„Żona Mojego Syna Zablokowała Moje Marzenia o Byciu Babcią, a Teraz Tego Żałuje”
Kiedy mój syn, Michał, poślubił Emilię, byłam przeszczęśliwa. Była to inteligentna, ambitna kobieta z obiecującą karierą w marketingu. Wyobrażałam sobie przyszłość pełną rodzinnych spotkań, świąt i, co najważniejsze, wnuków. Jednak z biegiem lat moje marzenia o byciu babcią zdawały się oddalać.
- Najstarsze ma 5 lat i nadal chodzi do przedszkola. Emilia rozważa powrót do kariery.
Emilia i Michał skupiali się na swoich karierach. Często podróżowali, uczestniczyli w licznych wydarzeniach networkingowych i wydawało się, że żyją życiem, o jakim zawsze marzyli. Szanuję ich wybory, ale nie mogłam powstrzymać uczucia rozczarowania za każdym razem, gdy widziałam przyjaciół i sąsiadów rozpieszczających swoje wnuki.
Pięć lat po ślubie Emilia urodziła ich pierwsze dziecko, Lilkę. Byłam zachwycona. W końcu, pomyślałam, będę miała szansę być babcią, o jakiej zawsze marzyłam. Ale rzeczy nie potoczyły się zgodnie z planem. Emilia była niezwykle ochronna wobec swojego czasu z Lilką i rzadko pozwalała mi opiekować się nią lub spędzać z nią czas sam na sam. Nalegała na robienie wszystkiego sama, od karmienia po bajki na dobranoc.
Starałam się być wyrozumiała. W końcu Emilia była nową matką i chciała zapewnić Lilce wszystko, co najlepsze. Ale gdy Lilka dorastała, niechęć Emilii do pozwolenia mi na zaangażowanie się nie zmieniała się. Nawet gdy Lilka zaczęła przedszkole w wieku pięciu lat, Emilia trzymała mnie na dystans.
Potem pojawiła się wiadomość, że Emilia rozważa powrót do pracy na pełen etat. Myślałam, że to może być moja szansa na pomoc przy Lilce. Ale zamiast poprosić mnie o pomoc, Emilia zatrudniła nianię. Byłam załamana. Czułam, że to celowy ruch, aby trzymać mnie z dala od ich życia.
Z czasem Emilia i Michał mieli kolejne dziecko, chłopca o imieniu Jacek. Miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, ale nie było. Jacek zaczął przedszkole w wieku trzech lat i ponownie Emilia wolała polegać na wynajętej pomocy niż na rodzinie.
Teraz Emilia często narzeka na to, jak trudno jest pogodzić pracę z życiem rodzinnym. Mówi o tym, jak jest zmęczona i jak chciałaby mieć więcej wsparcia. Słucham cicho, wiedząc, że mogłam być tym wsparciem, gdyby tylko mi na to pozwoliła.
Rozumiem, że Emilia chce mieć kontrolę nad wychowaniem swoich dzieci i ceni sobie niezależność. Ale boli mnie bycie odsuniętą na bok, kiedy jedyne czego pragnę to być częścią życia moich wnuków.
Chciałabym, żeby było inaczej. Chciałabym, żeby Emilia zobaczyła, że moje pragnienie zaangażowania wynika z miłości, a nie z chęci ingerencji. Ale na razie mogę tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia zda sobie sprawę z tego, co traci, trzymając mnie na dystans.