Miłość, która boli: Moja walka o siebie i rodzinę w cieniu zdrady i choroby
– Nie płacz, Aniu. Proszę cię, nie płacz – Marek ściska moją dłoń tak mocno, że aż boli. Siedzę w białej sukni ślubnej na wózku inwalidzkim, a łzy ciekną mi po policzkach, rozmazując makijaż, który mama tak starannie nakładała rano. Wokół nas tłum gości – ciotki, kuzyni, sąsiedzi – wszyscy patrzą z mieszaniną współczucia i ciekawości. Czuję się jak aktorka w kiepskim przedstawieniu, które ktoś napisał dla mnie bez mojej zgody.
Jeszcze rok temu byłam zupełnie inną osobą. Biegałam po krakowskich Plantach, śmiałam się z przyjaciółkami, planowałam przyszłość. Wszystko zmieniło się w jednej chwili – samochód, który nie zatrzymał się na czerwonym świetle, huk, ciemność. Obudziłam się w szpitalu z paraliżem nóg i świadomością, że nic już nie będzie takie samo.
Marek był wtedy przy mnie. Przynosił mi ulubione drożdżówki z serem, czytał na głos książki, opowiadał głupie żarty. Mówił: „Jesteś silniejsza niż myślisz”. Ale ja nie czułam się silna. Czułam się złamana, niepotrzebna, brzydka. Mama płakała po kątach, tata milczał i coraz częściej wychodził z domu wieczorami.
Najgorsze przyszło kilka miesięcy później. Znalazłam w telefonie Marka wiadomości do innej kobiety – Magdy z jego pracy. „Tęsknię za tobą”, „Nie mogę przestać o tobie myśleć”. Świat znów się zawalił. Zrobiłam mu awanturę, krzyczałam, rzucałam rzeczami. On płakał i powtarzał: „To był tylko moment słabości, Aniu. Kocham tylko ciebie”.
Nie wierzyłam mu. Przez tygodnie nie mogłam spać, jadłam coraz mniej. Mama próbowała mnie pocieszać: „Wybacz mu, dziecko. Każdy popełnia błędy”. Ale ja czułam się zdradzona podwójnie – przez los i przez człowieka, któremu ufałam najbardziej.
W końcu Marek przyszedł do mnie z pierścionkiem. Ukląkł przede mną – przed moim wózkiem – i powiedział: „Chcę być z tobą na zawsze. Wiem, że zraniłem cię jak nikt inny, ale chcę to naprawić. Proszę, daj mi szansę”.
Nie wiem dlaczego się zgodziłam. Może ze strachu przed samotnością? Może dlatego, że mimo wszystko go kochałam? Może dlatego, że wszyscy wokół powtarzali: „Tylko on ci został”.
Przygotowania do ślubu były farsą. Mama wymuszała uśmiechy na mojej twarzy, tata udawał, że wszystko jest w porządku. Marek starał się być idealny – pomagał mi we wszystkim, nosił na rękach po schodach, gotował obiady. Ale ja widziałam w jego oczach cień – cień winy albo może żalu za utraconą wolnością?
Dzień ślubu miał być nowym początkiem. Zamiast tego czuję się jak więzień własnego życia. Siedzę w tej sukni jak w zbroi, a każdy uśmiech jest kłamstwem.
– Aniu – Marek nachyla się do mnie i szepcze – jeśli nie chcesz tego robić… możemy wyjść tylnym wyjściem. Nikt nie musi wiedzieć.
Patrzę na niego długo. Widzę łzy w jego oczach i wiem, że naprawdę mnie kocha – na swój sposób. Ale czy ja jeszcze potrafię kochać siebie? Czy potrafię mu wybaczyć? Czy potrafię wybaczyć sobie?
W tle słyszę głos mamy:
– Aniu, wszyscy czekają! Chodźcie już!
Czuję na sobie wzrok gości – ciotka Basia ściska chusteczkę w dłoni, kuzyn Tomek patrzy gdzieś w bok. Wszyscy chcą szczęśliwego zakończenia tej historii.
Ale życie to nie bajka.
Marek bierze mnie za rękę i prowadzi do ołtarza. Każdy metr tej drogi jest walką – z bólem ciała i duszy.
Ksiądz zaczyna mówić o miłości i przebaczeniu. Słowa odbijają się ode mnie jak od ściany.
Nagle słyszę głos Magdy – stoi pod drzwiami kościoła:
– Marek! Musisz mi powiedzieć prawdę! Czy naprawdę ją kochasz?
Wszyscy zamierają. Mama łapie się za serce, tata podchodzi do drzwi.
Marek patrzy na mnie bezradnie.
– Aniu…
Cisza jest głośniejsza niż krzyk.
Patrzę na Magdę – piękną, pewną siebie kobietę – i czuję gniew i zazdrość. Ale też ulgę. Bo może to ona powie to za mnie?
– Marek – mówię cicho – jeśli chcesz odejść… odejdź teraz. Nie będę cię zatrzymywać.
Marek klęka przede mną:
– Kocham cię, Aniu! Przepraszam za wszystko! Chcę być z tobą!
Magda odwraca się na pięcie i wychodzi z kościoła.
Goście szepczą między sobą. Mama płacze.
A ja? Czuję pustkę i spokój jednocześnie.
Czy wybrałam dobrze? Czy można budować szczęście na gruzach zdrady i bólu? Czy wy potrafilibyście wybaczyć tak jak ja próbuję wybaczyć?