„Emilia, Nie Spiesz się z Małżeństwem: Szczęście Cię Nie Ominie – Ucieczka Panny Młodej od Zaborczej Rodziny Narzeczonego”

Emilia obudziła się o świcie, gdy budzik dzwonił natarczywie. Przeciągnęła się i ziewnęła, spoglądając na Jakuba, który wciąż spał. Dziś był wyjątkowy dzień; chciała go zaskoczyć jego ulubionym śniadaniem—naleśnikami z syropem klonowym. Wysunęła się z łóżka na palcach, starając się go nie obudzić, i udała się do kuchni.

Kuchnia była jej sanktuarium. Uwielbiała te ciche chwile przed przebudzeniem świata, kiedy mogła zebrać myśli i przygotować się na nadchodzący dzień. Starannie mieszała ciasto, dodając odrobinę wanilii dla lepszego smaku. Gdy wylewała pierwszą partię na patelnię, nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wyobrażała sobie twarz Jakuba rozjaśniającą się na widok śniadania, które dla niego przygotowała.

Gdy tylko pierwsza partia naleśników była gotowa, Jakub wszedł do kuchni, przecierając oczy. „Dzień dobry, kochanie,” mruknął, wciąż półprzytomny.

„Dzień dobry! Zrobiłam twoje ulubione,” powiedziała Emilia, stawiając przed nim talerz złocistych naleśników. Podała mu widelec i miseczkę ciepłego syropu klonowego.

Oczy Jakuba rozbłysły, gdy wziął pierwszy kęs. „Są niesamowite, Em. Dziękuję.”

Emilia promieniała z poczucia spełnienia. Ale jej radość nie trwała długo, gdy telefon Jakuba zadzwonił na blacie. Spojrzał na niego i zmarszczył brwi.

„To moja mama,” powiedział, odbierając połączenie. „Cześć, mamo… Tak, Emilia zrobiła naleśniki… Nie, dziś nie pracuje… Dobrze, zapytam ją.”

Włączył głośnik. „Mama chce wiedzieć, czy możesz przyjść później pomóc w planowaniu ślubu.”

Serce Emilii zamarło. Obawiała się tego momentu. Rodzina Jakuba była zaborcza od momentu ich zaręczyn. Jego matka szczególnie przejęła kontrolę nad każdym aspektem planowania ślubu, sprawiając, że Emilia czuła się jak gość na własnym wydarzeniu.

„Jasne,” powiedziała niechętnie Emilia. „O której?”

„Powiedziała około południa,” odpowiedział Jakub z ulgą.

Reszta poranka minęła jak w mgle. Emilia nie mogła pozbyć się uczucia niepokoju, które osiadło w jej żołądku. Kochała Jakuba, ale ciągłe ingerencje jego rodziny zaczynały ją wykańczać.

O południu dotarli do domu rodziców Jakuba. Jego matka przywitała ich w drzwiach, jej twarz rozjaśniła się na widok Emilii.

„Emilio, kochanie! Wejdź, wejdź. Mamy tyle do omówienia,” powiedziała, ciągnąc ją do środka.

Emilia spędziła następne kilka godzin słuchając jak matka Jakuba dyktuje każdy szczegół ich ślubu—od kwiatów po rozmieszczenie miejsc siedzących. Czuła się jakby nie miała nic do powiedzenia w tej sprawie.

Gdy wychodzili, matka Jakuba odciągnęła Emilię na bok. „Wiesz, kochanie, ważne jest, aby utrzymać Jakuba szczęśliwym. Szczęśliwy mąż to szczęśliwe życie.”

Emilia wymusiła uśmiech i skinęła głową, ale wewnętrznie czuła się jakby się dusiła.

Tej nocy, leżąc w łóżku obok Jakuba, nie mogła zasnąć. Wciąż odtwarzała w myślach słowa jego matki. Czy tak miało wyglądać jej życie? Zawsze ulegając czyjejś woli?

Następnego ranka Emilia obudziła się z poczuciem jasności umysłu. Kochała Jakuba, ale nie mogła wyjść za mąż za kogoś, kto nie szanował jej granic ani opinii. Musiała z nim porozmawiać.

„Jakub,” powiedziała cicho, gdy usiedli do śniadania. „Musimy porozmawiać.”

Spojrzał na nią znad talerza, zaniepokojenie malowało się na jego twarzy. „Co się stało?”

„Nie mogę tego zrobić,” powiedziała ze łzami w oczach. „Nie mogę wyjść za ciebie, jeśli to oznacza utratę samej siebie.”

Jakub wyglądał na oszołomionego. „Co chcesz przez to powiedzieć?”

„Mówię, że potrzebuję czasu na przemyślenie,” odpowiedziała Emilia. „Muszę dowiedzieć się czego chcę i kim jestem zanim będę mogła zobowiązać się do spędzenia życia z tobą.”

Jakub milczał przez chwilę zanim powoli skinął głową. „Rozumiem,” powiedział cicho. „Weź tyle czasu ile potrzebujesz.”

Emilia spakowała torbę i wyjechała tego popołudnia. Gdy odjeżdżała od ich mieszkania, czuła mieszankę smutku i ulgi. Nie wiedziała co przyniesie przyszłość, ale wiedziała, że musi odnaleźć siebie zanim znajdzie szczęście z kimś innym.