Samotność w Małżeństwie: Jak Przestałam Być Widzialna dla Własnego Męża
– Znowu nie wyrzuciłeś śmieci, Tomek! – krzyknęłam z kuchni, czując jak głos mi drży. Wiedziałam, że to głupie, że to tylko śmieci, ale w tej chwili to była kropla, która przelała czarę. Siedział przy stole, wpatrzony w ekran telefonu, jakby mnie nie słyszał. – Słyszysz mnie w ogóle? – dodałam ciszej, bardziej błagalnie niż złością.
Podniósł wzrok, spojrzał na mnie przez chwilę bez wyrazu i wrócił do przewijania Facebooka. – Zaraz wyniosę – mruknął. Ale wiedziałam, że nie wyniesie. Jak zwykle. Jak od miesięcy.
Czasem mam wrażenie, że jestem przezroczysta. Że mogłabym wyjść z domu na cały dzień i nikt by nie zauważył. Dzieci – Zosia i Michał – są jeszcze mali, więc ich świat kręci się wokół mnie. Ale Tomek? On już dawno przestał być częścią naszego życia. Pracuje długo, wraca późno, a kiedy już jest w domu, to tylko ciałem. Myślami jest gdzieś indziej. Może w pracy, może w swoim telefonie, a może po prostu już nie ze mną.
Kiedyś byliśmy szczęśliwi. Pamiętam nasze pierwsze mieszkanie na Pradze – ciasne, ale pełne śmiechu i planów na przyszłość. Pamiętam wieczory przy winie, rozmowy do późna i obietnice, że zawsze będziemy dla siebie najważniejsi. Teraz? Teraz rozmawiamy głównie o rachunkach i zakupach. O tym, kto odbierze dzieci z przedszkola i co trzeba naprawić w domu.
Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że porównuję się do innych kobiet. Moja koleżanka z pracy, Anka, właśnie otworzyła własny salon kosmetyczny. Kasia z sąsiedztwa wrzuca na Instagram zdjęcia z podróży po Azji. Nawet Basia z grupy przedszkolnej potrafi ogarnąć trójkę dzieci i jeszcze wyglądać jak milion dolarów na wywiadówce. A ja? Ja ledwo pamiętam, kiedy ostatnio byłam u fryzjera.
W pracy też nie jest łatwo. Szefowa coraz częściej patrzy na mnie z politowaniem, kiedy proszę o wcześniejsze wyjście – bo Michał ma gorączkę albo Zosia zgubiła buty na placu zabaw. Wiem, że jestem mniej wydajna niż kiedyś. Czasem boję się, że mnie zwolnią. Ale co mam zrobić? Tomek nie przejmuje się tymi sprawami. Kiedy pytam go o pomoc, wzdycha ciężko i mówi: „Przecież pracuję na cały etat”. Jakby to był argument zamykający każdą dyskusję.
Wczoraj wieczorem usiadłam na kanapie z kubkiem herbaty i poczułam łzy pod powiekami. Michał spał wtulony w swoją ulubioną maskotkę, Zosia chrapała cicho w swoim pokoju. W domu było cicho jak nigdy. Tomek siedział w sypialni przed komputerem. Chciałam do niego pójść, zapytać: „Co się z nami stało?”, ale zabrakło mi odwagi.
Zamiast tego napisałam do mojej mamy:
– Mamo, czy ty też czasem czułaś się samotna?
Odpisała po chwili:
– Każda kobieta czasem tak się czuje. Ale nie każda potrafi o tym mówić.
Może właśnie dlatego piszę tę historię. Bo mam wrażenie, że duszę się od niewypowiedzianych słów.
Dziś rano Tomek znowu zaspał do pracy. Biegał po mieszkaniu jak opętany, szukając kluczy i narzekając pod nosem:
– Gdzie są moje dokumenty? Kto mi je przełożył?
– Leżą tam, gdzie zawsze – odpowiedziałam spokojnie, chociaż miałam ochotę krzyczeć.
Zosia przyszła do kuchni w piżamie i zapytała:
– Mamo, dlaczego tata jest taki smutny?
Zatkało mnie. Co miałam jej odpowiedzieć? Że tata już dawno przestał być szczęśliwy? Że ja też?
– Tata jest zmęczony – powiedziałam tylko i pogłaskałam ją po głowie.
Po południu zadzwoniła Anka:
– Słuchaj, może wyskoczymy gdzieś wieczorem? Potrzebuję pogadać.
Chciałam powiedzieć „tak”, ale spojrzałam na zegarek i przypomniałam sobie o kolacji dla dzieci, praniu i stercie papierów do podpisania do szkoły Zosi.
– Nie dam rady dziś – westchnęłam.
– Ty nigdy nie masz czasu dla siebie – usłyszałam w słuchawce.
Zrobiło mi się przykro. Bo miała rację.
Wieczorem Tomek wrócił późno. Pachniał papierosami i zmęczeniem. Usiadł przy stole i przez chwilę patrzył na mnie tak dziwnie… jakby chciał coś powiedzieć.
– Wszystko w porządku? – zapytałam cicho.
Wzruszył ramionami.
– Nie wiem… Chyba nie.
To było więcej niż zwykle. Przez moment miałam nadzieję, że zaczniemy rozmawiać naprawdę. Ale on tylko westchnął i poszedł pod prysznic.
Zostałam sama przy stole z kubkiem zimnej herbaty i myślami pełnymi pytań bez odpowiedzi.
Czasem zastanawiam się: czy to ja zrobiłam coś źle? Czy mogłam bardziej się postarać? A może to po prostu życie nas przerosło?
Dziś wiem jedno: nie chcę już być niewidzialna. Chcę znów poczuć się ważna – dla siebie samej i dla tych, których kocham.
Czy ktoś z was też czuje się czasem tak samotny wśród najbliższych? Czy naprawdę można jeszcze coś zmienić?