Mój syn wrócił do domu i wyznał, że nie złożył jeszcze pozwu o rozwód. To, co usłyszałam później, zmieniło wszystko…
— Mamo, muszę ci coś powiedzieć — głos Michała drżał, gdy przekraczał próg kuchni. Stałam przy zlewie, z rękami zanurzonymi w pianie, i przez chwilę udawałam, że nie słyszę. Ale on już był blisko. — Nie złożyłem jeszcze pozwu o rozwód z Norą. Ale zrobię to. Wkrótce.
Zamarłam. Woda ściekała mi po nadgarstkach, a serce waliło jak oszalałe. Michał nigdy nie był dobry w rozmowach o uczuciach. Zawsze zamykał się w sobie, tłumił wszystko pod maską żartów i ironii. Ale teraz patrzył na mnie oczami pełnymi bólu i wstydu.
— Dlaczego? — zapytałam cicho, choć przecież znałam odpowiedź. Od miesięcy czułam, że coś wisi w powietrzu. Nora była coraz bardziej nieobecna, a Michał wracał do domu później niż zwykle. Nawet mały Jasiek — jej syn z poprzedniego związku — przestał się śmiać tak beztrosko jak dawniej.
— Bo już nie daję rady — wyszeptał Michał. — Próbowałem… Przysięgam, próbowałem dla niej, dla Jaśka… Ale ona… Ona mnie odpycha. Mówi, że nie jestem ojcem dla jej dziecka, że nie rozumiem jej problemów. A ja… Ja po prostu nie wiem już, kim jestem.
Pamiętam dzień, kiedy Michał przyprowadził Norę do domu po raz pierwszy. Była cicha, spięta, trzymała Jaśka za rękę tak mocno, jakby bała się, że ktoś jej go odbierze. Miałam wtedy mnóstwo wątpliwości. Samotna matka? Z dzieckiem? Czy mój syn jest gotowy na takie życie? Ale Nora szybko zdobyła moje serce swoją czułością i determinacją. Potrafiła rozśmieszyć Michała jak nikt inny. Jasiek mówił do mnie „babciu” już po trzech miesiącach.
Ale potem zaczęły się schody. Nora straciła pracę w przedszkolu i przez kilka miesięcy nie mogła znaleźć nowej. Michał pracował po godzinach w warsztacie samochodowym, wracał zmęczony i rozdrażniony. Nora coraz częściej płakała wieczorami w łazience, a Jaśka oddawała pod moją opiekę.
— Może powinniście spróbować terapii? — zaproponowałam ostrożnie.
Michał wzruszył ramionami.
— Próbowałem ją namówić. Powiedziała, że nie potrzebuje pomocy psychologa, tylko normalnego życia. Że mam się ogarnąć i przestać ją kontrolować.
Wiedziałam, że to nieprawda. Michał nigdy nie był typem kontrolera. To raczej Nora miała problem z zaufaniem. Jej były partner zostawił ją dla innej kobiety tuż po narodzinach Jaśka. Od tamtej pory bała się zaufać komukolwiek.
— A Jasiek? — zapytałam cicho.
Michał spuścił głowę.
— On… On mnie lubi. Ale wie, że nie jestem jego tatą. Ostatnio zaczął pytać o swojego ojca. Nora się wtedy zamyka w sobie na całego.
Usiadłam ciężko na krześle. Przez chwilę milczeliśmy oboje, słuchając tylko tykania zegara na ścianie.
— Wiesz… — zaczęłam ostrożnie — ja też miałam wątpliwości na początku. Bałam się o ciebie, o was wszystkich. Ale pokochałam Norę i Jaśka jak własnych. I boli mnie to wszystko tak samo jak ciebie.
Michał spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
— Mamo… Ja nie chcę być tym złym. Nie chcę zostawić Jaśka bez ojca po raz drugi. Ale ja już nie mam siły walczyć z jej demonami.
Wtedy usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych i głos Nory:
— Michał? Jesteś?
Spojrzałam na syna pytająco, ale on tylko skinął głową i wyszedł do przedpokoju. Słyszałam ich stłumione głosy:
— Musimy porozmawiać — powiedział Michał stanowczo.
— Teraz? Przy twojej matce?
— Tak, teraz! Bo ile jeszcze będziemy udawać?
Chciałam wyjść, zostawić im przestrzeń, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Siedziałam więc i słuchałam ich kłótni przez uchylone drzwi:
— Ty nic nie rozumiesz! — krzyczała Nora. — Myślisz tylko o sobie! O tym, jak ci ciężko! A ja? Ja mam być silna za wszystkich?
— Próbowałem ci pomóc! Ale ty mnie odpychasz!
— Bo nie chcę litości!
W końcu zapadła cisza. Po chwili Nora weszła do kuchni z oczami pełnymi łez.
— Przepraszam panią… Przepraszam za wszystko…
Podniosłam się i objęłam ją mocno.
— Kochana… Wszyscy jesteśmy pogubieni. Ale może jeszcze nie wszystko stracone?
Nora rozpłakała się na dobre.
Tego wieczoru długo rozmawialiśmy we trójkę. O lękach, o przeszłości, o tym, czego każdy z nas potrzebuje naprawdę. Nie wiem jeszcze, czy uda im się uratować ten związek. Ale wiem jedno: rodzina to nie tylko więzy krwi — to codzienna walka o siebie nawzajem.
Czasem zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy moje uprzedzenia na początku nie podkopały ich relacji? A może to po prostu życie — pełne błędów i drugich szans? Co wy byście zrobili na moim miejscu?