Moja córka już nie jest tą samą osobą: Jak zięć rozbił naszą rodzinę

– Znowu przyszłaś bez zapowiedzi? – głos mojej córki, Magdy, był zimny jak lód, kiedy otworzyła drzwi. Stałam na wycieraczce z ciastem drożdżowym, które kiedyś tak lubiła. W jej oczach nie było już tej czułości, którą pamiętałam z dzieciństwa.

– Chciałam tylko zobaczyć, jak się czujesz… – zaczęłam niepewnie, ale Magda już odwracała się plecami.

– Michał nie lubi niespodziewanych wizyt. Prosiłam cię o to tyle razy – rzuciła przez ramię i zniknęła w kuchni.

Stałam przez chwilę w przedpokoju, ściskając blaszane pudełko. W powietrzu wisiała cisza, którą przerywało tylko tykanie zegara. Michał nawet nie wyszedł się przywitać. Usłyszałam jego głos zza drzwi salonu:

– Magda, mówiłem ci, że mamy plany na wieczór.

Poczułam się jak intruz we własnej rodzinie. Kiedyś Magda dzwoniła do mnie codziennie, opowiadała o wszystkim – o pracy, przyjaciółkach, nawet o tym, co gotuje na obiad. Teraz rozmowy ograniczały się do krótkich wiadomości na Messengerze: „Nie mogę rozmawiać, Michał jest w domu.”

Wyszłam na klatkę schodową ze ściśniętym gardłem. Próbowałam sobie przypomnieć moment, w którym wszystko zaczęło się psuć. Może to było wtedy, gdy Magda przedstawiła nam Michała – chłopaka z innego miasta, zamkniętego w sobie, z ironicznym uśmiechem i spojrzeniem, które zawsze omijało moje oczy. Mój mąż, Andrzej, od początku był sceptyczny:

– Nie podoba mi się ten chłopak. Coś ukrywa.

Ale Magda była zakochana po uszy. Widziałam to w jej oczach – błysk nadziei i buntu. Kiedy powiedziała nam o zaręczynach, próbowałam rozmawiać z nią szczerze:

– Córciu, jesteś pewna? Znasz go dopiero pół roku…

– Mamo, przestań! Michał jest inny niż wszyscy. On mnie rozumie.

Nie chciałam być tą złą matką, która burzy szczęście dziecka. Przełknęłam swoje obawy i pomogłam jej wybrać suknię ślubną. Ale już wtedy czułam, że coś się zmienia. Michał coraz częściej decydował za Magdę – gdzie pojadą na wakacje, z kim się spotkają, nawet jak urządzą mieszkanie.

Po ślubie kontakt zaczął się rwać. Zaproszenia na rodzinne obiady odrzucali pod byle pretekstem: „Michał musi pracować”, „Jesteśmy zmęczeni”, „Może innym razem”. Andrzej próbował rozmawiać z zięciem:

– Michał, może byśmy razem pojechali na ryby?

– Nie mam czasu na takie rzeczy – odpowiedział chłodno Michał.

Z czasem Magda przestała przyjeżdżać sama. Zawsze była z nim. Nawet na święta przychodzili tylko na godzinę i wychodzili pierwsi. Widziałam, jak Magda staje się coraz bardziej zamknięta w sobie. Przestała się śmiać tak głośno jak dawniej. Jej oczy były smutne.

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie zapłakana:

– Mamo… nie wiem już, co robić…

Serce mi stanęło.

– Co się stało? – zapytałam drżącym głosem.

– Michał… on… on mówi, że jestem niewdzięczna, że za dużo czasu spędzam z tobą i tatą… Że powinnam być lojalna wobec niego…

Chciałam ją przytulić przez telefon.

– Kochanie, jesteśmy twoją rodziną…

– On mówi, że wy mnie nie rozumiecie…

Po tej rozmowie próbowałam jeszcze bardziej się starać – pisałam jej codziennie wiadomości, wysyłałam zdjęcia wnuczki Zosi (Magda została matką rok po ślubie), proponowałam pomoc przy dziecku. Ale Michał zawsze znajdował powód, by mnie odsunąć.

W końcu doszło do kłótni. Przyszli do nas na imieniny Andrzeja. Było sztywno od początku – Michał siedział z nosem w telefonie, Magda nerwowo poprawiała włosy.

– Magda, co się z tobą dzieje? – zapytałam cicho przy stole.

– Nic! – wybuchła nagle. – Zawsze musisz się czepiać! Nigdy nie akceptowałaś Michała!

Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

– Przecież chcę tylko twojego szczęścia…

– To zostaw mnie w spokoju! – krzyknęła i wybiegła z pokoju.

Andrzej patrzył na mnie bezradnie. Po ich wyjściu długo siedzieliśmy w milczeniu.

Od tamtej pory widujemy Magdę coraz rzadziej. Czasem mijam ją na ulicy z Zosią – zawsze spieszy się gdzieś, unika mojego wzroku. Michał prowadzi ją za rękę jakby bał się ją zgubić.

Często pytam siebie: gdzie popełniłam błąd? Czy powinnam była bardziej walczyć o naszą relację? Czy to możliwe, że ktoś może tak bardzo wpłynąć na drugiego człowieka?

Czasem śni mi się mała Magda – biegnie do mnie z otwartymi ramionami i woła: „Mamusiu!” Budzę się wtedy ze łzami w oczach.

Dziś siedzę sama przy kuchennym stole i patrzę na zdjęcie naszej rodziny sprzed lat. Tyle w nim radości…

Czy jeszcze kiedyś odzyskam moją córkę? Czy można odbudować to, co zostało tak brutalnie przerwane? Może ktoś z was zna odpowiedź…