Kiedy Miłość Wymaga Więcej: Jak Nauczyłem Się Zaplatać Warkocze Żonie po Jej Udzie

— Znowu źle? — zapytałem, patrząc na Magdę w lustrze. Jej oczy były pełne łez, ale usta uparcie milczały. Widziałem, jak bardzo się stara nie płakać. Włosy opadały jej na twarz, a ja po raz kolejny nie potrafiłem zrobić zwykłego kucyka.

— Przepraszam — wyszeptała, jakby to ona zawiniła.

— Nie przepraszaj — odpowiedziałem zbyt ostro. — To ja powinienem przepraszać. Nie umiem nawet uczesać własnej żony.

Cisza. Tylko tykanie zegara i szum samochodów za oknem. Wtedy dotarło do mnie, jak bardzo wszystko się zmieniło. Jeszcze pół roku temu Magda biegała po domu, śmiała się z moich nieudolnych prób gotowania, a teraz… teraz siedziała na wózku, a ja nie potrafiłem nawet zadbać o jej włosy.

Udar przyszedł nagle. Był wtorek, 17:30. Pamiętam dokładnie, bo miałem wracać później z pracy, ale szef odwołał spotkanie. Wszedłem do domu i zobaczyłem ją na podłodze w kuchni. Krzyczałem jej imię, dzwoniłem po karetkę, trzymałem ją za rękę. Lekarze mówili potem: „Szybka reakcja uratowała jej życie”. Ale nikt nie mówił o tym, co będzie dalej.

Rehabilitacja była piekłem. Dla niej — bo ciało odmawiało posłuszeństwa. Dla mnie — bo musiałem patrzeć na jej łzy i bezradność. Nasza córka Zosia miała wtedy 12 lat. Udawała dzielną, ale widziałem, jak chowa się w swoim pokoju i płacze w poduszkę.

Najgorsze były poranki. Magda zawsze dbała o siebie — makijaż, fryzura, perfumy. Teraz patrzyła w lustro i widziała kogoś obcego. Pewnego dnia powiedziała: „Nie chcę już wychodzić z domu”.

— Magda, musisz…
— Nie chcę! — krzyknęła wtedy pierwszy raz od miesięcy. — Wyglądam jak potwór!

To wtedy postanowiłem nauczyć się wszystkiego od nowa. Gotować, sprzątać, zmieniać pampersy… i czesać włosy. Oglądałem filmiki na YouTube, pytałem koleżanek z pracy, nawet Zosia próbowała mi pokazać jak zrobić dobrego warkocza.

Pierwsze próby kończyły się płaczem — moim i jej. Włosy plątały się w palcach, gumki pękały, a Magda coraz bardziej zamykała się w sobie.

— Może lepiej zetniemy je na krótko? — zaproponowałem pewnego wieczoru.

Spojrzała na mnie z wyrzutem.

— To jedyne, co mi zostało z dawnej siebie — powiedziała cicho.

Zrozumiałem wtedy, że to nie chodzi o fryzurę. Chodzi o godność. O to, by czuła się kobietą, a nie pacjentką.

Zacząłem ćwiczyć na lalkach Zosi. Kiedyś śmiała się ze mnie: „Tato, ty nawet kucyka nie umiesz zrobić!”. Ale potem przyszła do mnie wieczorem i powiedziała:

— Mamo zawsze robiła mi warkocze na szczęście przed sprawdzianami…

Próbowałem więc dalej. Każdego ranka siadałem za Magdą i walczyłem z jej włosami. Czasem przeklinałem pod nosem, czasem śmiałem się przez łzy.

Pewnego dnia wyszło mi coś na kształt dobrego warkocza.

— Popatrz — powiedziałem niepewnie.

Magda spojrzała w lustro i… uśmiechnęła się pierwszy raz od miesięcy.

— Jest piękny — wyszeptała.

Od tego dnia zaczęliśmy wychodzić z domu. Najpierw na krótkie spacery po osiedlu, potem do sklepu spożywczego. Sąsiadki patrzyły na nas z podziwem i współczuciem. Jedna z nich powiedziała:

— Panie Krzysztofie, pańska żona wygląda dziś jak milion dolarów!

Magda zarumieniła się jak nastolatka.

Ale życie to nie tylko wzruszenia. Były dni, kiedy miałem ochotę wyjść i nigdy nie wrócić. Kiedy zmęczenie było silniejsze niż miłość. Kiedy Zosia zamykała się w swoim świecie i przestawała mówić do nas cokolwiek poza „dobranoc”.

Były też konflikty z rodziną Magdy. Jej matka uważała, że powinienem oddać ją do ośrodka.

— Ty masz jeszcze życie przed sobą! — krzyczała przez telefon.

Ale ja wiedziałem jedno: nie zostawię jej nigdy.

Czasem pytam siebie: czy to jeszcze miłość czy już tylko obowiązek? Czy jestem dobrym mężem? Czy Magda jest szczęśliwa?

Ostatnio usiadłem obok niej wieczorem i zapytałem:

— Gdybyś mogła cofnąć czas… wybrałabyś mnie jeszcze raz?

Spojrzała na mnie długo i powiedziała:

— Każdego dnia wybieram ciebie od nowa.

Dziś wiem jedno: miłość to nie tylko słowa i kwiaty. To też nauka zaplatania warkoczy, gdy ręce drżą ze strachu przed porażką.

Czy wy też czasem boicie się nie sprostać oczekiwaniom tych, których kochacie? Czy miłość to zawsze wybór – czy czasem tylko trwanie mimo wszystko?