Wiadomości na telefonie męża: Między podejrzeniem a przebaczeniem
– Anka, widziałaś gdzieś mój telefon? – głos Marka rozległ się z przedpokoju, a ja, z bijącym sercem i drżącymi dłońmi, wpatrywałam się w ekran jego smartfona. Wiadomość od „Klaudia”: „Tęsknię za tobą. Spotkamy się jutro?” – przeczytałam po raz trzeci, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Po trzydziestu pięciu latach małżeństwa, po wszystkim, co razem przeszliśmy – ślub w PRL-u, narodziny dzieci, kredyt na mieszkanie, śmierć mojej mamy – teraz stoję tu, w naszej kuchni na warszawskim Ursynowie, i czuję, jak grunt usuwa mi się spod nóg.
– Nie widziałam! – odpowiedziałam, starając się brzmieć naturalnie, odkładając telefon na stół. W tej chwili czułam się jak intruz we własnym życiu. Marek wszedł do kuchni z uśmiechem, sięgnął po telefon.
– Znowu zapomniałem, gdzie go położyłem. Ta głowa już nie ta – zażartował, ale mnie nie było do śmiechu.
Przez cały dzień nie mogłam wyrzucić tej wiadomości z głowy. Klaudia? Kim ona jest? Dlaczego pisze do niego w taki sposób? Czy to możliwe, że mnie zdradza? Zawsze wierzyłam, że jesteśmy parą na dobre i złe. Nasze dzieci, Ola i Michał, już dawno wyfrunęły z domu. Zostaliśmy tylko my i nasze codzienne rytuały – poranna kawa, wieczorne spacery po parku przy Dolince Służewieckiej. Czy to wszystko było kłamstwem?
Tej nocy nie zmrużyłam oka. Marek spał spokojnie obok mnie, a ja liczyłam pęknięcia na suficie. Wspomnienia wracały falami: jak poznaliśmy się na studiach w Krakowie, jak trzymał mnie za rękę podczas pogrzebu mojej mamy, jak razem płakaliśmy, gdy Michał wyjechał do Anglii. A teraz – to.
Następnego dnia nie wytrzymałam.
– Marek, musimy porozmawiać – powiedziałam, gdy tylko usiadł do śniadania z gazetą.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Co się stało?
– Kim jest Klaudia? – zapytałam cicho, ale stanowczo. Widziałam, jak jego twarz blednie. Odłożył gazetę i długo patrzył mi w oczy.
– Anka… to nie tak, jak myślisz – zaczął, ale przerwałam mu.
– Proszę cię, nie kłam mi. Widziałam wiadomości. Po tym wszystkim… naprawdę myślisz, że na to zasłużyłam?
Marek milczał przez chwilę, potem westchnął głęboko.
– Klaudia to… koleżanka z pracy. Ostatnio dużo ze sobą rozmawialiśmy. Nic się nie wydarzyło poza kilkoma spotkaniami na kawie. Wiesz, jak bardzo brakuje mi rozmów od kiedy dzieci wyjechały. Nie chciałem cię martwić…
Nie wiedziałam już, co myśleć. Czy naprawdę nic się nie wydarzyło? Czy tylko oszczędza mi prawdy? Zamknęłam się w sypialni i płakałam jak dziecko.
Przez kolejne dni między nami panowała cisza. Marek starał się być czuły – przynosił mi kwiaty z bazarku pod blokiem, robił kawę zamiast mnie, ale ja czułam mur między nami. Zaczęłam wątpić we wszystko – w jego słowa, spojrzenia, nawet dotyk.
Pewnego popołudnia przyszła Ola z wnuczką Zosią. Od razu wyczuła napiętą atmosferę.
– Mamo, co się dzieje? – zapytała, gdy zostałyśmy same w kuchni.
– Nic… takie głupoty – próbowałam uniknąć rozmowy.
– Mamo, znam cię lepiej niż myślisz. Tata coś przeskrobał?
Spojrzałam na nią i pękłam. Opowiedziałam jej wszystko – o wiadomościach, rozmowie z Markiem, swoich lękach.
Ola przytuliła mnie mocno.
– Wiesz ile kobiet w twoim wieku przez to przechodzi? Nie jesteś sama. Ale musisz zdecydować: albo mu ufasz, albo nie. Nie możesz żyć w wiecznym podejrzeniu.
Tej nocy długo rozmyślałam nad jej słowami. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne lata – dobre i złe chwile, kłótnie i pojednania, choroby i zdrowie. Czy jeden moment słabości może przekreślić to wszystko?
Następnego ranka usiadłam obok Marka przy stole.
– Może przesadziłam z reakcją – powiedziałam cicho.
Spojrzał na mnie z ulgą.
– Anka, przysięgam ci – nigdy bym cię nie zdradził. Po prostu brakuje mi rozmów… Wiesz jak jest, kiedy dzieci wyjeżdżają, a znajomi się rozjeżdżają po świecie…
W jego głosie usłyszałam szczerość, której nie mogłam zignorować. Przytuliłam go pierwszy raz od wielu dni. Poczułam jak serce powoli uwalnia się spod ciężaru podejrzeń.
Dni mijały i powoli odbudowywaliśmy zaufanie. Zaczęliśmy więcej rozmawiać – o tym co nas boli i cieszy, o lękach i marzeniach. Zrozumiałam wtedy, że miłość to nie tylko namiętność czy bezpieczeństwo; to codzienny wybór by być razem nawet wtedy, gdy boli.
Czasem zastanawiam się: ile z nas żyje w cichym podejrzeniu zamiast rozmawiać otwarcie? Ile małżeństw rozpada się przez niewypowiedziane słowa i strach przed prawdą?