„Znajdź pracę i przestań marzyć,” nalegał mój ojczym

Siedziałam przy kuchennym stole, wpatrując się w pustą kartkę przede mną. Moja głowa była pełna pomysłów na kolejny projekt artystyczny, ale nie mogłam się skupić. Marek, mój ojczym, właśnie opuścił pokój po kolejnym z jego wykładów. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie: „Znajdź pracę i przestań marzyć.”

Marek jest w moim życiu od pięciu lat, odkąd poślubił moją mamę. Był człowiekiem praktycznym, zawsze mówił o znaczeniu ciężkiej pracy i niezależności finansowej. Wiedziałam, że miał dobre intencje, ale jego ciągła presja była przytłaczająca.

„Masz już 24 lata, Emilko,” powiedział wcześniej stanowczym tonem. „Czas przestać polegać na mamie i na mnie. Musisz znaleźć prawdziwą pracę i zacząć się utrzymywać.”

Chciałam krzyczeć. Czy on nie rozumiał, że sztuka to moja pasja? Że próbuję zbudować karierę robiąc to, co kocham? Ale dla niego sztuka była tylko hobby, czymś, co nie opłaci rachunków.

Odsunęłam szkicownik na bok i wstałam, krążąc po małej kuchni. Moja mama była w pracy i wiedziałam, że nie wróci przez kilka godzin. Zawsze starała się mediować między mną a Markiem, ale to też było dla niej wyczerpujące.

Zdecydowałam się na spacer, żeby oczyścić umysł. Rześkie jesienne powietrze wypełniło moje płuca, gdy wyszłam na zewnątrz. Liście chrzęściły pod stopami, gdy wędrowałam po okolicy, pogrążona w myślach.

Podczas spaceru nie mogłam przestać myśleć o tym, jak różne były rzeczy zanim Marek pojawił się w naszym życiu. Moja mama zawsze wspierała moje marzenia, zachęcając mnie do pójścia do szkoły artystycznej i podążania za pasją. Ale teraz, pod wpływem Marka, wydawała się bardziej martwić o moją stabilność finansową niż o moje szczęście.

Znalazłam się w lokalnym parku, gdzie często chodziłam rysować. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam szkicownik, próbując zatracić się w znajomym komforcie rysowania. Ale słowa Marka ciągle przeszkadzały, uniemożliwiając koncentrację.

„Znajdź pracę i przestań marzyć.” Jakby w ogóle we mnie nie wierzył.

Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób na utrzymanie się, ale myśl o porzuceniu marzeń była nie do zniesienia. Tak ciężko pracowałam, żeby dojść do tego miejsca i nie byłam gotowa tego wszystkiego porzucić.

Kiedy słońce zaczęło zachodzić, wróciłam do domu, czując się bardziej rozdarta niż kiedykolwiek. Gdy weszłam do środka, Marek siedział w salonie oglądając telewizję. Spojrzał na mnie, gdy weszłam.

„Przemyślałaś to, co powiedziałem?” zapytał teraz łagodniejszym tonem.

Kiwnęłam głową, nie ufając sobie na tyle, by mówić bez emocji.

„Emilko,” kontynuował, „chcę tylko tego, co dla ciebie najlepsze. Tam na zewnątrz jest ciężko i musisz być przygotowana.”

Wiedziałam, że w pewnym sensie miał rację. Świat był trudny i zarabianie na życie jako artysta nie było łatwe. Ale jego brak wiary we mnie bolał bardziej niż cokolwiek innego.

„Poradzę sobie,” powiedziałam w końcu, mój głos ledwo słyszalny.

Kiwnął głową i wrócił do oglądania telewizji. Rozmowa była zakończona na teraz, ale napięcie wisiało w powietrzu.

Gdy szłam do swojego pokoju, zdałam sobie sprawę, że to nie będzie miało szczęśliwego zakończenia. Marek nigdy nie zrozumie moich marzeń i zawsze będę czuła się tak, jakbym go zawodziła. Ale mimo presji i wątpliwości wiedziałam, że muszę dalej walczyć. Moje marzenia były warte walki, nawet jeśli oznaczało to robienie tego samotnie.