Jak ciężka jest ta szklanka wody? Moja historia o tym, jak prawie się poddałam, zanim nauczyłam się odpuszczać

– Trzymaj mocno, nie rozlej! – krzyknęła mama zza kuchennego stołu, kiedy podawałam jej szklankę wody. Drżała mi ręka. Woda przelewała się przez brzeg, a ja czułam, jakby ta szklanka ważyła tonę. – Zawsze jesteś taka niezdarna, Zosiu – dodała z westchnieniem, nie patrząc mi w oczy.

Miałam wtedy siedemnaście lat i wydawało mi się, że wszystko robię źle. Każdy dzień zaczynał się od lęku przed kolejnym potknięciem. W domu panowała cisza przerywana tylko pretensjami. Ojciec milczał, zamknięty w swoim świecie, a mama… Mama była wiecznie rozczarowana. „Dlaczego nie możesz być jak twoja siostra?” – powtarzała. Ola była wzorem: studia medyczne, chłopak z dobrej rodziny, uśmiech na zawołanie. Ja? Ja miałam tylko swoje szkicowniki i głowę pełną marzeń, które nikogo nie obchodziły.

Pewnego wieczoru, kiedy wróciłam późno z zajęć plastycznych, zastałam rodziców przy stole. Atmosfera była gęsta jak śmietana. – Gdzie byłaś? – zapytała mama chłodno. – Przecież mówiłam, że mam zajęcia…
– Znowu te twoje bazgroły? Myślisz, że to cię nakarmi? – wtrącił ojciec. – Ola już w twoim wieku wiedziała, czego chce od życia.

Czułam, jakby ktoś ściskał mnie za gardło. Chciałam krzyczeć, ale tylko skinęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Tam czekała na mnie szklanka wody. Usiadłam na łóżku i patrzyłam na nią długo. Ile może ważyć taka szklanka? 200 gramów? 300? Ale jeśli trzymasz ją wystarczająco długo, zaczyna boleć cała ręka.

Z czasem zaczęłam unikać rozmów. W szkole byłam cicha, niewidzialna. Nauczyciele pytali: „Zosiu, wszystko w porządku?” Uśmiechałam się sztucznie i kiwałam głową. Tylko pani Ania od plastyki widziała więcej. Pewnego dnia podeszła do mnie po lekcji.
– Zosiu, twoje rysunki są pełne emocji. Co się dzieje?
– Nic… Po prostu lubię rysować.
– Wiem, że nie jest ci łatwo. Ale pamiętaj – czasem trzeba odłożyć szklankę, zanim ręka zdrętwieje.

Nie rozumiałam wtedy tych słów. Dopiero później pojęłam ich sens.

Wszystko pękło pewnej zimowej nocy. Mama weszła do mojego pokoju bez pukania.
– Znowu siedzisz po ciemku? Co z tobą będzie?
– Nie wiem…
– Nie możesz być taka słaba! Musisz być silna!

Wybuchłam płaczem. Po raz pierwszy od lat pozwoliłam sobie na łzy przy niej.
– Mamo, ja już nie mogę…
– Co ty wygadujesz?!
– Nie chcę już dźwigać tego wszystkiego…

Mama patrzyła na mnie zaskoczona. Może pierwszy raz zobaczyła we mnie człowieka, nie projekt własnych ambicji.

Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Leżałam w łóżku i patrzyłam w sufit. Myśli kłębiły się w głowie: „Może gdybym była inna… Może gdybym bardziej się starała…” Ale potem przypomniałam sobie słowa pani Ani: „Odłóż szklankę”.

Wstałam i poszłam do kuchni. Mama siedziała przy stole z gazetą.
– Mamo… Chcę porozmawiać.
Spojrzała na mnie z niechęcią.
– O czym?
– O mnie. O tym, że nie chcę być Olą. Że chcę być sobą.

Cisza ciągnęła się nieznośnie długo.
– I co z tego wyniknie? – zapytała w końcu.
– Nie wiem… Ale chcę spróbować żyć po swojemu.

Nie rozmawiałyśmy przez kilka dni. W domu było jeszcze zimniej niż zwykle. Ojciec udawał, że mnie nie widzi. Ola zadzwoniła tylko raz: „Zosiu, nie rób mamie przykrości”.

Ale ja już podjęłam decyzję. Zgłosiłam się na konkurs plastyczny w Warszawie. Pojechałam tam sama, pierwszy raz bez zgody rodziców. Bałam się jak nigdy wcześniej – ale czułam też ulgę. Jakby ktoś zdjął mi z ramion ciężki plecak.

Nie wygrałam konkursu. Ale poznałam ludzi takich jak ja – zagubionych, wrażliwych, szukających swojego miejsca. Po powrocie do domu mama czekała na mnie w kuchni.
– I co ci to dało?
– Nadzieję – odpowiedziałam cicho.

Minęły miesiące. W domu niewiele się zmieniło – ale ja się zmieniłam. Zaczęłam chodzić na terapię. Przestałam przepraszać za to, kim jestem. Czasem jeszcze wracam myślami do tej szklanki wody – ile razy ją podnosiłam i trzymałam za długo?

Dziś wiem jedno: każdy ma swoją szklankę do uniesienia. Ale czasem trzeba ją odłożyć i pozwolić sobie odpocząć.

Czy wy też czasem czujecie, że dźwigacie za dużo? Czy potraficie odłożyć swoją szklankę?