Zapach zdrady: Jak mój nos odkrył tajemnice mojego męża

— Co to za zapach? — pomyślałam, przekraczając próg naszego mieszkania na warszawskim Mokotowie. Była środa, godzina dwudziesta druga, a ja wróciłam z delegacji dwa dni wcześniej niż planowałam. W powietrzu unosiła się nuta czegoś słodkiego, egzotycznego, czegoś, co nie należało do mnie ani do mojego męża. Zatrzymałam się w korytarzu, zamknęłam oczy i pozwoliłam, by mój nos przejął kontrolę. To był mój dar — i moja klątwa.

Od lat pracuję jako konsultantka zapachów dla jednej z największych polskich firm kosmetycznych. Mój nos potrafi wyczuć najmniejszą zmianę w otoczeniu, rozpoznać składniki perfum z zamkniętymi oczami. Zawsze uważałam to za błogosławieństwo. Ale tej nocy przekonałam się, że czasem lepiej nie wiedzieć.

— Michał? — zawołałam cicho, zdejmując płaszcz. W salonie paliła się lampka, a na stole stały dwie szklanki po winie. Jedna z nich była jeszcze ciepła. Usłyszałam szelest w sypialni. Serce zaczęło mi bić szybciej.

— Jesteś już? — Michał wyszedł z pokoju, udając zaskoczenie. — Myślałem, że wrócisz dopiero w piątek.

— Zmieniły się plany — odpowiedziałam spokojnie, choć w środku już wszystko we mnie krzyczało. Zapach był coraz wyraźniejszy: wanilia, jaśmin i coś jeszcze… nuta piżma. Znałam ten zapach. To była „La Nuit” od jednej z luksusowych marek — perfumy, których nigdy nie używałam.

— Kto tu był? — zapytałam nagle, patrząc mu prosto w oczy.

Michał zamarł. Przez chwilę widziałam w jego oczach strach, potem szybko się opanował.

— Nikt… O co ci chodzi?

— Nie kłam mi. Wiem, że ktoś tu był. Czuję to.

Zaczął się śmiać nerwowo.

— Może sąsiadka przyszła pożyczyć cukier? Przecież nie będziesz robić afery o zapachy.

— Michał, jestem konsultantką perfum. Wiem dokładnie, co czuję. To nie jest zapach sąsiadki po cukier.

Wtedy zobaczyłam na podłodze pod stołem kolczyk — drobny srebrny listek. Podniosłam go i spojrzałam na Michała.

— To też zostawiła sąsiadka?

Nie odpowiedział. Patrzył na mnie bez słowa, a ja poczułam, jak moje życie rozpada się na kawałki.

W nocy nie mogłam zasnąć. Leżałam obok niego i czułam ten obcy zapach na jego skórze, we włosach, na pościeli. Każda cząstka mnie krzyczała: „Zdradził cię!” Ale część mnie próbowała racjonalizować: „Może to tylko przypadek? Może przesadzam?” Jednak dowody były zbyt wyraźne.

Następnego dnia Michał wyszedł do pracy wcześniej niż zwykle. Zostałam sama w mieszkaniu i zaczęłam szukać kolejnych śladów. Na szczotce do włosów znalazłam długie blond włosy — nie moje. W łazience leżała szminka w kolorze malinowym. Wszystko układało się w całość.

Zadzwoniłam do mojej siostry, Magdy.

— Muszę z tobą porozmawiać — powiedziałam drżącym głosem.

Spotkałyśmy się w kawiarni na Wilczej. Magda zawsze była moją opoką, ale tym razem nawet ona nie wiedziała, co powiedzieć.

— Może to tylko jednorazowy wyskok? — próbowała mnie pocieszyć.

— Magda, ja czuję to wszędzie! Ten zapach jest jak trucizna. Przeniknął wszystko: moje ubrania, nasze łóżko… Nie mogę oddychać!

Wróciłam do domu i usiadłam przy stole. Przez okno patrzyłam na szare bloki i zastanawiałam się, kiedy nasze życie zaczęło się psuć. Michał był moją pierwszą miłością. Poznaliśmy się na studiach chemicznych na Politechnice Warszawskiej. Zawsze był czuły, troskliwy… A może tylko chciałam w to wierzyć?

Wieczorem Michał wrócił do domu i od razu zobaczył moją minę.

— Musimy porozmawiać — powiedziałam stanowczo.

Usiadł naprzeciwko mnie i przez chwilę milczeliśmy.

— Kto to był? — zapytałam cicho.

Westchnął ciężko i spuścił wzrok.

— To nie tak… To był błąd… Ona nic dla mnie nie znaczy…

Poczułam łzy napływające do oczu.

— Jak długo to trwa?

— Kilka miesięcy… Poznałem ją w pracy… Byłem głupi…

Siedzieliśmy w ciszy przez długą chwilę. W końcu powiedziałam:

— Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Każdy kąt tego mieszkania pachnie nią. Każda rzecz przypomina mi o twojej zdradzie.

Michał próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.

— Nie dotykaj mnie! — krzyknęłam przez łzy.

Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Ja zamykałam się w łazience i płakałam do późna w nocy. On próbował rozmawiać, tłumaczyć się, ale każde jego słowo tylko pogarszało sprawę.

W pracy nie mogłam się skupić. Każdy nowy zapach przypominał mi o tamtej nocy. Moi współpracownicy zauważyli zmianę — byłam rozkojarzona, smutna, wybuchowa.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie klientka z prośbą o pomoc przy wyborze perfum dla swojej córki na studniówkę. Spotkałyśmy się w butiku i kiedy zaczęłyśmy testować różne zapachy, poczułam znajomą nutę — tę samą, która przeniknęła moje mieszkanie tamtej nocy. Zamarłam.

— Czy mogę zobaczyć pani perfumy? — zapytałam cicho dziewczynę.

Wyjęła flakonik „La Nuit” i uśmiechnęła się szeroko:

— Dostałam je od taty! Pracuje razem z panem Michałem Nowakiem…

Zrobiło mi się słabo. Wszystko stało się jasne: kochanka mojego męża była córką jego kolegi z pracy.

Wróciłam do domu i spakowałam walizkę. Michał próbował mnie zatrzymać:

— Proszę cię… Daj mi jeszcze jedną szansę!

Spojrzałam mu prosto w oczy:

— Nie potrafię żyć wśród kłamstw i obcych zapachów. Może kiedyś wybaczę… ale nie teraz.

Wyprowadziłam się do Magdy na kilka tygodni. Każdego dnia zadawałam sobie pytanie: czy można odbudować zaufanie po zdradzie? Czy mój dar był błogosławieństwem czy przekleństwem?

Dziś wiem jedno: czasem lepiej nie czuć wszystkiego tak mocno. Ale czy wtedy naprawdę bylibyśmy szczęśliwsi? Czy lepiej żyć w nieświadomości czy znać całą prawdę — nawet jeśli boli?