Kiedy rodzina staje się ciężarem: Moja siostra, jej rozwód i ja na rozdrożu
– „Nie rozumiesz, Aniu? On ją zostawił! Po prostu wyszedł i już nie wrócił!” – głos mamy drżał, a jej palce nerwowo bębniły w parapet. Stałam w przedpokoju, z bukietem ślubnych katalogów pod pachą, i czułam, jak cała radość zbliżającego się wesela wycieka ze mnie jak powietrze z przebitej opony.
Mama nawet nie spojrzała na mnie. Patrzyła przez okno, jakby tam miała znaleźć odpowiedź na wszystkie nasze problemy. „Stefan złożył pozew o rozwód. Teraz musimy dopilnować, żeby płacił alimenty, bo Ela sama sobie nie poradzi.”
Ela – moja starsza siostra. Zawsze była tą silną, tą odpowiedzialną. Ale odkąd Stefan zaczął znikać na całe noce, a potem wyprowadził się do tej swojej „koleżanki z pracy”, Ela przestała przypominać siebie. Chodziła jak cień, a jej dzieci – Zuzia i Michał – coraz częściej płakały w nocy.
„Musisz jej pomóc, Aniu. Jesteś jej siostrą.”
Te słowa mamy dźwięczały mi w głowie przez kolejne tygodnie. Nawet kiedy wybierałam suknię ślubną z Magdą, moją świadkową, nie mogłam się skupić.
– „Co się dzieje?” – zapytała Magda, poprawiając mi welon.
– „Ela… Stefan ją zostawił. Mama oczekuje, że będę jej pomagać. Ale ja… Ja też chcę mieć swoje życie.”
– „To nie twoja wina. Masz prawo być szczęśliwa.”
Ale czy naprawdę miałam? Każda rozmowa z mamą kończyła się wyrzutami sumienia.
– „Ela nie ma na czynsz. Może mogłabyś jej pożyczyć trochę pieniędzy?”
– „Mamo, sama zbieram na wesele…”
– „Wesele to tylko jeden dzień. Rodzina jest na całe życie.”
Czułam się rozdarta. Z jednej strony kochałam Elę i jej dzieci – byłam ich ukochaną ciocią Anią. Z drugiej strony miałam dość bycia tą, która zawsze musi rezygnować ze swoich marzeń dla innych.
Pewnego wieczoru Ela zadzwoniła do mnie zapłakana.
– „Ania… Nie wiem, co robić. Michał jest chory, a ja nie mam pieniędzy na lekarza. Stefan nie odbiera telefonu.”
Siedziałam wtedy z Kubą, moim narzeczonym, planowaliśmy podróż poślubną.
– „Może powinniśmy przesunąć ślub?” – zaproponował Kuba ostrożnie.
– „Nie! Nie mogę ciągle wszystkiego odkładać przez Elę!”
Wybuchłam płaczem. Kuba objął mnie i długo milczeliśmy.
Następnego dnia pojechałam do Eli. W jej mieszkaniu panował chaos – zabawki porozrzucane po podłodze, sterta nieumytych naczyń w zlewie. Ela siedziała przy stole z głową w dłoniach.
– „Przepraszam, że cię obciążam…” – wyszeptała.
– „Nie przepraszaj. Ale musimy coś wymyślić.”
Zadzwoniłam do prawnika znajomego Kuby. Pomógł Eli napisać pozew o alimenty. Pożyczyłam jej trochę pieniędzy na lekarza dla Michała i zakupy.
Ale to nie był koniec problemów. Mama zaczęła coraz częściej dzwonić:
– „Ela jest taka samotna. Może mogłabyś ją zabrać do siebie na jakiś czas?”
– „Mamo, mieszkamy z Kubą w kawalerce! Nie mamy miejsca.”
– „Zawsze byłaś taka samolubna…”
Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Czy naprawdę byłam samolubna? Czy to źle, że chciałam mieć własne życie?
Ślub odbył się skromniej niż planowaliśmy – część pieniędzy oddałam Eli. Mama przez całą uroczystość była zamyślona, a Ela płakała ze wzruszenia i żalu jednocześnie.
Po weselu próbowałam żyć normalnie. Ale za każdym razem, gdy dzwonił telefon od mamy lub Eli, serce podchodziło mi do gardła.
Kuba był coraz bardziej sfrustrowany:
– „Aniu, musisz postawić granice. Inaczej nigdy nie będziemy mieli własnej rodziny.”
Ale jak postawić granice wobec własnej siostry? Wobec matki?
Pewnego dnia doszło do kłótni.
– „Nie mogę już tak żyć!” – krzyknęłam do mamy przez telefon. – „Mam prawo do swojego szczęścia!”
– „A Ela? A dzieci? Ty zawsze miałaś łatwiej! Powinnaś im pomagać!”
Rozłączyłam się i długo płakałam w ramionach Kuby.
Minęły miesiące. Ela powoli stanęła na nogi – znalazła pracę w sklepie spożywczym, dzieci zaczęły chodzić do przedszkola. Ale nasze relacje już nigdy nie były takie same.
Często zastanawiam się: czy zrobiłam dobrze? Czy mogłam zrobić więcej? A może czasem trzeba być egoistą, żeby móc naprawdę kochać innych?
Czy Wy też czuliście kiedyś, że rodzina oczekuje od Was za dużo? Jak znaleźć równowagę między pomocą bliskim a dbaniem o siebie?