Jak jedno zdanie mojej mamy zburzyło moje życie – historia o miłości, zdradzie i genetyce

– Michał, czy ty naprawdę wierzysz, że to twoje dziecko? – głos mojej mamy przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stałem oparty o blat, patrząc w jej przenikliwe oczy. W rękach ściskałem kubek z zimną już kawą, a w głowie kłębiły się myśli. Przecież wszystko było jasne – byłem z Magdą od ponad roku, a kiedy powiedziała mi, że jest w ciąży, nie miałem żadnych wątpliwości. Ale teraz…

– Mamo, co ty mówisz? – próbowałem się uśmiechnąć, ale głos mi zadrżał.

– Michał, przecież ona była wtedy z kimś innym. Pamiętasz? – Jej spojrzenie nie pozostawiało złudzeń. – Genetyki nie oszukasz.

To jedno zdanie wywróciło mój świat do góry nogami. Przez kolejne dni chodziłem jak cień. Magda zauważyła, że coś jest nie tak.

– Co się dzieje? – zapytała któregoś wieczoru, kiedy wróciłem późno z pracy. – Ostatnio jesteś nieobecny.

– Nic… po prostu zmęczenie – skłamałem. Ale w środku czułem, jakby ktoś rozrywał mnie na strzępy.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. Poznałem Magdę na imprezie u wspólnego znajomego. Była piękna, pewna siebie, miała ten błysk w oku, który przyciągał ludzi jak magnes. Szybko się zaprzyjaźniliśmy, a potem… wszystko potoczyło się błyskawicznie. Po kilku tygodniach byliśmy już parą.

Ale była też inna historia – ta, o której nie chciałem pamiętać. Magda przez chwilę spotykała się z Tomkiem, moim kolegą z pracy. Wszyscy o tym wiedzieli, ale ona zapewniała mnie, że to przeszłość.

Kiedy dowiedziałem się o ciąży, byłem szczęśliwy. Może trochę przestraszony, ale szczęśliwy. Zacząłem planować przyszłość: szukać większego mieszkania, rozmawiać z rodzicami o ślubie…

Aż do tamtej rozmowy z mamą.

Nie mogłem spać. W nocy przewracałem się z boku na bok, analizując każdy szczegół naszego związku. Czy coś przeoczyłem? Czy byłem naiwny?

W końcu nie wytrzymałem. Kiedy Magda spała, wyjąłem jej telefon i przejrzałem wiadomości. Czułem się podle, ale musiałem wiedzieć. Znalazłem kilka starych SMS-ów od Tomka sprzed dziewięciu miesięcy. „Tęsknię za tobą” – napisał wtedy. „Nie mogę przestać myśleć o tej nocy”.

Serce mi zamarło.

Następnego dnia postanowiłem porozmawiać z Magdą.

– Muszę cię o coś zapytać – zacząłem niepewnie.

– O co chodzi? – spojrzała na mnie z niepokojem.

– Czy jesteś pewna, że to moje dziecko?

Zbladła. Przez chwilę milczała, a potem spuściła wzrok.

– Michał… ja… Nie wiem.

To „nie wiem” było jak cios w brzuch. Wszystko we mnie pękło.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś?!

– Bałam się! Myślałam, że… że może to jednak twoje…

Wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami. Przez kilka godzin błąkałem się po mieście bez celu. W głowie miałem mętlik: gniew, żal, rozczarowanie.

Zdecydowałem się na testy DNA. Magda płakała, błagała mnie o wybaczenie, ale byłem nieugięty.

Czekanie na wyniki było najgorsze. Każdy dzień ciągnął się w nieskończoność. W pracy nie mogłem się skupić, unikałem znajomych. Mama próbowała mnie wspierać, ale nawet jej obecność mnie drażniła.

W końcu przyszły wyniki.

„Wyklucza się ojcostwo Michała Nowaka wobec dziecka” – przeczytałem na wydruku i poczułem, jakby ktoś wyrwał mi serce.

Zadzwoniłem do Magdy. Spotkaliśmy się w parku.

– To koniec – powiedziałem cicho. – Nie potrafię ci wybaczyć.

Płakała długo. Ja też płakałem, choć starałem się być twardy.

Przez kolejne tygodnie żyłem jak automat. Znajomi próbowali mnie wyciągnąć na piwo, rodzina zapraszała na obiady, ale ja zamknąłem się w sobie. Najgorsze były wieczory – wtedy wracały wszystkie wspomnienia i pytania bez odpowiedzi.

Pewnego dnia zadzwonił Tomek.

– Michał… możemy pogadać?

Nie chciałem go widzieć, ale zgodziłem się. Spotkaliśmy się w tej samej kawiarni, gdzie kiedyś razem żartowaliśmy i planowaliśmy wspólne wakacje.

– Przepraszam – powiedział od razu. – Nie wiedziałem… Magda mówiła mi, że to twoje dziecko…

Patrzyliśmy na siebie przez długą chwilę w milczeniu.

– I co teraz? – zapytałem w końcu.

– Nie wiem… Ale jeśli to moje dziecko… chcę być obecny w jego życiu.

Poczułem ulgę i jednocześnie pustkę. Oddałem mu miejsce przy Magdzie i dziecku – nie miałem siły walczyć o coś, co nigdy nie było naprawdę moje.

Minęły miesiące. Powoli zacząłem wracać do życia. Zmieniłem pracę, przeprowadziłem się do innego miasta. Czasem jeszcze myślę o tamtych wydarzeniach i zastanawiam się: czy gdybym wtedy nie posłuchał mamy, żyłbym dziś w kłamstwie? Czy lepiej znać bolesną prawdę czy żyć w słodkiej nieświadomości?

Może czasem lepiej nie zadawać pytań… Ale czy wtedy naprawdę jesteśmy szczęśliwi? Co wy byście zrobili na moim miejscu?