Trzy tajemnice bez adresu zwrotnego: Historia rodziny Nowaków

Było cicho, ani wiatru, ani szelestu liści, ani śpiewu ptaków. Jakby sama natura zamarła w wiecznym spokoju. Ludzie też stali w milczeniu wokół otwartej trumny i świeżej mogiły. Trzymałam ojca pod rękę. Stał zgarbiony, zagubiony, wpatrując się w mamę. Nieco dalej stali przyjaciele rodziców: Malwina i jej mąż Wiesław.

Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Mama zawsze była silna, zawsze wszystko ogarniała – dom, pracę, naszą rodzinę. Teraz została tylko pustka i cisza. Ojciec ścisnął moją dłoń tak mocno, że aż zabolało. Spojrzałam na niego – jego oczy były czerwone, ale nie płakał. On nigdy nie płakał przy ludziach.

Po pogrzebie dom był pełen ludzi, ale każdy mówił szeptem, jakby bał się zakłócić ten dziwny spokój. Malwina podeszła do mnie i objęła mnie mocno. „Jagoda, jeśli czegoś będziesz potrzebować…”, zaczęła, ale nie dokończyła. Tylko pokiwałam głową.

Wieczorem, kiedy wszyscy już wyszli, usiadłam przy stole z ojcem. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, aż w końcu odezwał się cicho:
– Myślisz, że mama była szczęśliwa?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przez ostatnie lata widziałam ją coraz bardziej zmęczoną, jakby coś ją przygniatało.

Następnego dnia przyszła listonoszka z trzema listami bez adresu zwrotnego. Wszystkie były zaadresowane do mamy. Zdziwiłam się – kto mógł pisać do niej tuż przed śmiercią? Ojciec spojrzał na koperty i odłożył je na komodę.
– Nie teraz – powiedział krótko.
Ale ja nie mogłam przestać o nich myśleć.

W nocy nie mogłam zasnąć. Wstałam i poszłam do salonu. Listy leżały tam, jakby czekały na mnie. Wzięłam jeden do ręki i zaczęłam czytać.

„Droga Anno,
Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz. Wiem tylko, że musisz znać prawdę…”

Serce mi zamarło. List był podpisany tylko inicjałem „M.”

Następnego dnia zebrałam się na odwagę i powiedziałam ojcu o liście.
– Czy wiesz, kto to jest „M.”?
Ojciec spojrzał na mnie dziwnie.
– To nie twoja sprawa – rzucił ostro i wyszedł z pokoju.

Zaczęłam szukać odpowiedzi sama. Przeglądałam stare zdjęcia, dokumenty mamy, jej notatki. W drugim liście znalazłam kolejne wyznanie:

„Nie mogłem wtedy zostać. Bałem się twojego męża… Bałem się siebie. Ale nigdy cię nie zapomniałem.”

Zaczęłam podejrzewać, że mama miała kogoś jeszcze – kogoś sprzed lat? A może to był ktoś bliski naszej rodzinie?

Trzeci list był najkrótszy:
„Wybacz mi wszystko. Kocham cię do końca.”

Nie spałam całą noc. Rano ojciec siedział przy stole z pustym wzrokiem.
– Czy ty wiedziałeś o tych listach? – zapytałam cicho.
– Wiedziałem o wszystkim – odpowiedział po chwili. – Ale nie chciałem wiedzieć.

Zapanowała między nami cisza cięższa niż kiedykolwiek wcześniej.

Kilka dni później przyszła Malwina. Usiadła naprzeciwko mnie i spojrzała prosto w oczy.
– Jagoda… Muszę ci coś powiedzieć. Twoja mama… ona kiedyś była zakochana w Marku.
– Marku? – powtórzyłam zdziwiona.
– Tak, Marek był jej pierwszą miłością. Twój ojciec o tym wiedział, ale nigdy nie rozmawiali o tym otwarcie.

Wszystko zaczęło układać się w całość. „M.” to Marek – człowiek, którego mama kochała przed ojcem. Czy to możliwe, że przez całe życie nosiła w sobie tęsknotę za kimś innym?

Zaczęłam rozumieć jej zmęczenie, smutek w oczach, którego wcześniej nie dostrzegałam.

Ojciec zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Przestał ze mną rozmawiać, unikał mnie w domu. Czułam się coraz bardziej samotna.

Pewnego wieczoru usiadłam przy jego drzwiach i powiedziałam przez zamknięte drzwi:
– Tato… Ja też cierpię. Nie chcę być sama z tym wszystkim.
Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszałam cichy szloch.

Minęły tygodnie. Zaczęliśmy powoli rozmawiać – najpierw o codziennych sprawach, potem coraz częściej o mamie. Ojciec przyznał się, że wiedział o listach Marka od dawna, ale nigdy nie miał odwagi zapytać mamy o prawdę.

Któregoś dnia znalazłam w szufladzie mamy stary pamiętnik. Pisała tam o swoim życiu sprzed ślubu – o miłości do Marka, o rozstaniu i bólu po utracie dziecka, którego nigdy nie poznałam…

Przeczytałam te słowa ze łzami w oczach:
„Czasem myślę o tym, jak wyglądałoby moje życie z Markiem… Ale wybrałam Andrzeja i naszą córkę Jagodę. Kocham ich ponad wszystko.”

Poczułam ulgę i ból jednocześnie. Mama kochała nas naprawdę – mimo wszystkich tajemnic i tęsknot.

Dziś patrzę na ojca inaczej – widzę w nim nie tylko surowego mężczyznę, ale człowieka pełnego lęków i żalu. Wiem też, że każdy z nas nosi swoje tajemnice i czasem trudno jest je wypowiedzieć na głos.

Czy lepiej znać całą prawdę o swoich bliskich? Czy może czasem lepiej żyć w nieświadomości? Nie wiem… Ale wiem jedno: nawet największe sekrety nie są w stanie zniszczyć prawdziwej miłości.