„Wychowałam Dzieci i Pomogłam Im Stanąć na Własnych Nogach. Teraz Potrzebuję Pomocy”

Dorastałam w małym miasteczku w Wielkopolsce, gdzie życie było proste, a wszyscy się znali. Po szkole średniej byłam zdeterminowana, by coś osiągnąć. Ciężko pracowałam, zdobywałam dobre oceny i otrzymałam stypendium na uniwersytet państwowy. Studia były wirującym kalejdoskopem nowych doświadczeń i wyzwań, ale udało mi się ukończyć je z dyplomem z pedagogiki.

Krótko po ukończeniu studiów poznałam Tomka. Był czarujący, ambitny i wydawał się idealnym partnerem. Pobraliśmy się w ciągu roku od poznania. Życie wydawało się układać. Kupiliśmy skromny dom na przedmieściach Poznania i wkrótce powitaliśmy nasze pierwsze dziecko, Emilię, a dwa lata później naszego syna, Jakuba.

Przez lata moje życie kręciło się wokół dzieci. Zrobiłam sobie przerwę od nauczania, aby być mamą na pełen etat, dbając o to, by Emilia i Jakub mieli wszystko, czego potrzebują. Uczestniczyłam we wszystkich szkolnych wydarzeniach, pomagałam w odrabianiu lekcji i dbałam o to, by brali udział w zajęciach pozalekcyjnych. Tomek był zajęty swoją karierą, często pracując do późna i w weekendy. Nasz związek zaczął się psuć pod wpływem presji.

Gdy dzieci dorastały, dystans między mną a Tomkiem stawał się coraz bardziej widoczny. Często kłóciliśmy się o finanse, style wychowawcze i jego długie godziny pracy. Miłość, która nas kiedyś połączyła, zdawała się wygasać. Po 15 latach małżeństwa zdecydowaliśmy się na rozwód.

Rozwód był chaotyczny i emocjonalnie wyczerpujący. Tomek zatrzymał dom, a ja przeprowadziłam się do małego mieszkania w pobliżu, aby być blisko dzieci. Wróciłam do nauczania, ale trudno było związać koniec z końcem na jednym dochodzie. Koszty życia znacznie wzrosły od czasu, gdy ostatnio pracowałam na pełen etat.

Emilia i Jakub byli wspierający w tym trudnym czasie. Oboje świetnie radzili sobie w szkole i ostatecznie poszli na studia ze swoimi własnymi stypendiami. Byłam z nich niesamowicie dumna, ale jednocześnie czułam głęboki smutek i samotność, gdy wyprowadzili się i zaczęli swoje własne życie.

Gdy dzieci odeszły, moja sytuacja finansowa pogorszyła się. Czynsz za moje mieszkanie ciągle rósł, a moja pensja nauczycielska nie wystarczała na pokrycie wszystkich wydatków. Podjęłam drugą pracę jako korepetytorka wieczorami, ale to wciąż nie wystarczało. Zaczęłam zalegać z rachunkami i musiałam polegać na kartach kredytowych, aby związać koniec z końcem.

Skontaktowałam się z przyjaciółmi i rodziną po pomoc, ale każdy miał swoje własne problemy. Moi rodzice byli na emeryturze i żyli z ograniczonymi dochodami, a moje rodzeństwo było zajęte swoimi rodzinami. Czułam się zawstydzona i zażenowana prosząc o pomoc, ale nie miałam innego wyboru.

Pewnej nocy, po szczególnie długim dniu nauczania i korepetycji, wróciłam do domu i znalazłam nakaz eksmisji na drzwiach. Zalegałam z czynszem zbyt długo i mój właściciel nie miał innego wyboru niż poprosić mnie o opuszczenie mieszkania. Ogarnęła mnie panika, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mam dokąd pójść.

Spędziłam następne tygodnie śpiąc na kanapach u przyjaciół i szukając przystępnych opcji mieszkaniowych. Stres odbił się na moim zdrowiu i ciągle czułam się wyczerpana oraz niespokojna. Pomimo moich najlepszych starań nie mogłam znaleźć miejsca w moim budżecie.

Ostatecznie trafiłam do schroniska dla bezdomnych. Było to upokarzające doświadczenie, które sprawiło, że zaczęłam kwestionować każdą decyzję, jaką kiedykolwiek podjęłam. Jak to możliwe, że z absolwentki uczelni z obiecującą przyszłością stałam się osobą mieszkającą w schronisku? Personel schroniska był miły i wspierający, ale to wciąż było dalekie od życia, jakie sobie wyobrażałam.

Kontynuowałam pracę tak dużo jak mogłam, oszczędzając każdy grosz w nadziei na znalezienie stabilnego miejsca do życia. Ale rzeczywistość mojej sytuacji ciążyła mi na sercu. Polski sen, w który kiedyś wierzyłam, wydawał się iluzją.

Leżąc każdej nocy na łóżku polowym w schronisku, nie mogłam przestać zastanawiać się, czy kiedykolwiek będzie lepiej. Spędziłam życie wychowując dzieci i pomagając im odnieść sukcesy, ale teraz gdy ich nie było, czułam się porzucona i zapomniana. Wszystko czego chciałam to szansa na odbudowanie swojego życia, ale wydawało się to niemożliwym marzeniem.