Przyjęłam ją pod swój dach, a ona odebrała mi wszystko – historia zdrady, której nigdy się nie spodziewałam
– Naprawdę nie masz się gdzie podziać? – zapytałam Alicję, patrząc na jej zapuchnięte oczy i drżące dłonie. Siedziała na mojej kanapie, ściskając kubek herbaty tak mocno, jakby tylko on trzymał ją jeszcze przy życiu.
– Magda, przysięgam, nie wiem już, co robić. Adam wyrzucił mnie z mieszkania. Nie mam nikogo… – jej głos załamał się, a ja poczułam znajome ukłucie współczucia. Przecież była moją przyjaciółką od liceum. Zawsze razem – na dobre i na złe. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to właśnie ona stanie się moim najgorszym koszmarem.
Przyjęłam Alicję pod swój dach bez wahania. Mój mąż, Tomek, był trochę sceptyczny, ale nie protestował. – To twoja decyzja – powiedział tylko, wzruszając ramionami. Wtedy nie zwróciłam uwagi na jego spojrzenie – krótkie, oceniające, jakby już wtedy przeczuwał, że coś jest nie tak.
Pierwsze tygodnie były trudne. Alicja była rozbita, płakała nocami, a ja robiłam wszystko, by ją pocieszyć. Gotowałam jej ulubione potrawy, zabierałam na długie spacery po parku, słuchałam godzinami jej żali. Tomek coraz częściej wychodził z domu pod pretekstem pracy. Myślałam, że po prostu nie radzi sobie z emocjami Alicji.
Pewnego wieczoru wróciłam wcześniej z pracy. W przedpokoju usłyszałam śmiech – ten śmiech znałam doskonale, ale nigdy nie słyszałam go w takim wydaniu. Weszłam do salonu i zobaczyłam ich razem – Alicja siedziała obok Tomka na kanapie, a on trzymał jej dłoń. Zamarli na mój widok.
– Co tu się dzieje? – zapytałam cicho.
– Magda… to nie tak… – zaczęła Alicja, ale Tomek jej przerwał.
– Po prostu rozmawialiśmy – powiedział szybko. Ale widziałam ich spojrzenia. Coś było nie tak.
Od tamtej pory zaczęłam zauważać drobiazgi: spojrzenia rzucane sobie ukradkiem podczas kolacji, szeptane rozmowy w kuchni, kiedy myśleli, że śpię. Moje serce waliło jak oszalałe za każdym razem, gdy zostawiałam ich samych w domu.
Pewnej nocy nie wytrzymałam. Wstałam po wodę i usłyszałam ich głosy z salonu.
– Ona niczego się nie domyśla – szeptała Alicja.
– Musimy jej powiedzieć – odpowiedział Tomek.
Zamarłam w progu. Poczułam się jak postać z taniego serialu – zdradzona przez własnych najbliższych. Przez kilka dni chodziłam jak cień po domu. Nie miałam odwagi zapytać wprost. W końcu zebrałam się na odwagę.
– Czy coś was łączy? – zapytałam podczas śniadania. Alicja spuściła wzrok, Tomek odsunął talerz.
– Magda… zakochałem się w niej – powiedział cicho mój mąż.
Świat zawirował mi przed oczami. Przez chwilę miałam nadzieję, że to tylko zły sen. Ale to była rzeczywistość.
Alicja próbowała tłumaczyć się łzami: – Nie chciałam… To się po prostu stało…
Nie słuchałam już. Wyszłam z domu i długo błąkałam się po mieście. Warszawa wydawała mi się wtedy obca i zimna jak nigdy wcześniej.
Wróciłam późno w nocy. W domu panowała cisza. Tomek spał w salonie, Alicja zamknęła się w pokoju gościnnym. Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Każdy dzień był dla mnie walką o przetrwanie.
Moja mama próbowała mnie pocieszać przez telefon:
– Magda, musisz być silna. Nie możesz pozwolić im sobą pomiatać!
Ale ja nie byłam silna. Czułam się jak wrak człowieka. Straciłam nie tylko męża, ale i przyjaciółkę – osobę, której ufałam najbardziej na świecie.
W końcu podjęli decyzję: wyprowadzają się razem. Tomek spakował walizki w milczeniu. Alicja próbowała mnie przytulić na pożegnanie.
– Przepraszam… Naprawdę cię kocham…
Odsunęłam ją z obrzydzeniem.
Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Każdy kąt przypominał mi o zdradzie. Przez wiele tygodni nie mogłam spać ani jeść. Znajomi dzwonili, pytali co się stało – ale nie miałam siły tłumaczyć im tej historii.
Najgorsze były wieczory – wtedy wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd? Czy byłam zbyt ufna? Czy powinnam była wcześniej zauważyć sygnały ostrzegawcze?
Po kilku miesiącach zaczęłam powoli wracać do życia. Zapisałam się na jogę, zaczęłam spotykać się z koleżankami z pracy. Ale rana w sercu pozostała.
Dziś wiem jedno: najgorsza zdrada to ta ze strony osoby, której ufało się bezgranicznie. Zdrada przyjaciółki boli bardziej niż zdrada męża.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy kiedykolwiek będę jeszcze potrafiła zaufać drugiemu człowiekowi? Czy można odbudować życie po takim ciosie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?