Między młotem a kowadłem: Dzień, w którym musiałem wybrać między matką a żoną
– Michał, powiedz jej wreszcie, że nie ma prawa tak się do mnie odzywać! – głos Magdy drżał od złości i łez. Stałem w kuchni, z kubkiem zimnej już kawy w dłoni, patrząc na dwie najważniejsze kobiety mojego życia. Moja żona i moja matka. Obie patrzyły na mnie z oczekiwaniem, jakby ode mnie zależał los świata. A ja czułem się jak dziecko, które zgubiło się na środku ruchliwego skrzyżowania.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Mama przyjechała do nas na weekend z Radomia, bo obiecałem jej, że pokażemy jej nowe mieszkanie. Magda od rana była spięta – wiedziałem, że nie przepada za moją matką, ale miałem nadzieję, że jakoś się dogadają. Przecież to tylko dwa dni.
Już przy śniadaniu atmosfera zgęstniała. Mama zaczęła komentować, że jajecznica jest za słona, a Magda powinna używać innego masła. Magda zacisnęła zęby i nic nie powiedziała, ale widziałem po jej oczach, że gotuje się w środku. Próbowałem rozładować sytuację żartem, ale nikt się nie zaśmiał.
Potem było tylko gorzej. Mama zaczęła opowiadać o tym, jak to ona prowadziła dom, kiedy byłem mały. Jak wszystko było zawsze czyste i pachnące, jak tata miał zawsze wyprasowane koszule. – Wiesz Michałku, kobieta powinna dbać o dom – powiedziała z uśmiechem do mnie, ale patrząc prosto na Magdę.
Magda wstała od stołu i wyszła do łazienki. Słyszałem trzask drzwi. Mama spojrzała na mnie z miną pełną triumfu. – No widzisz? Mówiłam ci, że ona jest przewrażliwiona – szepnęła.
Przez cały dzień próbowałem balansować między nimi. Kiedy mama narzekała na obiad, mówiłem jej, żeby dała spokój. Kiedy Magda płakała w sypialni, tłumaczyłem jej, że mama jest już starsza i nie potrafi inaczej. Ale czułem, że grunt pod moimi nogami coraz bardziej się rozmywa.
Wieczorem doszło do wybuchu. Siedzieliśmy przy stole, mama zaczęła wypytywać Magdę o nasze plany na przyszłość. – A kiedy dziecko? – zapytała nagle. Magda spojrzała na mnie z rozpaczą w oczach.
– To nasza sprawa – odpowiedziała cicho.
– Ale ja mam prawo wiedzieć! – podniosła głos mama. – Michałku, powiedz jej!
Wtedy Magda wybuchła. – Może pani przestać się wtrącać?! To nasze życie!
Mama zerwała się z krzesła. – Jak ty się do mnie odzywasz?! Michał, nie pozwolisz chyba na takie zachowanie!
Patrzyłem na nie obie i czułem, jak serce wali mi w piersi. Wiedziałem, że muszę coś powiedzieć. Że nie mogę już dłużej udawać, że nic się nie dzieje.
– Mamo… proszę cię, przestań – powiedziałem cicho. – To jest nasz dom i nasze decyzje.
Mama spojrzała na mnie jakby mnie nie poznawała. – Ty stajesz po jej stronie? Po stronie obcej kobiety?!
– To moja żona – odpowiedziałem drżącym głosem.
Widziałem łzy w oczach mamy. Widziałem ból w oczach Magdy. Chciałem ich obu przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedziałem, że już nic nie będzie takie samo.
Mama spakowała się jeszcze tej samej nocy i wyszła bez słowa pożegnania. Magda siedziała na kanapie i płakała cicho. Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem.
– Przepraszam – wyszeptałem.
– To nie twoja wina – odpowiedziała przez łzy.
Ale wiedziałem, że to trochę moja wina. Że przez lata pozwalałem mamie na zbyt wiele. Że nie umiałem postawić granic.
Następnego dnia zadzwoniłem do mamy. Nie odebrała. Próbowałem jeszcze kilka razy – bez skutku.
Od tamtej pory minęły trzy tygodnie. Mama nie dzwoni, nie pisze. Magda jest smutna, ja czuję się rozdarty na pół.
Czy można być jednocześnie dobrym synem i dobrym mężem? Czy zawsze trzeba wybierać? A może to ja popełniłem błąd już dawno temu?
Czasami myślę o tym wieczorze i zastanawiam się: czy mogłem zrobić coś inaczej? Czy naprawdę musiałem wybierać między matką a żoną? I czy kiedykolwiek uda mi się pogodzić te dwa światy?