Mąż żąda, żebym pogodziła się z mamą. Ale czy on wie, przez co przeszłam?
– Znowu nie odbierasz od niej telefonu? – głos Pawła rozbrzmiał w kuchni, kiedy z trzaskiem zamknęłam drzwi od łazienki. W dłoni ściskałam telefon, na ekranie migało „Mama”. Zignorowałam połączenie, jak robiłam to od miesięcy.
– Nie chcę z nią rozmawiać – odpowiedziałam cicho, próbując ukryć drżenie w głosie. Paweł westchnął ciężko, odłożył kubek z herbatą i spojrzał na mnie tym swoim spojrzeniem pełnym troski i niezrozumienia jednocześnie.
– Anka, ile jeszcze będziesz ją karać? To twoja matka. – Jego słowa były jak sól na ranę. – Przecież ona się stara. Wysłała ci kwiaty na urodziny, dzwoni co tydzień…
– Nie rozumiesz… – przerwałam mu, czując jak łzy napływają mi do oczu. – Ty nigdy nie widziałeś, jak to wyglądało naprawdę.
Wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą z moimi myślami. Oparłam się o blat i zamknęłam oczy. Przed oczami stanęły mi obrazy z dzieciństwa: mama krzycząca na mnie za rozlaną herbatę, mama trzaskająca drzwiami, mama płacząca w kuchni po kolejnej kłótni z tatą. Zawsze byłam winna wszystkiemu. Zawsze musiałam przepraszać pierwsza.
Kiedy miałam szesnaście lat i uciekłam na noc do Magdy, bo nie mogłam już wytrzymać w domu, mama zadzwoniła na policję. Potem przez tydzień nie odzywała się do mnie ani słowem. Pamiętam ten chłód, tę ciszę, która bolała bardziej niż krzyk.
Teraz mam trzydzieści dwa lata i własną rodzinę. A jednak wciąż czuję się jak ta mała dziewczynka, która boi się wejść do kuchni, żeby nie usłyszeć kolejnych pretensji.
Paweł wrócił po chwili, usiadł naprzeciwko mnie.
– Anka… Ja wiem, że było ci ciężko. Ale ludzie się zmieniają. Może ona żałuje? Może warto spróbować?
Zacisnęłam pięści.
– Ty byś potrafił wybaczyć komuś, kto przez lata cię ranił? Kto sprawił, że boisz się własnego domu?
Spojrzał na mnie bezradnie.
– Nie wiem. Ale wiem, że rodzina jest ważna. I wiem, że kiedyś możesz tego żałować.
Wstałam gwałtownie.
– To nie ty musisz z nią rozmawiać! To nie ty musisz znosić jej wyrzuty i udawać, że wszystko jest w porządku!
Wybiegłam z kuchni i zatrzasnęłam za sobą drzwi do sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Czułam się rozdarta – między lojalnością wobec siebie a oczekiwaniami innych. Paweł był dobrym człowiekiem, kochał mnie i chciał dla mnie dobrze. Ale nie rozumiał tego ciężaru, który nosiłam w sobie od lat.
Przez kolejne dni unikaliśmy tematu mamy. Paweł chodził przygaszony, ja byłam rozdrażniona i zamknięta w sobie. W pracy nie mogłam się skupić, w domu wszystko mnie drażniło. Nawet nasza córka Zosia zauważyła napiętą atmosferę.
Pewnego wieczoru usiadła obok mnie na kanapie.
– Mamo… dlaczego jesteś smutna?
Objęłam ją mocno.
– Czasem dorośli mają trudne sprawy do załatwienia – odpowiedziałam wymijająco.
Zosia spojrzała na mnie poważnie.
– Ja bym chciała mieć babcię…
Te słowa przebiły mnie na wskroś. Czy naprawdę moje decyzje mają wpływ nie tylko na mnie, ale też na moją córkę? Czy powinnam dać mamie jeszcze jedną szansę?
Następnego dnia Paweł czekał na mnie po pracy.
– Anka… Może pojedziemy do twojej mamy? Razem. Nie musisz nic mówić. Po prostu… pojedźmy.
Patrzyłam na niego długo. W końcu skinęłam głową.
Podróż do rodzinnego domu była jak powrót do przeszłości. Każde drzewo przy drodze przypominało mi dzieciństwo. Kiedy zaparkowaliśmy przed blokiem mamy, serce waliło mi jak młotem.
Mama otworzyła drzwi niemal natychmiast. Była starsza niż ją zapamiętałam – siwe włosy, zmarszczki wokół oczu. Spojrzała na mnie niepewnie.
– Aniu…
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Paweł ścisnął moją dłoń.
– Dzień dobry pani – powiedział cicho.
Usiedliśmy w salonie. Mama patrzyła na Zosię z łzami w oczach.
– Jaka duża już jesteś…
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. W końcu mama odezwała się drżącym głosem:
– Przepraszam cię za wszystko… Wiem, że byłam trudna. Że cię raniłam. Ale bardzo cię kocham…
Nie odpowiedziałam od razu. W mojej głowie kłębiły się wspomnienia i emocje. Chciałam jej wybaczyć, ale nie potrafiłam zapomnieć.
Po powrocie do domu długo siedziałam w ciszy.
Czy naprawdę można wybaczyć wszystko? Czy jestem winna swojej córce i mężowi próbę pojednania? A może czasem trzeba postawić granicę – nawet jeśli to boli?
Może ktoś z was też musiał kiedyś wybrać między sobą a rodziną? Jak podjęliście tę decyzję?