniach. Wszystko to nagle przestało mieć znaczenie, bo nie mieściłam się w rozmiar 38?

Próbowałam zebrać myśli. Zadzwoniłam do niej.

– Kasia, czy ty siebie słyszysz? – mój głos drżał ze złości i upokorzenia. – Naprawdę wyrzucasz mnie ze swojego ślubu przez to, jak wyglądam?

Po drugiej stronie zapadła cisza.

– To nie tak… Po prostu chcę, żeby wszystko było spójne. Ty zawsze byłaś taka pewna siebie… Myślałam, że zrozumiesz.

– Nie rozumiem! – krzyknęłam. – Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!

Rozłączyła się.

Przez kolejne dni nie mogłam spać. Każda wiadomość od niej paliła mnie jak żar. Rodzina pytała: „Co się stało? Dlaczego jesteś taka przygaszona?” Nie miałam siły tłumaczyć mamie czy siostrze, że zostałam odrzucona przez własną przyjaciółkę z powodu kilku kilogramów więcej.

W pracy byłam cieniem samej siebie. Koleżanki zauważyły, że coś jest nie tak.

– Magda, wszystko w porządku? – zapytała Ania z działu kadr.

– Tak… po prostu mam gorszy dzień – skłamałam.

Wieczorami płakałam w poduszkę. Przeglądałam stare zdjęcia z Kasią i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Czy naprawdę jestem aż tak brzydka? Czy kilka kilogramów więcej sprawia, że nie zasługuję na przyjaźń?

W końcu zebrałam się na odwagę i napisałam do Asi – tej, która miała mnie zastąpić.

– Hej Asia. Słyszałam, że będziesz świadkową Kasi. Gratuluję.

Odpisała szybko:

– Magda… Przepraszam. Kasia powiedziała mi dopiero wczoraj. Nie wiedziałam, że to przez coś takiego… Jeśli chcesz pogadać, jestem tu dla ciebie.

To było miłe, ale nie zmieniało faktu, że zostałam zdradzona przez osobę, której ufałam najbardziej na świecie.

W dniu ślubu Kasi siedziałam sama w domu. Oglądałam relacje na Instagramie – piękne zdjęcia uśmiechniętych druhen w identycznych sukienkach pastelowych kolorach. Kasia wyglądała na szczęśliwą. Ja czułam się jak cień.

Mama przyszła do mnie z herbatą.

– Magda, nie możesz pozwolić, żeby ktoś cię tak traktował – powiedziała cicho. – Prawdziwa przyjaźń to nie jest rozmiar sukienki.

Przytuliłam ją i po raz pierwszy od dawna poczułam ulgę.

Kilka tygodni później Kasia napisała do mnie wiadomość:

– Przepraszam. Wiem, że cię zraniłam. Może kiedyś mi wybaczysz?

Nie odpowiedziałam od razu. Potrzebowałam czasu. Zrozumiałam jednak jedno: czasem trzeba stracić kogoś bliskiego, żeby zobaczyć własną wartość.

Czy naprawdę warto poświęcać siebie dla czyjejś „estetyki”? Czy przyjaźń powinna być warunkowa? Może to właśnie teraz jest czas, by zacząć żyć dla siebie i przestać przepraszać za to, kim jestem.